1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polska coraz bliżej przegranej w TSUE w sprawie relokacji

31 października 2019

Polska, Czechy i Węgry złamały prawo unijne, uchylając się od udziału w rozdzielniku uchodźców - ogłosiła rzecznik generalna TSUE, Eleanor Sharpston. Podkreśliła, że te kraje uderzyły w praworządność i solidarność.

https://p.dw.com/p/3SGt3
Luxemburg Schild Europäischer Gerichtshof EuGH
Zdjęcie: Imago Images/P. Scheiber

Unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu wyda wyrok w sprawie relokacji zapewne dopiero za kilka tygodni, ale werdykty w ponad 90 proc. przypadków są zgodne z opiniami rzeczników generalnych TSUE. Polsce, Czechom i Węgrom nie grożą w tej kwestii kary finansowe, bo spór z Komisją Europejską o relokację dotyczy doraźnych przepisów o rozdzielniku uchodźców na lata 2015-2017. A zatem władze Polski w razie swej przegranej i tak nie miałyby pola, by wyrokowi TSUE podporządkować się bądź nie. Teoretycznie wyobrażalne byłyby indywidulane roszczenia odszkodowawcze (np. ze strony nierelokowanych uchodźców), ale to wyjątkowo mało prawdopodobne.

Rzecznik generalna Eleanor Sharpston zwróciła w swej opinii uwagę na „trzy ważne aspekty prawa Unii”, czyli zasadę praworządności, obowiązek lojalnej współpracy (między krajami i instytucjami Unii) oraz zasadę solidarności. – Nieprzestrzeganie obowiązków prawnych, bo mogą być źle przyjęte lub niepopularne, jest niebezpiecznym pierwszym krokiem ku załamaniu się uporządkowanego i zorganizowanego społeczeństwa opartego na rządach prawa – ostrzega Sharpston. Ponadto podkreśla, że unijna „zasada solidarności nierozerwalnie wiąże się czasem z akceptacją podziału obciążeń”.

Kopacz z ociąganiem „za”, Szydło „przeciw”

Obowiązkowy rozdzielnik został uzgodniony przez państwa UE jesienią 2015 r. i przewidywał podział do 120 tys. uchodźców docierających przez morze do wybrzeży Grecji i Włoch do 26 września 2017 r. (podział kolejnych 40 tys. przyjęto na zasadzie dobrowolnej). Relokację przegłosowano przy sprzeciwie Czech, Rumunii, Słowacji i Węgier. Rząd Ewy Kopacz po długich wahaniach poparł rozdzielnik (z grupą ok. 7 tys. uchodźców dla Polski). Po zmianie władzy rząd Beaty Szydło najpierw formalnie zaproponował 100 wolnych miejsc, ale potem tłumaczył, że nie znaleziono ludzi nadających się do przyjęcia w Polsce bez narażania na szwank bezpieczeństwa kraju.

Ostatecznie Polska i Węgry nie przyjęły nikogo z rozdzielnika, a Czechy tylko na samym początku relokacji przyjęły 12 osób. Komisja Europejska zaskarżyła te trzy kraje do TSUE w grudniu 2017 r., ale spór już wtedy miał charakter głównie symboliczny i chodził o sam fakt potwierdzenia przez TSUE złamania unijnego prawa, czyli rozporządzenia Rady UE o relokacji. TSUE potwierdził już w 2017 r., że – zaskarżony wówczas przez Bratysławę i Budapeszt - rozdzielnik jest zgodny z traktatami unijnymi.

W sumie cała relokacja objęła tylko ok. 33 tys. uchodźców. Rozdzielnik początkowo bardzo szwankował, bo Włosi i Grecy nie radzili sobie z obsługą administracyjną (m.in. pobieraniem odcisków palców, potwierdzaniem tożsamości)i. A potem przeforsowana przez Angelę Merkel umowa UE z Turcją z 2016 r. radykalnie zmniejszyła ruch na szlaku bałkańskim.

Troska o bezpieczeństwo to zły pretekst?

