Polityka Putina zagraża planom stworzenia Unii Eurazjatyckiej
17 marca 2014W dorocznym expose, złożonym w 2005 roku, prezydent Władimir Putin publicznie ubolewał nad rozpadem ZSRR, określając go „największą geopolityczną katastrofą stulecia”.
W artykule wstępnym pisma „Izwiestia” były pracownik KGB zapoznał w 2011 roku z ideą odwrócenia tej „katastrofy” za pomocą stworzenia Unii Eurazjatyckiej. Podkreślił, że w obecnych czasach ważna jest „ścisła integracja, opierająca się na nowych wartościach i nowych podstawach politycznych i ekonomicznych”. Białoruś i Kazachstan wyraziły gotowość przyłączenia się do rosyjskiego projektu integracyjnego. Zgodziły się na urzeczywistnienie Unii z dniem 1 stycznia 2015.
- Według Putina ma to być sojusz polityczny, a nie tylko Unia Celna z supranarodowymi instytucjami, mieszczącymi się w Moskwie i prawdopodobnie zdominowanymi przez Rosję – powiedziała DW rosyjska politolog Lilia Szewcowa z Moskiewskiego Centrum Carnegie.
Antyteza Zachodu
Opisując Unię Eurazjatycką, „ukochany projekt Putina”, Szewcowa podkreśla, że koncepcja eurazjanizmu (prądu intelektualno-społecznego) narodziła się w Rosji we wczesnych lat dwudziestych XX wieku, jako „antyteza Zachodu”.
- Według głównej zasady eurazjanizmu Rosja musi być biegunem nowej cywilizacji, obejmującej ogromne terytorium euroazjatyckie, z częścią europejską i azjatycką – oświadczyła ekspertka. Jej zdaniem Rosja jest jedyna w swoim rodzaju, to nie Europa.
- Koncepcja eurazjatycka opiera się na takich wartościach jak Kościół prawosławny i siła państwa – mówi i dodaje, że „państwo jest znacznie bardziej ważne, niż indywiduum”.
UE, ale bez demokracji
- Myśląc o koncepcji Unii Eurazjatyckiej wzorowano się na projekcie integracji politycznej Unii Europejskiej, ale bez położenia nacisku na demokrację i prawa człowieka – uważa Amanda Paul, ekspertka z European Policy Center w Brukseli.
W 2000 roku kilka byłych republik sowieckich stworzyło pod przewodnictwem Rosji Eurazjatycką Wspólnotę Gospodarczą (EAEC albo Eurasec) jako motor napędzający proces integracji na terytorium byłej sowieckiej strefy wpływów. Struktura instytucjonalna tej organizacji jest podobna do nieistniejącej już poprzedniczki UE; Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG).
Stawiają na politykę realną
Według Szewcowej prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko opowiedział się za przyłączeniem do tych struktur, ponieważ z powodu represyjnej polityki nie może „skierować się w stronę Europy” i ponieważ Białoruś, mająca ogromne problemy gospodarcze „nie przetrwa w pojedynkę”. Z kolei prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew liczy, że Rosja zrównoważy wpływy gospodarcze Chin w tym środkowoazjatyckim kraju. Tymczasem Armenia odrzuciła we wrześniu 2013 roku umowę stowarzyszeniową z UE, opowiadając się w zamian za Unią Celną z Białorusią, Rosją i Kazachstanem. Wiceminister spraw zagranicznych Armenii Shavarsh Kocharian oświadczył, że Erewań będzie gotów do przyłączenia się do Unii w połowie kwietnia tego roku.
- W zasadzie tym krajom nie pozostało nic innego, jak zerwać porozumienie z Unią Europejską, ponieważ są uzależnione od Rosji w takich dziedzinach, jak bezpieczeństwo energetyczne, gospodarka i handel – zauważa Amanda Paul.
Ukraina „klejnotem koronnym” Rosji
Według Szewcowej Kijów jest „klejnotem koronnym” w ambicjach euroazjatyckich Moskwy. - Bo w końcu chodzi o kraj liczący 45 mln mieszkańców, kraj posiadający żyzne tereny uprawne, bazę przemysłową, kraj położony u progu Europy. Szewcowa twierdzi, że „jednym z celów przyłączenia Ukrainy było to, że Unia Eurazjatycka bez Ukrainy… miałaby zbyt azjatyckie oblicze”.
Obecna interwencja Moskwy na Krymie może zagrozić projektowi integracyjnemu Putina. Po ostatnich wydarzeniach na Krymie Ukraina zaczęła jeszcze bardziej zmierzać ku Zachodowi. Być może UE zawrze polityczną część umowy stowarzyszeniowej z tym krajem już 20 marca.
Powściągliwi sojusznicy
Tymczasem Białoruś i Kazachstan raczej nie spieszą z silnym poparciem pozycji Moskwy na Ukrainie. Być może Mińsk i Astana są zaniepokojone doktryną Putina, uzurpującego sobie prawo do interwencji militarnej w celu ochrony etnicznych Rosjan. - Jeżeli Rosja nie poniesie żadnych konsekwencji za to, co robi na Krymie, to może to też powtórzyć gdzie indziej – twierdzi Paul.
Prawie 25 procent mieszkańców Kazachstanu i 8 procent mieszkańców Białorusi uważa się za Rosjan.
Spencer Kimball / Iwona D. Metzner
red. odp.: Elżbieta Stasik