Podatek od handlu w sieci uratuje lokalne sklepy?
21 grudnia 2020Przez koronawirusa i drugi w tym roku lockdown wiele lokalnych sklepów stanęło przed widmem bankructwa, a niektórzy eksperci mówią wręcz o umierających centrach miast. Na ratunek ruszyli politycy frakcji chadeckiej w niemieckim Bundestagu, ale ich pomysł na wsparcie handlu stacjonarnego wywołał spore kontrowersje. Proponują oni bowiem dodatkowy podatek od handlu online, czyli od branży, która akurat w czasie pandemii rozkwita. O pomyśle tym poinformowała jako pierwsza w miniony weekend gazeta „Welt am Sonntag”.
Klient zapłaci więcej
Wysokość dodatkowej opłaty miałaby zależeć od ceny zamówienia. Byłaby odprowadzana do urzędu skarbowego przez sprzedawców, i to im pozostawionoby decyzję, czy dodatkowe koszty przenieść na klientów poprzez podwyższenie cen zakupionych towarów. Dochody z nowej opłaty miałyby zostać w całości przeznaczone na wzmocnienie handlu detalicznego w miastach – wynika z propozycji austorstwa wiceprzewodniczacego frakcji CDU/CSU Alexandra Junga i jej rzecznika ds. polityki komunalnej Christiana Haase. Według nich opłata powinna być częścią szerszego pakietu dla podtrzymania życia w centrach miast, na który składać się mają także błyskawiczne kredyty i pomoc pomostowa dla handlu.
Wpływy z opłaty spowodują, że „handel online będzie partycypował w kosztach utrzymania infrastruktury komunalnej, z której korzysta” – argumentują pomysłodawcy, wskazując, że stacjonarne sklepy swymi podatkami w znacznym stopniu zasilają budżety gminne.
Według mediów pomysł popiera współrządząca Niemcami socjaldemokracja SPD, tymczasem rzeczniczka Ministerstwa Gospodarki odmówiła w poniedziałek (21.12.2020) na konferencji prasowej komentarza na temat propozycji polityków CDU/CSU.
Niedźwiedzia przysługa
Niemiecki Związek Handlu Detalicznego (HDE) nie zostawia na propozycji polityków chadecji suchej nitki. „Wyświadczonoby niedźwiedzią przysługę jednej trzeciej handlowców stacjonarnych, którzy teraz rozwinęli także filar online” – powiedział dyrektor HDE Stefan Genth, cytowany przez niemieckie media.
Jak podaje „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, także gospodarczy ekspert frakcji chadeckiej Carsten Linnemann nie jest przekonany do pomysłu swoich kolegów. Uważa on, że wprawdzie cel, jakim jest ratowanie centrów miast, jest słuszny, „ale w ten sposób to nie będzie działać”. Linnemann obawia się, że wielkie sklepy internetowe nie przeniosą nowej opłaty na klientów, podczas gdy mniejsi handlowcy raczej nie mogą sobie na to pozwolić.
Według „FAZ” nowa opłata uzależniona od wartości zamówienia szczególnie dotknęłaby internetowe sklepy z odzieżą i obuwiem, w których duża część zamówioych rzeczy jest odsyłana przez kupujących. Jednocześnie – wskazuje gazeta – stacjonarne sklepy z odzieżą i obuwiem należą do tych, które najbardziej ucierpiały z powodu obostrzeń pandemicznych.
Przeciw internetowym gigantom
Jeszcze przed aktualnym lockdownem, który obowiązuje od 16 grudnia, frekwencja w sklepach w niemieckich śródmieściach była znaczenie mniejsza, niż w ubiegłych latach. Według HDE około 50 tysięcy sklepów w Niemczech może nie przetrwać koronakryzysu, a obroty w 2020 roku spadły średnio o 20 procent. „Całe centra miast stoją na skraju przepaści” – przyznał Genth, cytowany przez dziennik „Die Welt”. I choć cieszy się on z politycznyh inicjatyw i dyskusji na ten temat, to ważniejsze niż koncentrowanie się na kanałach dystrybucji jest – jego zdaniem – zadbanie o uczciwe warunki konkurencji w handlu międzynarodowym.
Krytyki nie szczędzi też Federalny Związek E-Commerce i Handlu Wysykowego (bevh). Dyrektor organizacji Christoph Wenk-Fischer określił propozycję polityków CDU/CSU „policzkiem dla tych, którzy od 25 lat inwestują w innowacyjność i bezpieczeństwo dostaw w handlu w miastach i na wsi” oraz tworzą przyszłościowe miejsca pracy i kształcenia zawodowego. Dodał, że właśnie handel internetowy dla wielu lokalnych sprzedawców jest ostatnią deską ratunku.
Zdaniem komentatorów proponowany podatek byłby wymierzony przede wszystkim w internetowych gigantów, jak Amazon. W poniedziałek pracownicy magazynów koncernu w kilku miejscach w Niemczech przystąpili do strajku, żądając m.in. uznania układów zbiorowych w sektorze handlu. Z kolei w zeszłym tygodniu premier Nadrenii Północnej-Westfalii, wpływowy polityk chadecji Armin Laschet zasugerował wręcz w wywiadzie dla lokalnego radia NRW, by mimo zamkniętych z powodu lockdownu sklepów nie zamawiać prezentów świątecznych online. „Zamiast zamawiania prezentów w Amazonie preferowałbym bony podarunkowe, ale takie, które można potem zrealizować w miejscowych sklepach” – powiedział Laschet.