Piratka polonaise - rozmowa z Katarzyną Nocuń
16 maja 2013Róża Romaniec: Ma Pani dwa paszporty – niemiecki i polski. Kiedy ostatnio korzystała Pani z tego polskiego?
Katarzyna Nocuń: Nie pamiętam (śmieje się). Ale jest ważny, bo to część mojej tożsamości. Z dwoma paszportami czuję się w obydwu krajach w domu.
RR: Co Panią wiąże z Polską?
KN: Wyjechałam z Polski z rodzicami mając trzy latka. Z Polską łączy mnie nadal rodzina. Kiedy byłam dzieckiem, raz lub dwa razy w roku jeździliśmy do Polski do dziadków, którzy gotowali polskie potrawy, np. żurek czy kluski. Zresztą moje ulubione cukierki to do dziś „michałki”. Czasami na imprezy tutaj w Niemczech kupuję tyskie piwo. To są takie drobiazgi, które mnie łączą z Polską.
A w jakim języku rozmawia Pani z rodzicami?
KN: To jest mieszanka. Moi rodzice praktycznie zawsze mówią po polsku, bo tam się poznali i pobrali. Dziś mam oczywiście więcej kolegów i koleżanek Niemców. Dużo lepiej mówię po niemiecku niż po polsku. Ponieważ nigdy nie chodziłam w Polsce do szkoły, to jak próbuję pisać, wygląda to tragicznie. Jak piszę, to ja sama to rozumiem, ale nikt poza mną (śmieje się). Umię jednak czytać i wszystko rozumiem.
RR: Czyta Pani polskie książki?
KN: Owszem, np. Stanisława Lema, co jest trudne, bo to jednak literatura science fiction i zawiera wiele słów, których nie znam lub które w ogóle nie istnieją. Dlatego czytając korzystałam ze słownika w Internecie. Czytam też polskich autorów, bo interesuje mnie szczególnie okres powojenny w Polsce.
RR: Kiedy była Pani ostatnio w Polsce?
KN: Na początku tego roku. Prywatnie. Ale mam zamiar odwiedzić polskich Piratów, do tej pory mi się niestety nie udało. Mimo to od razu po moim wyborze na sekretarz generalną piraci z Polski się zameldowali i pogratulowali mi, z czego się bardzo ucieszyłam. Mam nadzieję, że zarówno w Niemczech, jak i w Polsce tej partii uda się wejść do parlamentów.
RR: Jak intensywnie interesowała się Pani dotychczas sytuacją w Polsce, jeżeli chodzi o tematy ważne dla piratów, jak np. retencja danych?
KN: Retencja danych została w Polsce wdrożona w życie. Niezależnie od tego, czy istnieją jakieś podejrzenia, dane telekomunikacyjne są przechowywane. Wiadomo z kim telefonuję, gdzie korzystam z Internetu, na jakich stronach, posiadając mój adres IP wiadomo o mnie bardzo wiele, także prywatnie, bo to jest mój internetowy odcisk palca. W Polsce unijne dyrektywy znajdują pełne zastosowanie. Dane są przechowywane wyjątkowo długo, bo aż dwa lata. Polska jest krajem, gdzie najczęściej się odpytuje dane retencyjne, aż ponad miliony razy w roku. Przykład polskich dziennikarzy inwigilowanych przez państwowe instytycje, które chciały w ten sposób wykryć ich źródła informacji, pokazuje jak łatwo nadużywać tych danych. To też uświadamia, jak ogromny jest potencjał nadużyć i potwierdza, że wszelkie obawy są w pełni uzasadnione.
RR: Skąd tak szczegółowa wiedza o sytuacji w Polsce?
KN: Angażuję się od 2007 w grupie roboczej przeciwnej retencji danych. W Niemczech zaskarżyliśmy dyrektywę o retencji danych do Trybunału Konstytucyjnego i tym samym uniemożliwiliśmy jej wprowadzenie. Chcemy także zablokowania tej dyrektywy w Europie. Brałam więc udział w konsultacjach Komisji Europejskiej na ten temat i tam poznałam Polaków z organizacji Panoptykon. To środowisko się zna i współpracuje pod wspólną europejską dachową organizacją, co ułatwia monitoring. Polska bardzo się wyróżnia na tle Europy, co mnie oczywiście dodatkowo interesuje, bo sama z tego kraju pochodzę. Czytam też wiele polskich dokumentów w oryginale.
RR: Jak ocenia Pani szanse polskich piratów?
