"Polscy nieudacznicy". Niezwykła książka o Polakach w Niemczech
15 sierpnia 2013Kiedy pod koniec lat 80-tych Piotr Mordel za namową żony, która chciała mieć niemieckiego kota, przekroczył granicę, marzył o lepszym świecie. Podobnie Adam Gusowski, który małym fiatem dotarł do Berlina Zachodniego. Polskim emigrantom Niemcy jawiły się wówczas jako kraj mlekiem i miodem płynący: „Kto w Niemczech pracował dwa albo trzy razy w tygodniu, a poza tym leniwie leżal na kanapie, mógł pozwolić sobie na jednego albo dwa mercedesy” – myślał wówczas Adam. Ale wyobrażenia te dalekie były od rzeczywistości. Szybko okazało się, że "ani praca, ani mieszkanie na nas nie czeka" - dodaje.
Trzeba było więc podjąć walkę o przeżycie, ale także odnaleźć się w nowej roli: polskiego emigranta w Niemczech. Po latach pracy na czarno i siedzenia na ławce w parku pojawił się pomysł: założyć „Klub Polskich Nieudaczników”. W 2001 powstaje więc miejsce polsko-niemieckiej wymiany kulturalnej, w którym satyra i dowcip rewolucjonizują życie polskiej emigracji w Berlinie. I o tym jest ta książka. O tym, kto się z kogo bardziej śmieje, o polsko-niemieckim porozumieniu i niezrozumieniu.
"Złodzieje i brudasy"
Polacy złodzieje, budowlańcy i sprzątaczki, polskie wąsy, wódka i Papież. Niemcy brudasy, bezuczuciowcy, niemiecki (pseudo)porządek, autostrady i kiełbaski. Stereotypy o Polakach i Niemcach budują bilateralną historię od dawien dawna. Czasami obraźliwie, czasami zabawne. – Za Niemcem zawsze ciągnie się Hitler - przyznaje Piotr. – A Polak to złodziej – dodaje Adam.
Właśnie z tych przesłanek zrodził się „Leutnant Show” – prezentowany w klubie raz w tygodniu kabaret, w którym polsko-niemieckie przywary ukazywano w krzywym zwierciadle. Twórcy zgodnie podkreślają, że kluczem polsko-niemieckiego porozumienia jest dystans do siebie:
„Kradzież oznacza ożywienie. Kradzież jest dobra. Nie bez powodu zarzuca się od lat niemieckim wytwórcom aut, że produkowane samochody nie są szególnie wyposażone w systemy zabezpieczające je przed kradzieżą. Producenci zarabiają wiec na każdym nowym samochodzie” – pisze żartobilwie w książce Adam.
Ale stereotypy o Polakach zmieniają się. – Po wejściu do Unii Europejskiej nasz wizerunek poprawił się. Europejski charakter naszych stosunków wyparł bilateralność – twierdzi Adam. Zamiast polskiej sprzątaczki jest teraz opiekunka osób starszych, a coraz lepszą opinią cieszą się polscy inżynierowie i przedsiębiorcy.
Być Nieudacznikiem
„Leutnant-Show“ rozsławił „Klub Polskich Nieudaczników” na całe Niemcy. Czy po 12 latach działalności klubu można wiec jeszcze mówić o byciu „nieudacznikiem“? – Ja nadal jestem nieudacznikiem. Czasami mi się coś nie udaje, na przykład ostatnio za późno wypowiedziałem członkostwo w fitness clubie i muszę teraz kolejny rok chodzić - przyznaje żartobliwie Adam. Jego zdaniem nieudacznictwo to cecha, która towarzyszy człowiekowi przez cały czas, jest naturalna i co ważne, jest częścią sukcesu. – Jesteśmy nieudacznikami, ale nie idiotami – dodaje Piotr, jak często bywają postrzegani przez Niemców, którzy słowu „Versager” przypisują bardzo pejoratywne znaczenie. – To ktoś, kto się wycofał z życia, nie pracuje i nie myje się – tłumaczy Adam. Ale twórcy klubu chcą w ten sposób także manifestować sprzeciw wobec obowiązującej w Niemczech kultury sukcesu.
„Dążenie do perfekcji i sukcesu to nic innego jak męki dla większości przeciętnego społeczeństwa. Niepotrzebne katusze. A niepowodzenie może wyzwolić nową energię. To był paradoks. Jak tylko nazwaliśmy się nieudacznikami, od razu poczuliśmy się ludźmi sukcesu” – twierdzą autorzy książki.
Ale na jak na ironię losu – twórcy klubu na sukces nie musieli długo czekać. „Klub Polskich Nieudaczników” praktycznie od początku istnienia pękał w szwach i zjednywał sobie nowych sympatyków wśród Polaków i Niemców. Stawał się inspiracją i a nawet rodzajem pomostu między Polakami i Niemcami. – Sukces był dla nas ogromnym zaskoczeniem – przyznaje Piotr – udało nam się pokazać, ze nie zadzieramy nosa. Przyszedł więc teraz czas, by spisać doświadczenia. Książka już jest sukcesem literackim.
Anna Macioł
red. odp. Bartosz Dudek