Polski rząd argumentował w Trybunale UE, że „obowiązek Polski co do relokacji ustał w momencie, gdy okazało się, że przeszkodą jest ochrona polskiego bezpieczeństwa wewnętrznego i ochrony porządku publicznego”. - Gdy Polska zgłosiła wolne miejsca dla relokowanych, to okazało się, że nie można zweryfikować ich tożsamości. Nie dało się sprawdzić, czy ich syryjskie dokumenty nie są sfałszowane. W Syrii skradziono wiele blankietów paszportowych, które trafiły w ręce grup kryminalnych – przekonywał ostatniej wiosny Bogusław Majczyna, przedstawiciel Polski przed TSUE.

Jednak rzecznik generalna TSUE odrzuciła dzisiaj (31.10.2019) takie argumenty. Nie wykluczyła, że mogły pojawić się takie problemy w dziedzinie bezpieczeństwa, ale należało je rozpatrywać indywidulanie (na co pozwalają przepisy UE), lecz nie wolno było ich uznać za powód do odrzucenie całego mechanizmu relokacyjego. - Praktyczne problemy z weryfikacją osób nie wydają się być integralnym elementem tego mechanizmu i każdorazowo powinny być rozwiązywane w duchu współpracy – uważa Sharpston.

Obowiązkowa relokacji do szuflady

Tymczasowy rozdzielnik z lat 2015-2017 okazał się tak toksyczny politycznie, zwłaszcza w relacjach Grupy Wyszehradzkiej z zachodnią częścią Unii, że - przedłożony w 2016 r. - kolejny projekt stałego rozdzielnika (skrojonego pod przyszłe kryzysy migracyjne) został już schowany na dobre do szuflady. A w Brukseli przynajmniej na razie dominuje przekonanie, że kraje UE o ewentualnej kolejnej obowiązkowej relokacji powinny decydować wyłącznie jednomyślnie (a zatem np. weto Polski mogłoby wszystko zablokować), choć reguły UE pozwalają na głosowanie większościowe.

Niemcy, Francja, Włochy i Malta uzgodniły projekt rozdzielania rozbitków uratowanych na Morzu Śródziemnym
Niemcy, Francja, Włochy i Malta uzgodniły projekt rozdzielania rozbitków uratowanych na Morzu ŚródziemnymZdjęcie: picture-alliance/Sea Eye/N. Jaussi

Rozdzielnik dla rozbitków

Niemcy, Francja, Włochy i Malta uzgodniły we wrześniu projekt „automatycznego i szybkiego” (czyli dokonywanego w cztery tygodnie) rozdzielania rozbitków uratowanych na Morzu Śródziemnym pomiędzy państwa Unii, które dobrowolnie poparłyby takie nowe rozwiązanie. Te cztery kraje miały nadzieję, że do takiego systemu relokacji rozbitków dołączy – przy zachowaniu zasady dobrowolności - co najmniej dziesięć innych państw Unii. Jednak podczas październikowego posiedzenia Rady UE w Luksemburgu taką gotowość zadeklarowała tylko Irlandia, Portugalia i Luksemburg.

Celem projektowanej ugody było uniknięcie kryzysów wokół – zwykle należących do organizacji pozarządowych – okrętów z rozbitkami, które nie dostają zezwoleń na zawijanie do portów. W tym roku było już kilkanaście takich przesileń, ale temperatura sporów gwałtownie spadła we wrześniu po zmianie rządu we Włoszech, czyli i po odejściu Mattea Salviniego (wicepremiera i szefa MSW), który - obecnie w opozycji - celuje w zbijaniu kapitału politycznego na „kryzysie migracyjnym”.

W ciągu ostatniego roku między kraje Unii (i Norwegię) rozdzielono ponad tysiąc migrantów uratowanych na morzu, czyli maleńką grupę w porównaniu z falą migrantów (w tym uchodźców) z kryzysowych lat 2015-2016. Od stycznia tego roku do krajów Unii przez morze przedostało się łącznie 95 tys. migrantów (łącznie 1 mln 35 tys. w 2015 r.), w tym do Włoch 9,5 tys. migrantów (181 tys. w 2016 r rekordowym dla Italii.), a do Grecji 43 tys. (856 tys. w 2015 r. najbardziej kryzysowym dla Greków).