Strach silniejszy niż szansa
1 maja 2012Od lat Niemcy obawiali się, że otwarcie rynku pracy dla Polaków doprowadzi do masowego eksodusu taniej siły roboczej do Niemiec. Rzeczywistość wygląda inaczej. Kiedy bariery w dostępie do rynku pracy były dużo większe, praca u sąsiada uchodziła za atrakcyjniejszą, niż obecnie. Powodów jest kilka.
Bariery małe i duże
Wcześniej, gdy nie było jeszcze wielu tanich połączeń lotniczych, argumentem przemawiającym za pracą w Niemczech była m.in. bliskość. W latach 90-tych, czyli w dobie podróży autobusowych, Niemcy wygrywały z Francją, Hiszpanią czy Wielką Brytanią, dokąd podróż trwała zdecydowanie dłużej.
Dzisiaj odległość nie ma większego znaczenia, a porównując połączenia z Polski do Niemiec i innych krajów okazuje się, że Niemcy mają od nich mniej połączeń lotniczych z Polską.
Przezorność nie zawsze popłaca
Podczas gdy w Wielkiej Brytanii czy innych krajach rynek pracy jest elastyczny i migranci częściej zmieniają miejsce zatrudnienia, to w Niemczech o stały etat jest bardzo trudno. Niemiecki rynek pracy uchodzi za mało elastyczny. Nie funkcjonują również tak prężne centra migracji, jak np. na Wyspach.
Zdaniem eskpertów wydziału ekonomicznego przy Ambasadzie Polskiej w Berlinie fakt, że Niemcy i Austria jako jedyne w Europie do ostatniego dnia wykorzystały możliwości ograniczenia dostępu do własnych rynków pracy dla obywateli nowych krajów członkowskich UE sprawił, że kraje te straciły możliwość pozyskania młodych i ambitnych pracowników z wysokim wykształceniem. Według badań i sondaży do Niemiec najczęściej udają się osoby o niższych kwalifikacjach zawodowych.
Wyspy nadal górą, Niemcy pustynią
Według danych Niemieckiego Instytutu Badania Rynku Pracy w Norymberdze sytuacja na rynkach pracy po rozszerzeniu UE diametralnie się zmieniła. Podczas gdy przed 1 maja 2004 roku w Niemczech i Austrii szukało zatrudnienia 60 procent migrantów z nowych krajów Unii Europejskiej, a w Wielkiej Brytanii i Irlandii zaledwie 18 procent - o tyle po rozszerzeniu unii relacje te się odwróciły. Dzisiaj na Wyspach przebywa 70 procent migrantów z nowych krajów UE, a w Niemczech i Austrii jedynie 18 procent.
Najbardziej na otwarciu skorzystały Wielka Brytania oraz Irlandia, dokąd napłynęło 18 procent migrantów z ośmiu nowych krajów UE. Do Niemiec przyjechało w ubiegłym roku ok. 40 tysięcy migrantów z Polski. W tym samym czasie w odwrotnym kierunku, czyli do Polski, wyjechało z Niemiec ok. 12 tys. osób.
Emigranci cenią samopoczucie
Poza tym eksperci podkreślają rosnące znaczenie samopoczucia migrantów zarobkowych. „Jeżeli ktoś nie czuje się mile widziany w jakimś kraju, to z reguły nie chce tam jechać, także w celach zarobkowych", mówi Jacek Robak z berlińskiego Wydziału Promocji i Inwestycji Handlu Zagranicznego w Berlinie.
Jego zdaniem fakt, iż Niemcy tak długo czekały z otwarciem rynku pracy negatywnie wpłynęło na image kraju wśród młodych Polaków. "Jeżeli cała UE jest otwarta, to wolą jechać tam, gdzie czują się docenani i pozytywnie postrzegani", mówi Robak.
Opłaca się, ale...
Rozwój opłacalności pracy w Niemczech zmienia się na przestrzeni ostatnich lat. O ile w 2000 r. poziom wynagrodzenia brutto w Niemczech był 5,3 razy większy niż w Polsce, to w roku 2011 różnica brutto wynosi już „tylko” 4,0. Po uwzględnieniu dalszych kosztów - jak podatki, składki socjalne, kurs waluty oraz koszty utrzymania, praca w Niemczech opłaca się jeszcze mniej i można ją porównać w skali 1:2 (Polska/Niemcy). Są kraje, gdzie ten wskaźnik jest wyższy.
Najbardziej opłacalna jest praca w Szwajcarii, Wielkiej Brytanii oraz Holandii (zarobek netto 2,4 – 2,8 razy większy niż w Polsce). Porównywalny poziom jest we Francji i USA, natomiast najmniej opłaca się wyjazd do pracy do Czech i Włoch (1,1 – 1,6 razy większy zarobek). W styczniu 2012 przyjechało do Niemiec na stałe 3200 Polaków.
Róża Romaniec, Berlin