Po powodzi. Usuwanie odpadów wyzwaniem logistycznym
31 lipca 2021Po powodzi w połowie lipca, gdy woda już ustąpiła, na ulicach Ahrweiler pojawiły się góry śmieci, blokujące ulice. Mieszkańcy usunęli z domów zniszczone i zabrudzone meble oraz urządzenia elektryczne. Przed domami piętrzyły się lodówki pełne jedzenia, pralki, kanapy, a także książki, albumy fotograficzne i płyty − wszystko pokryte grubą warstwą tłustego błota. Dwa tygodnie później ulice dzielnicy Bad Neuenahr-Ahrweiler w Nadrenii-Palatynacie zostały już oczyszczone. Powoli powraca też architektoniczny urok sielskich domów przysłupowych.
Firmy zajmujące się gospodarką odpadami komunalnymi natychmiast rozpoczęły oczyszczanie ulic. Z jednej strony ze względu na ryzyko związane z higieną, z drugiej strony, aby oczyścić najważniejsze drogi dojazdowe. Dla niektórych mieszkańców usuwanie odpadów było również warunkiem pogodzenia się z katastrofą. − To wielka ulga, że śmieci zostały usunięte − mówi jedna z mieszkanek, pani Kroll (która nie chce podać swojego pełnego nazwiska, przyp. red.).
Zapomnieć o tym, co się stało
Jeszcze tydzień temu, jak relacjonuje kobieta, przed domem jej rodziców stała lodówka. Wciąż przyczepione były do niej magnesy z ogłoszeniami. A na drzwiach ktoś napisał: „Dzięki Bogu, wciąż żyjemy”. − Teraz nie musimy już codziennie przechodzić obok tych rzeczy i patrzeć, co straciliśmy. Nie musimy ciągle szukać i zastanawiać się, czy jest jeszcze coś do uratowania. Teraz możemy wreszcie pogodzić się z tym, co się stało – mówi DW pani Kroll.
Choć ulice są już prawie oczyszczone, śmieci nie zostały jeszcze ostatecznie usunięte. Większość z nich leży na poboczu drogi przy wjeździe do miejscowości. Gdzie umieścić te niespotykane dotąd ilości śmieci?
Organizacja Deutsche Umwelthilfe e.V. (DUH) ostrzega, że góry elektrośmieci muszą być składowane na solidnym podłożu, takim jak beton, aby wyciekające substancje toksyczne nie przedostawały się przez glebę do wód gruntowych. Mareike Hoffmann, kierownik projektu zarządzania recyklingiem w DUH, mówi, że duże ilości zepsutych przedmiotów na zalanych terenach obciążają środowisko na wiele sposobów. − Aby zachować nasze zasoby, powinniśmy czyścić, naprawiać i ponownie wykorzystywać rzeczy, takie jak rowery, urządzenia kuchenne, metalowe meble, zamiast wyrzucać je i zastępować nowymi sprzętami − wyjaśnia.
Pomagać sobie w potrzebie
Jak wiele innych działań na zalanych terenach, również usuwanie odpadów było dziełem zespołowym: lokalne firmy budowlane, rolnicy i straż pożarna od samego początku wspierali miejscowe firmy zajmujące się gospodarką odpadami. Zalane zostały również pomieszczenia firmy RSAG zajmującej się gospodarką odpadami komunalnymi. − Początkowo nie mogliśmy odbierać żadnych odpadów. Nasze pojazdy utknęły w wodzie i błocie, zalane zostały również nasze wysypiska − mówi rzecznik przedsiębiorstwa Christof Gerharz.
Śmieciarki wróciły teraz do pracy i odbierają tysiące ton odpadów z miast i wsi powiatu Rhein-Sieg. Dodatkowi pomocnicy pełnią dyżury, pracownicy pracują w nadgodzinach, a także wyjeżdżają w teren w weekendy. Ale nie widać końca. RSAG spodziewa się kolejnej fali odpadów wielkogabarytowych. − Niektórzy mieszkańcy dopiero teraz wracają i zaczynają sprzątać. A potem wszystko wciąż znajduje się rozproszone na prowizorycznych wysypiskach w całym regionie. Nie możemy nawet powiedzieć, ile czasu zajmie nam wywiezienie tego wszystkiego − wyjaśnia Gerharz.
Unoszący się fetor
Ralf Schaefer prowadzi kompostownię w pobliskim Muettinghoven. Udostępnił ją teraz tymczasowo, aby odciążyć okoliczne wysypiska śmieci. W powietrzu unosi się fetor stęchłej wody. − W normalnych warunkach uciążliwy zapach z kompostu nie stanowi tutaj problemu. Ale te odpady z terenów zalewowych można wyczuć wszędzie dookoła − zauważa Schaefer.
W normalnych warunkach odpady byłyby najpierw segregowane. − Ale z ilością, którą otrzymaliśmy w ubiegłym tygodniu, nie możemy zrobić nic więcej niż rozdrobnić i spalić − mówi André Lotz, dyrektor zarządzający spalarnią śmieci z Kolonii AVG. Jak podkreśla: „Wybieramy oczywiście złom, a także drewno, które nadaje się jeszcze do użytku. Problem polega jednak na tym, że większość z tego jest po prostu zbyt mokra”. I dodaje, że część jest suszona i poddawana recyklingowi, ale cały proces utylizacji potrwa wiele miesięcy.
− Zakłady nie są po prostu zaprojektowane na takie ilości. W tej chwili nie jesteśmy w stanie oszacować, ile jeszcze tego przybędzie – wyjaśnia dyrektor AVG.
Nielegalni zbieracze złomu
Większość ochotników jest bardzo pożądana w regionie popowodziowym. Przed wieloma domami mieszkańcy wywiesili transparenty z podziękowaniami. Ale policja ma na oku tych, którzy udają, że chcą pomóc, a tak naprawdę chcą się tylko wzbogacić. − Złożyliśmy już dziesięć doniesień − informuje Marcel Dilling, główny inspektor policji w Maerkischer Kreis. Jak mówi, „dotyczyły one kradzieży urządzeń elektrycznych i narzędzi, które zostały umieszczone przed domami do wyschnięcia”. Bardzo niewielu zbieraczy złomu posiadało pozwolenia. Zauważa on jednak, że liczba takich osób znacznie się zmniejszyła od czasu wzmocnienia obecności policji w regionie.
Wielu mieszkańców terenów zalanych uważa, że nadszedł czas, aby spojrzeć w przyszłość. − Gdy zniknęła pierwsza góra odpadów, poczułam się jak na Boże Narodzenie – wspomina Carmen Peitz-von-der Eichen z Ahrweiler. Przed nią i jej partnerem stoi kolejne wyzwanie. − Przejrzeliśmy już wszystko, co mogliśmy uratować. Jeśli chodzi o odbudowę, narzędzi z pewnością nie zabraknie. Przyda się każdy młotek i każda piła − mówi Niemka.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>