Cena, jaką płaci Polska za niezależność od Rosji
8 lutego 2012„Wielkie koncerny energetyczne wietrzą miliardowy interes i pomniejszają spowodowane szkody ekologiczne. Lecz już dawno nie chodzi tylko o korzyści finansowe, lecz o uniezależnienie się Polski od Rosji”, pisze w Spiegel-online Jens Mattern. Autor odwiedził gminę Trzebielino, gdzie udał się na miejsce wierceń. Tam spotkał dwóch Amerykanów i dwóch Polaków, pracowników spółki BNK Petroleum, która posiada w Polsce sześć spośród 110 koncesji na poszukiwanie złóż gazu niekonwencjonalnego w Polsce, „kraju z największymi złożami łupków w Europie”, zauważa autor.
Pracownicy spółki nie chcą, aby robiono im zdjęcia, nie chcą, aby nagrywano rozmowę. Poza tym nie mają nic to zatajenia. „Staramy się, by nie niszczyć środowiska, przestrzegamy polskich przepisów, tworzymy miejsca pracy. To jest czysty biznes.”
Nad Wisłą panuje od dwóch lat „gorączka złota”, pisze autor. Nie tylko opisuje zainteresowanie odwiertami koncesyjnymi zagranicznych koncernów z całego świata, ale też wskazuje na polityczny aspekt pozyskiwania gazu z łupków gazonośnych. „Polski rząd jest zakochany w gazie łupkowym. Chodzi o niezależność. Bo Polska, która importowała z Rosji w 2011 roku 10,25 mld metrów sześciennych gazu, należy do jednego z większych klientów giganta energetycznego Gazpromu. To, że koncern, zbliżony do Kremla, dostarcza nad Wisłę w czasie rekordowych mrozów o siedem procent mniej gazu, też bierze się pod uwagę. Amerykański know-how otwiera przed Polską perspektywę uniezależnienia się od rosyjskiego gazu, i przeobrażenia się tego kraju w eksportera gazu. Dlatego też nawet między skłóconymi ze sobą partiami PO Donalda Tuska i PiS-em Jarosława Kaczyńskiego, w sprawach gazu łupkowego panuje zgoda.”
Autor artykułu w Spiegel-online zauważa, że „w związku z rosnącymi cenami gazu, pracochłonne pozyskiwanie gazu łupkowego może się opłacać.” I w tym miejscu opisuje stosowaną, lecz zabronioną w wielu krajach m.in. w Niemczech metodę „fracking” czyli szczelinowania, która powoduje „zanieczyszczenie wód gruntowych szkodliwymi substancjami, m.in. silnie rakotwórczym benzolem.”
Informacje o zdewastowanym na skutek pozyskiwania gazu łupkowego środowisku w USA, gdzie odwierty robi się już od ponad 10 lat, docierają do Polski, ale, jak pisze Jens Mattern, lokalne protesty ludności, tak jak w Miszewie w powiecie Trzebielin, są sporadyczne. „Zorganizowanych przeciwników gazu łupkowego nie ma dotychczas w Polsce, ponieważ w dziewięćdziesięciu procentach polskim źródłem zaopatrzenia w energię jest węgiel. Nawet polscy Zieloni wstrzymywali się od krytyki”, cytuje Spiegel-online Marka Kryda, ekologa i publicystę. Przypuszcza on, że wielu mieszkańców trzyma język za zębami, bo dostali łapówki, albo ich zastraszono. Ale nie można tego udowodnić. Dotychczas wykryto jedynie przypadki korupcji przy wydawaniu koncesji na próbne odwierty. Od początku tego roku wszystkie instytucje państwowe mają zakaz współpracy z koncernami naftowymi, podkreśla Spiegel-online.
Monachijska Süddeutsche Zeitung informuje o wystawie Wilhelma Sasnala w „Haus der Kunst” w Monachium. Gazeta pisze, że artystę określa się chętnie mianem polskiego Roy'a Lichtensteina i dodaje, że Sasnal stał się ulubieńcem miłośników sztuki w Niemczech.
Barbara Coellen
red. odp. Iwona D. Metzner