Polska Rada Społeczna domaga się pomocy dla imigrantów
21 września 2013Polska Rada Społeczna (PRS) już dawno powinna odrzucić w nazwie człon wskazujący na jej genezę. Organizacja założona w 1982 roku, aby pomagać zagubionym w Niemczech polskim emigrantom, zajęła się już po ok. 10 latach wszystkimi szukającymi pomocy i porad migrantami. W Berlinie uchodzi ona za najbardziej wytrawnego znawcę ich problemów. Polska Rada Społeczna często konsultuje polityków w sprawach, którymi się zajmuje na co dzień, a przy okazji wyborów spotyka się z nimi w szerszym gronie. – W tym czasie politycy są chętni i otwarci – wyjaśnia lider organizacji i jej założyciel Witek Kamiński. Lecz tym razem zaproszeni w czwartek (12.09) do centrali związkowej DGB politycy nie mogli wygłaszać haseł wyborczych i komplementów pod adresem Polaków. – Chcieliśmy zupełnie konkretnie rozmawiać o tych sprawach, o których się w ogóle nie mówi, bo jakoś zostały wyparte ze świadomości opinii publicznej – zaznacza Kamiński.
Spotkanie w centrali DGB było rozmową przy jednym stole w gronie ekspertów. Rozmowy toczyły się wokół jednego tematu, ale obecnie kluczowego: stosunku partii politycznych do nowej migracji, problemów imigrantów oraz działań, jakie można/należy podjąć, „by wyjść ze stanu ignorancji”, zaznacza Kamiński.
„Pakiet powitalny” dla nowych migrantów
Nowa migracja jest pozbawiona wszelkiej pomocy, mówi Kamiński i wskazuje, że „w interesie RFN i Berlina jest, żeby wykorzystać ten potencjał, który się tutaj pojawia”. Na przedwyborczym spotkaniu z politykami i ekspertami ds. migracji Polska Rada Społeczna zaproponowała to, o czym myśli już od dawna. Jest to tzw. „Willkomenspaket”, pakiet dla nowoprzybyłych migrantów. - A to znaczy - tłumaczy Witold Kamiński - że ludzie, którzy tutaj przyjeżdżają otrzymaliby prawo do rozejrzenia się, nauki języka, podszkolenia się, nostryfikacji dyplomu lub uznania kwalifikacji, które posiadają oraz podstawowe informacje, które pozwolą im samodzielnie funkcjonować w tym świecie. - Dać im instrumenty, które pozwolą człowiekowi się tutaj znaleźć i możliwie szybko stanąć na własnych nogach, bronić swoich praw i interesów – mówi Kamiński.
Podczas dyskusji politycy nie reagowali na propozycję, jako całość i uciekali w takie tematy, jak uznawanie dyplomów i ustawowe płace minimalne. Ale nie o to chodziło. – Ważna jest kolejność – mówi Kamiński. Chodzi o zrównanie szans, podkreśla. – Ludzie, którzy przyjeżdżają bez znajomości języka, bez znajomości zasad funkcjonowania tego kraju, mają kłopoty, żeby się w tym kraju znaleźć.
Blisko ludzi
Największe nadzieje na kontynuowanie dyskusji o propozycji „pakietu powitalnego” Polska Rada Społeczna wiąże z CDU, która do tej pory w ogóle nie zajmowało się tym tematem. - Argumenty, które my przedstawiamy są na tyle pragmatyczne, że nie przeszkadzają nawet najbardziej zachowawczym politykom, uważa Kamiński.
Polska Rada Społeczna już po raz piąty organizowała spotkanie przedwyborcze z politykami. Tym razem nie wywieszano plakatów, lecz zaproszono ekspertów. - Wtedy dyskusja jest klarowna i nie pojawiają się jakieś, z naszej perspektywy, absurdalne historyjki o nauce polskiego, o przyznaniu praw mniejszości, bo to jest wszystko drugorzędne. To odstaje od życia – zaznacza Witold Kamiński. Organizacja, która, jak podkreśla, na co dzień ma do czynienia z żywymi ludźmi, uzurpuje sobie prawo, żeby powiedzieć, że wie, co ludzi boli i jaki problem trzeba załatwić w pierwszej kolejności.
Pokażcie, że jesteście wyborcami
Wybory to szansa, także dla tych najbardziej pasywnych, aby wypowiedzieć się na temat polityki wrzucając kartkę wyborczą do urny, mówi Kamiński. Elektorat o polskich korzeniach powinien, w jego opinii, nawet pasywnie pokazać: „jesteśmy wyborcami, trzeba się z nami liczyć chociażby z tego względu”.
- Słyszałem o danych, które mówią, że tylko jeden procent uprawnionych do głosowania Polaków bierze udział w wyborach. Jest to przerażające i działa przeciwko nam. Nie jesteśmy grupą, która powodowałaby jakieś zainteresowanie – uważa Witold Kamiński. Prawo wyborcze w Niemczech ma 800 tys. Polaków.
Polska Rada Społeczna nie tylko współpracuje z organizacjami imigranckimi, ale była też motorem powołania Rady Migrantów Berlina i Brandenburgii (Migrationsrat). - To się przydaje - zaznacza Kamiński. – To jest z jednej strony wymiana doświadczeń, a ponadto razem można nieco więcej osiągnąć. Radę tworzy obecnie ponad 70 organizacji.
*Polska Rada Społeczna działa od 1982 roku, jest członkiem związku organizacji charytatywnych w Niemczech, udziela rocznie 5 tys. porad w 6 językach: polskim, niemieckim, kurdyjskim, tureckim, rosyjskim i ukraińskim. Organizuje też projekty. Na rzecz PRS pracuje społecznie ok. 20 osób. Siedziba organizacji mieści się w Berlinie na ul. Oranienstr. 34 w dzielnicy Kreuzberg.
Barbara Cöllen
red.odp.: Małgorzata Matzke