KN: Obecnie Piraci powstają w całej Europie, są już w Polsce, Włoszech, Francji, jest to wręcz ogólnoświatowy ruch społeczny. W Niemczech udało nam się już wejść do parlamentów w czterech landach oraz do wielu gremiów na płaszczyźnie komunalnej. Chcemy, aby inni mogli korzystać z naszych doświadczeń i by stać się mocnym ruchem w całej Europie, bo wszędzie mamy te podobne wizje. W Polsce widzę duże szanse. Gdy zaczęło być głośniej o ACTA, odkryłam na jakiejś polskiej stronie internetowej, że tam już odbywały się ogromne demonstracje i w pierwszej chwili nie mogłam w to uwierzyć. Tutaj zajmowało się tym jedynie parę organizacji na bardzo fachowej płaszczyźnie, a w Polsce już ludzie wychodzili na ulice i protestowali. Pamiętam, że byłam przeszczęśliwa, iż udało się ten ruch rozszerzyć z Polski na całą Europę i do tego skutecznie zablokować ACTA.
RR: Piraci są stosunkowo młodą partią o rebelianckiej naturze. To tacy Zieloni dzisiejszych czasów?
KN: Zieloni nie mieli Internetu, ale łączy nas to, że trafiliśmy w ducha czasu, w którym żyjemy. Piraci dziś, a Zieloni swego czasu dużo wcześniej. Jesteśmy najmłodszą partią, ale mamy też członków wszystkich grup wiekowych i społecznych. Internet prowadzi do zasadniczych zmian w społeczeństwie - od praw obywatelskich po kwestie warunków pracy. Dziś dzięki Internetowi pracuje się często w domu, co wymaga odpowiedniego dostosowania w różnych dziedzinach. Internet jest szansą, która nie jest jeszcze jako taka postrzegana. To jest próżnia, którą chcemy wypełnić.
RR: Na ostatnim zjeździe partii krzyknęła Pani w związku z wyborami z podium dosłownie „Ruszmy dupami i zaatakujmy!”. Kogo najpierw?
KN: Moim zdaniem najpierw te partie, które chcą ograniczyć prawa obywatelskie. Dlatego przygotowujemy skargę do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nowej ustawy o dostępie do danych operatorów telekomunikacyjnych, który ma być łatwiejszy dla m.in. policji, służb, czy urzędu celnego. Naszym zdaniem bariery w dostępie są zbyt niskie. Wszystkie duże partie popierają tę liberalizację, co z naszego punktu widzenia jest sprzeczne z konstytucją. Złożyłam też przeciwko rządowi Niemiec skargę do UE, ponieważ ten nie chce wdrożyć w życie dyrektywy o zwiększeniu niezależności rzecznika ds. danych, co umożliwiłoby mu lepszą kontrolę. Dla mnie jest to paradoksem, że akurat chadecja naciska na zwiększenie możliwości kontroli obywateli przez państwo, ale zwleka ze zwiększeniem kontroli państwa przez obywateli.
RR: Czym się Pani zdaniem Piraci zasadniczo różnią od pozostałych partii?
KN: Wszystkie partie próbują od lat łatać dziury i ciągle coś dopasowywać. My uważamy, że nadszedł czas, aby w wielu dziedzinach wypróbować zupełnie nowe rozwiązania. Dotyczy to np. życia zawodowego, które dziś nie jest tak przewidywalne i jednolite, jak w przypadku pokolenia naszych rodziców. Jesteśmy też za podstawową wypłatą dla wszystkich, którzy się kształcą, nie jako kredyt, lecz darowizna. Niemcy są krajem, gdzie szanse zawodowe dzieci nadal bardzo zależą od tego, jak pełna jest kieszeń rodziców. Także prawa autorskie są ważnym tematem.
RR: Media piszą o Pani kompetencjach, ale jeszcze chętniej podkreślają urodę. Czy nie czuje się Pani czasem traktowana jak „przynęta” dla wyborców?
KN: Nie sądzę, by to był powód mojego wyboru. Moja przygoda z Piratami zaczęła się dużo wcześniej. Dlatego jestem pewna, że najważniejsze są tu kompetencje oraz konkretne treści, a że media komentują mój wygląd – nic na to nie poradzę (śmieje się).
RR: Dziękuję za rozmowę.
Z Katarzyną Nocuń, nową sekretarz generalną niemieckiej Partii Piratów rozmawiała Róża Romaniec.