1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polak z London Bridge przerwał milczenie

Jakub Krupa
4 grudnia 2019

"Działałem instynktownie" - napisał w oświadczeniu dla mediów Polak, który został okrzyknięty przez brytyjskie media jednym z bohaterów po tym, jak w piątek walczył z zamachowcem na londyńskim London Bridge.

https://p.dw.com/p/3UBAW
UK London nach Terrorattacke auf der London Bridge - Blumen
Zdjęcie: Reuters/T. Melville

Mężczyzna - który został zidentyfikowany przez brytyjskie media, ale poprosił o nieujawnianie jego nazwiska - zaapelował także o uszanowanie jego prywatności. Napisał, że "dochodzi do siebie po tym traumatycznym zdarzeniu".

Opisując piątkowy atak terrorystyczny w Fishmongers’ Hall jako "niewyobrażalny i tragiczny", Polak także przekazał kondolencje dla rodzin, które utraciły w zamachu bliskich: 25-letniego Jacka Merritta i 23-letnią Saskię Jones.

Atak na London Bridge
Atak na London Bridge - jeden z przechodniów walczy z terrorystąZdjęcie: picture-alliance/AP Photo/@HLOBlog

Polak bohatersko walczył z terrorystą kijem

Jego oświadczenie wyjaśniło także kwestię wykorzystania półtorametrowego kła narwala, o którym wcześniej informowały brytyjskie media. Jak tłumaczył, w trakcie pojedynku z terrorystą wewnątrz budynku "instynktownie" sięgnął po długi kij, którym odpierał jego ataki, a opisywany przedmiot wykorzystała inna osoba, która uczestniczyła później w pogoni za 28-letnim Usmanem Khanem.

Wcześniej jednak, szef Fishmongers Hall - budynku, w którym doszło do piątkowego ataku - opisywał wyjątkowe bohaterstwo Polaka, podkreślając, że jeszcze przed wybiegnięciem na ulicę przez ponad minutę samotnie odpierał ataki zamachowca, dając innym czas na ucieczkę i wezwanie pomocy.

Toby Williamson dodał także, że pomimo odniesionych w starciu ran ręki i ramienia, jego pracownik do końca brał udział w starciu z terrorystą. Dziennik "The Times" opublikował w środę zdjęcie z miejsca zdarzenia, pokazujące moment, w którym Polak jest wyprowadzany przez ratownika pogotowia.

Mężczyzna już opuścił szpital i dochodzi do zdrowia w domu.

Rodzina zamachowca potępia jego działania

Londyńska policja metropolitalna opublikowała także oświadczenie przygotowane przez rodzinę zamachowca, w którym podkreślili, że są "zasmuceni i zszokowani atakiem".

"Całkowicie potępiamy jego działania i chcemy wyrazić swoje kondolencje dla rodzin ofiar, (…) a także życzymy szybkiego powrotu do zdrowia rannym" - napisali członkowie rodziny zamachowca.

Premier Johnson na London Bridge
Premier Boris Johnson na miejscu atakuZdjęcie: picture-alliance/AP Photo/S. Parsons

Pytania dotyczące terrorysty i oskarżenia o upolitycznianie zamachu

Brytyjską debatę publiczną wciąż dominuje dyskusja dotycząca tego, dlaczego skazany w przeszłości za terroryzm 28-latek dostał zgodę na to, aby bez eskorty policji pojechać do Londynu i wziąć udział w konferencji poświęconej rehabilitacji byłych więźniów. Wśród pytań, na które poszukiwane są odpowiedzi, jest także m.in. to, skąd wziął noże wykorzystane w ataku.

Ojciec zamordowanego 25-letniego Jacka Merritta oskarżył także pośrednio premiera Borisa Johnsona o próbę wykorzystania ataku do zbicia kapitału politycznego przed grudniowymi wyborami parlamentarnymi.

W liście do dziennika "The Guardian" zaznaczył, że aktywista "kipiałby ze wzburzenia widząc, jak jego śmierć i życie są wykorzystywane do powtarzania agendy nienawiści, z którą walczył, dając z siebie wszystko". "Nie powinniśmy tego zapomnieć" - podkreślił.

"Podzielajcie jego motywację; poczujcie jego pasję; płońcie jego gniewem i gaście nienawiść jego dobrocią. Nigdy nie porzucajcie jego misji" - zaapelował ojciec zmarłego.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>

To drugi atak na London Bridge

W piątkowym ataku terrorystycznym w Fishmongers’ Hall przy moście London Bridge w centrum Londynu zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne (w tym Polak).

Dwa lata temu na drugim brzegu Tamizy przy tym samym moście przeprowadzono inny atak, w którym zginęło osiem osób, a 48 było rannych.