Podejrzenie korupcji w Federalnym Urzędzie ds. Uchodźców
20 kwietnia 2018Według informacji zespołu dziennikarzy rozgłośni NDR, Radio Bremen i dziennika „Sueddeutsche Zeitung” jedna z pracownic szczebla kierowniczego w placówce Federalnego Urzędu ds. Uchodźców i Migracji (BAMF) w Bremie miała dopuścić się korupcji. Urzędniczkę zwolniono. Miała ona rzekomo współpracować z trzema adwokatami, którzy systematycznie kierowali do niej osoby ubiegające się o azyl, w większości z Dolnej Saksonii i Nadrenii Północnej-Westfalii, pomimo, że właściwie urzędowi temu nie podlegali. Urzędniczka BAMF bez podstaw prawnych przyznawała im azyl. W większości wnioskodawcami byli jazydzi. Tej grupie wyznaniowej imigrantów z Iraku i Syrii zazwyczaj przyznaje się status uchodźcy, lecz coraz rzadziej udziela w RFN azylu. Podejrzewa się nieprawidłowości w 1200 przypadkach, niektóre źródła podają nawet liczbę 2000.
Jeszcze nie zostało wyjaśnione, jak dalece adwokaci i pracownica BAMF czerpali z tego korzyści finansowe. Potwierdzone zostało tylko, że pracownica była np. prywatnie zapraszana na kolacje do restauracji.
BAMF nie komentuje
Prokuratura w Bremie potwierdziła wobec przedstawicieli prasy, że wdrożono śledztwo przeciwko pracownicy BAMF, trzem adwokatom z Bremy, Oldenburga i Hildesheimu oraz jednemu tłumaczowi.
Służby śledcze potwierdziły także, że w ostatnich dniach w związku z podejrzeniem korupcji przeszukano osiem obiektów w Bremie i Dolnej Saksonii, w tym kancelarie adwokackie.
Prokuratura wszczęła śledztwo w związku z podejrzeniem o łapownictwo i zorganizowane skłanianie do nadużywania możliwości otrzymania azylu. Sam urząd BAMF jak na razie podejrzeń tych nie komentuje.
Całą sprawę obserwowano już od kilku miesięcy. Obwinionym osobom zarzuca się, że celowo kierowali uchodźców z innych krajów związkowych do placówki BAMF w Bremie, pomimo że właściwie nie podlegali oni temu urzędowi. Obok tego formalnego błędu dochodziło do licznych innych przypadków łamania prawa, przez co uchodźcy bez podstaw prawnych otrzymywali pozytywne decyzje azylowe. Cała sprawa bierze swój początek w Dolnej Saksonii. Jak dowiedzieli się dziennikarze, minister spraw wewnętrznych tego landu Boris Pistorius (SPD) już we wrześniu 2016 skierował uwagę ówczesnego szefa BAMF Weisego na nieprawidłowości w przyznawaniu azylu przez placówkę w Bremie. Wymieniona między urzędami korespondencja była podstawą do wszczęcia śledztwa.
Małgorzata Matzke (dpa, rtr)