Pandemia: Kraje związkowe nie chcą decydować same
23 października 2021Od końca marca 2020 roku Niemcy znajdują się w „sytuacji epidemicznej o zasięgu krajowym”, ogłoszonej przez Bundestag z powodu pandemii. Jest to rodzaj sytuacji nadzwyczajnej, która nie istniała wcześniej i dla której uchwalono nowe prawo.
Ta „Ustawa o ochronie ludności w razie wystąpienia sytuacji epidemicznej o zasięgu krajowym” wiele w sobie zawiera. Pozwala rządowi federalnemu i rządom krajów związkowych na wydawanie decyzji bez zgody parlamentów w formie rozporządzeń. Mogą to być przepisy wjazdowe, przepisy dotyczące noszenia masek podczas podróży pociągiem lub wprowadzenia lockdownu na terenie całych Niemiec.
Także Ministerstwo Zdrowia mogło bez uzyskania pozwolenia samo wydawać rozporządzenia, na przykład w sprawie dostaw leków, sprzętu ochronnego lub materiałów do laboratoriów. Jens Spahn jako federalny minister zdrowia, ma zatem większą władzę niż prawdopodobnie ktokolwiek inny na tym stanowisku.
Ustawę należałoby przedłużyć
Aby działania ochronne w koronakryzysie mogły ruszyć z miejsca, nowa ustawa regulowała jednocześnie przepisy innych ustaw, takich jak ustawa o ochronie przed zakażeniami i prawo budowlane.
Ale środki nadzwyczajne nie miały trwać wiecznie. Dlatego wiele rzeczy było ograniczonych w czasie. Pandemia trwała jednak dłużej niż przewidywano. W związku z tym Bundestag wielokrotnie przedłużał obowiązywanie ustawy o kolejne trzy miesiące. Obecnie obowiązuje ona do 25 listopada 2021 r. Jeśli nie zostanie ponownie przedłużona, wiele przepisów wygaśnie. Minister Spahn już wypowiedział się przeciwko przedłużeniu jej obowiązywania.
Kwestia odpowiedzialności
Co by się stało, gdyby teraz zrezygnowano z ustawy o „stanie zagrożenia epidemicznego”? Czy środki ochronne przed pandemią zostałyby zniesione? Otóż nie, ponieważ odpowiedzialność polityczna zostałaby przesunięta z powrotem na poziom krajów związkowych, które zazwyczaj są odpowiedzialne za kwestie zdrowotne.
Kraje związkowe mogą w dalszym ciągu wprowadzać obostrzenia, powołując się na ustawę o ochronie przed zakażeniami. A ta stanowi: „Po ustaniu sytuacji epidemicznej o zasięgu krajowym, ogłoszonej przez Bundestag, jej artykuły od 1. do 6. mogą być stosowane w takim zakresie i tak długo, jak długo istnieje konkretne zagrożenie rozprzestrzenienia się epidemii w danym kraju związkowym”. W punktach tych określono niezbędne środki ochronne, począwszy od noszenia maski, poprzez zachowanie odległości, aż po ograniczenia w zakresie kontaktów międzyludzkich, a także zakazy i górne limity dotyczące liczby uczestników różnych wydarzeń.
– Wtedy decyzja wraca do parlamentów – powiedział wirusolog Hendrik Streeck. Czy to obowiązkowe maski, czy zasada 3G, dotycząca praw osób zaszczepionych, ozdrowieńców i osób mających ważny test na koronawirusa, parlamenty musiałyby same zdecydować, „czy jest to właściwe w danej chwili, czy też nie”. Pozwoliłoby to na podejmowanie bardziej specyficznych dla danego landu decyzji, jeśli, na przykład, w jednym miejscu pojawi się ognisko infekcji. Ale jak widzą to same kraje związkowe?
Landy domagają się nowych regulacji od rządu
Temat „zagrożenia epidemicznego” stał się głównym tematem dwudniowej dorocznej konferencji władz krajów związkowych, czyli tzw. konferencji premierów. Pod jej koniec jasne stały się dwie kwestie: landy nie chcą same ponosić odpowiedzialności za sposoby ochrony przed koronawirusem. Z drugiej strony, podstawowe środki ochronne mają być kontynuowane. Minister Spahn też to zalecał, niezależnie od jego sprzeciwu wobec przedłużenia ustawy.
Bundestag musi przed 25 listopada stworzyć nową podstawę do działania dla krajów związkowych – zażądał Michael Müller, ustępujący burmistrz Berlina, który do tej pory przewodniczył temu gremium. Może to być przedłużenie obowiązywania ustawy o stanie wyjątkowym, ale także ustawa przejściowa lub jakaś specjalna rezolucja. Kraje związkowe nie chciały podejmować ryzyka i potrzebowały ramowej podstawy prawnej od rządu federalnego. Ponieważ, jak wynika z orzecznictwa sądowego, „sądy krytycznie oceniłyby, gdyby kraje związkowe same decydowały o sobie”.
W rzeczywistości wielokrotnie wydawano orzeczenia sądowe krytykujące regionalne ograniczenia praw podstawowych. Michael Brenner, ekspert w dziedzinie prawa konstytucyjnego, podejrzewał w rozmowie z MDR, że wiele ograniczeń praw podstawowych nie byłoby już tak łatwo uchwalić, lub trafiłyby one do sądu, gdyby zabrakło prawa federalnego.
Niemcy bez „Dnia Wolności”
Ale wymagania wobec rządu federalnego nie są teraz tak łatwe do zrealizowania. Niemcy znajdują się w okresie przejściowym po wyborach, czekając na nowy gabinet. 26 października ukonstytuuje się nowy Bundestag. W grudniu może powstać nowy rząd. Obecnie toczą się rozmowy koalicyjne pomiędzy SPD, FDP i Zielonymi.
FDP i Zieloni do tej pory krytycznie odnosili się do kwestii, czy przedłużenie „sytuacji epidemicznej” ma sens, czy też nie. Już przy ostatnim przedłużeniu obowiązywania ustawy było wiele głosów przeciwnych. Teraz uzyskanie większości może być jeszcze trudniejsze, ponieważ obaj jej obrońcy, SPD i CDU/CSU, nie mają już większości w parlamencie.
Wiele jest jeszcze niejasne, ale jedno jest pewne: w Niemczech nie będzie „Dnia Wolności” jak w Wielkiej Brytanii czy Danii. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z „kryzysem epidemicznym” czy nie, politycy nie są skłonni do ogłaszania końca pandemii już jesienią, względnie zimą. Liczba nowych zakażeń, która właśnie znowu gwałtownie wzrosła, też nie do końca za tym przemawia.