„Polska leży mi na sercu” - prezydent Niemiec w Warszawie
13 lipca 2009„Pragnę dać sygnał, że Polska leży mi na sercu” - podkreślił gość z Berlina, gdy wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim składał oświadczenie dla prasy.
Dlaczego Polska jest tak ważna dla niego, prezydent Niemiec objaśnił szeroko w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej" (13.07.09).„Polska jest tak ważna dla mnie, ponieważ to nasz największy sąsiad na wschodzie i ponieważ podziwiam umiłowanie wolności Polaków. Z powodu naszej, pełnej cierpień, historii ponosimy szczególną odpowiedzialność za drogę ku przyszłości. Jeśli tą drogą będziemy kroczyć jak dobrzy sąsiedzi, to uda nam się osiągnąć maksimum dobrego dla ludzi w obu krajach”.
Koehler jako ekspert finansowy
Lech Kaczyński zauważył, że „nasze stosunki są pod wieloma względami stosunkami sojuszniczymi”. Ta uwaga wywołała zaciekawienie, bo sojusznikiem można być w pełni albo wcale. Panowie prezydenci nie odpowiadali jednak na pytania, a Horst Koehler udał się do premiera Donalda Tuska, drugiego rozmówcy tej wizyty. Tematy rozmów były podobne, przy czym globalny kryzys zepchnął nieco sprawy bilateralne i europejskie.
Korzystając z ekonomicznych kompetencji prezydenta Niemiec, w swojej poprzedniej funkcji dyrektora Międzynarodowego Funduszu Walutowego, polscy politycy pytali o jego diagnozę fatalnego stanu rzeczy. Zdaniem Koehlera, zasadniczą przyczyną kryzysu jest oderwanie się rynków finansowych od realnego rozwoju gospodarki. Aby uniknąć podobnych problemów w przyszłości, konieczne są ponadnarodowe regulacje sfery finansowej.
"Fundacja służy pojednaniu"
W rozmowach nie zabrakło oczywiście wymiany poglądów na temat niemieckiej Fundacji „Ucieczka, wypędzenie, pojednanie”. Budzi ona niepokój polskich polityków. Kaczyński mówił też o wątpliwościach, „jakie wywołuje sprawa, związana z działalnością niektórych wybitnych, niemieckich osobistości”.
Koehler przekonywał, ze Fundacja „ma służyć pojednaniu, upamiętnieniu wypędzeń w całej Europie. W Niemczech nie istnieje żadna, licząca się siła polityczna, która usiłowałaby na nowo napisać tragiczną historię XX wieku”. Stwierdził ponadto, że wprawdzie dla Berlina i Warszawy jest to zagadnienie kontrowersyjne, które nadal będzie dyskutowane, ale podstawą wymiany poglądów jest wzajemne zaufanie.
Wkrótce do Skierbieszowa
Okazję ku temu stworzy, przygotowywana już, kolejna wizyta Horsta Koehlera w Polsce, mianowicie w Skierbieszowie na Zamojszczyźnie. Tam, w 1943 roku, urodził się dzisiejszy prezydent Niemiec. Jego rodzice pochodzili z Besarabii w Rumunii. Naziści przesiedlili ich do Polski, do Skierbieszowa właśnie, na miejsce wypędzonych rdzennych mieszkańców. „Właśnie ze względu na moje pochodzenie – podkreślił Koehler w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” – tak bardzo zależy mi na stosunkach z Polską i polsko-niemieckim pojednaniu”.
Michał Jaranowski / bs