Perfidna gra na ludzkim nieszczęściu [KOMENTARZ]
13 sierpnia 2014Ludność cywilna w rejonie walk na wschodzie Ukrainy potrzebuje pomocy. Brakuje żywności, wody i lekarstw. Wygląda na to, że żadna ze stron konfliktu obecnie nie chce zakończenia działań wojennych. Tym bardziej konieczna jest skoordynowana międzynarodowa pomoc i zaangażowanie możliwie wielu państw.
Jednak Rosja wyskakuje z szeregu. Na własną rękę wysyła konwój. Ignoruje inne państwa, podobnie jak Międzynarodowy Czerwony Krzyż, który miał koordynować akcje pomocy. Ukraina i Zachód obawiają się rosyjskiej interwencji na Ukrainie pod przykrywką pomocy humanitarnej. Ich zaniepokojenie jest uzasadnione.
Moskwa traci wiarygodność
Niestety, dotychczasowe doświadczenia udowadniają, jak bardzo na miejscu jest nieufność wobec Moskwy. Rosja zbyt często w tym konflikcie wodziła już za nos nie tylko Ukrainę, ale i całą wspólnotę międzynarodową. Na początku kryzysu w marcu tego roku Rosja twierdziła, że na Krymie nie ma rosyjskich wojsk. Krótko po tym anektowała półwysep. Nawet sam prezydent Władimir Putin przyznał, że przejął władzę na Krymie z pomocą rosyjskich wojskowych.
Także na wschodzie Ukrainy Kreml mówi cały czas o miejscowych bojownikach, którzy jakoby powstali przeciwko rządowi w Kijowie. Jednak wielu z nich, a nawet i przywódcy tych uzbrojonych grup, pochodzi z Rosji. Wcale się z tym nie kryją. Ich broń i amunicja pochodzą również z arsenałów sąsiada. Nawet czołgi, artyleria i rakiety przekraczają granicę, chociaż stoją na niej tysiące rosyjskich żołnierzy, którzy byliby w stanie temu zapobiec.
Pomoc humanitarna byłaby mile widziana
Nic dziwnego więc, że rosyjskie działania wywołują niepokój. Dlatego Ukraina nie chce przepuścić konwoju przez swoją granicę. Domaga się kontroli ładunku pod auspicjami którejś z międzynarodowych organizacji humanitarnych. Także Unia Europejska i inne kraje Zachodu ostrzegają przed rosyjskim działaniem na własną rękę. Pomoc humanitarna jest na Ukrainie mile widziana, ale nie w postaci konwoju 300 rosyjskich ciężarówek. Mogą one bowiem transportować nie tylko żywność, ale i szmuglować też zaopatrzenie dla prorosyjskich separatystów w rejonie walk.
W oczach Ukraińców to Rosjanie są sprawcami wojny na wschodzie ich kraju. Pewne jest, że bez rosyjskiego wsparcia Ukraińcom w tym rejonie zaoszczędzonych by zostało wiele cierpień. Jeśli Rosja chciałaby naprawdę pomóc, to powinna zaprzestać wspierania uzbrojonych grup na wschodzie Ukrainy.
Ściemnianie zamiast współpracy
Ale zamiast tego Rosja prowadzi najprawdopodobniej cyniczną grę posługując się pomocą humanitarną. Prawdziwe intencje tych ruchów są niejasne. Ta akcja humanitarna jest jakoby uzgodniona z Ukrainą - twierdzi Kreml. Kijów to jednak zaraz zdementował. O akcji wiedzieć miał też rzekomo Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Także i rzecznik tej organizacji to zdementował. Stąd uzasadnione jest podejrzenie, że Moskwie nie chodzi o szybką pomoc dla potrzebujących ludzi, ale o polityczną inscenizację.
Niemcy i inne kraje angażują się na rzecz zakończenia działań zbrojnych na wschodzie Ukrainy. Chcą pomóc mieszkańcom tego regionu. Jeśli chce tego i Rosja, to powinna ona ujawnić swoje cele i usiąść z przedstawicielami rządu w Kijowie i Unią Europejską do jednego stołu. Ale zamiast tego Rosja odmawia jak dotąd każdej współpracy w sprawie Ukrainy - teraz nawet w sprawie pomocy humanitarnej.
Bernd Johann
tłum. Bartosz Dudek