Polska prosi o środki finansowe, a nie relokację
20 marca 2022Unia Europejska nie ma obecnie przepisów, które w razie dużego napływu uchodźców uruchamiałyby ich automatyczny rozdzielnik pomiędzy kraje Unii, bo prace nad takim rozwiązaniem były od kilku lat blokowane m.in. przez Polskę. Jednak teraz w Brukseli zupełnie nie słychać wypominania tej sprawy, a dyplomaci wielu krajów Unii zapewniają o gotowości swych stolic do udziału w dobrowolnej relokacji. Ale Polska nadal nie prosi o taki - koordynowany na poziomie unijnym - podział Ukraińców, którzy dzięki sięgnięciu przez UE po przepisy o „ochronie tymczasowej” i tak mogą podróżować po całej UE, otrzymując prawo do rocznego pobytu (z dostępem do rynku pracy, ochrony zdrowia i edukacji) w każdym kraju Unii, dokąd się udadzą. Trwa zatem naturalna „relokacja” bez odgórnej koordynacji, ale Polacy na forum UE zabiegają o rozwiązania finansowe skrojone pod scenariusz, że większość uchodźców zostanie w Polsce.
– Nie chcemy tworzyć obozów dla uchodźców – regularnie powtarzają polscy przedstawiciele w Brukseli, ponaglając Komisję Europejską do przyspieszenia prac nad długofalowym wsparciem finansowym dla integrowania Ukraińców. – Dostęp ukraińskich kobiet do rynku pracy nie może skutecznie zadziałać, dopóki nie będzie rozwiązania co do opieki nad ich dziećmi. A kształcenie zdalne nie jest odpowiednim pomysłem dla miliona dzieci - ofiar wojny w Polsce – przekonywali Polacy podczas obrad przedstawicieli 27 krajów UE w Brukseli.
– Trzeba tworzyć miejsca w żłobkach, przedszkolach, szkołach podstawowych, szkołach średnich – powiedział polski ambasador Andrzej Sadoś po kolejnej naradzie o Ukrainie i uchodźcach w ostatni piątek [18.3.2022].
Niektórzy urzędnicy Komisji Europejskiej przekonują, że dzięki już zaproponowanym zmianom przepisów Polska będzie mogła wkrótce przeznaczyć nawet 2 mld euro na potrzeby uchodźców dzięki przeprogramowaniu niektórych funduszy unijnych. Jednak Sadoś podkreślał w piątek, że Bruksela powinna w budżecie UE stworzyć „nową strukturę finansową” ułatwiającą wydatkowanie pieniędzy - od szkolnictwa po kwaterunek. Polska sięga w Brukseli po przykład zarządzania specjalnym funduszem uchodźczym dla Turcji wynoszącym dziewięć miliardów euro od 2016 do 2023 r., z czego wydano już około sześciu miliardów.
Komisja Europejska w najbliższy wtorek [22.03.2022] wyśle do Warszawy delegację, by rozpoznać potrzeby zarówno co do kwot, jak i tworzenia w unijnym budżecie nowych ścieżek finansowania programów związanych z uchodźcami z Ukrainy. – Dotychczas było widać jakieś problemy w komunikowaniu się. Komisja Europejska mówiła, że Polska wciąż nie poprosiła o konkretną pomoc. Natomiast Polska mówiła, że Komisja Europejska działa za wolno. Podejrzewam, że to da się szybko rozwiązać – przekonuje jeden z unijnych dyplomatów w Brukseli.
Co z ciężarówkami do Rosji
Polska jest wśród krajów Unii postulujących rozszerzenie sankcji o pewne restrykcje w transporcie drogowym. Ale skoro nie ma embarga na handel między Unią i Rosją, to w sprawie trwającego ruchu ciężarówek przez polsko-białoruską granicę -była polityczna wola takiego przyhamowania handlu - pozostaje długie sprawdzanie list przewozowych lub żmudne i wnikliwe kontrole celne. Do Rosji nie wolno eksportować m.in. dóbr luksusowych, sprzętu do rafinacji ropy, ale i banknotów euro (możliwy jest ich wywóz wyłącznie na osobisty użytek podróżnego), więc - jak przekonuje nas jeden z brukselskich ekspertów od handlu –-można tego bardzo długo szukać w tirach.
Magdalena Adamowicz (PO) w swej interpelacji europoselskiej sprzed kilku dni zwracała Komisji Europejskiej uwagę na „naglącą potrzebę” wsparcia finansowego i osobowego dla unijnych oraz krajowych agencji odpowiadających za wschodnią granicę, gdzie istnieje ryzyko omijania sankcji przez tiry z zakazanymi, niesprawdzonymi ładunkami. – Potrzebne są też dalej idące ograniczenia w zakresie wymiany handlowej na poziomie europejskim, gdyż są to kompetencje przekazane Unii – napisała Adamowicz.
Zachodnie sankcje przeciw Rosji nie obejmują leków. Niektóre firmy farmaceutyczne, trwając przy dostawach leków niezbędnych pacjentom, demonstrują sprzeciw wobec wojny poprzez ograniczenia dostaw innych farmaceutyków. Przykładowo koncern Eli Lilly zdecydował o wstrzymaniu eksportu środków na potencję do Rosji.