Prasa o końcu elektrowni jądrowych w Niemczech: dramat trwa
7 września 2022„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zwraca uwagę na fakt, że ludzie w Niemczech – w obliczu zagrożenia niedoborem dostaw energii i dramatycznymi konsekwencjami dla gospodarki – są zdezorientowani, jeśli chodzi o energię jądrową. Zauważa, że takie okoliczności są nie do pozazdroszczenia ministrowi gospodarki Robertowi Habeckowi. Z drugiej strony dziennik podkreśla, że odnowiony spór w koalicji to też zasługa samego Habecka. Przypomina, że ministerstwo gospodarki teoretycznie zdecydowało się na przedłużenie istnienia dwóch elektrowni jądrowych. W praktyce jednak – jak opisuje dziennik – mają najpierw nastąpić badania i analizy, a Bundestag będzie jeszcze mógł sprzeciwić się tej decyzji.
Inna opiniotwórcza niemiecka gazeta komentuje: „Wyjść z ziemniaków, wejść w ziemniaki. Fatalny obraz niemieckiej polityki energetycznej, widoczny przed kryzysową zimą 2022 roku, w dużej mierze wynika z kaprysu”. „Sueddeutsche Zeitung” uważa, że obecna sytuacja jest wynikiem braku zdolności do uczenia się na podstawie własnych doświadczeń i tego, że w tej kwestii nie podąża się konsekwentnie raz obraną ścieżką. „Za krócej niż za cztery miesiące ostatnie elektrownie jądrowe miały, zgodnie z planem, przestać funkcjonować. Przetrwać miał to co najwyżej krótki tryb awaryjny. Ale już teraz widać: dramat trwa. To już nie jest kwestia miesięcy, a lat” – kończy dziennik z Monachium
Z kolei w opinii „Rhein-Zeitung” Robert Habeck zaproponował słaby kompromis: dwa z trzech reaktorów mają pozostać w rezerwie najpóźniej do kwietnia 2023 roku. Dziennik z Koblencji pointuje, że nie jest to ani połowiczne rozwiązanie, ani całościowe. „Własną partię Habeck w ten sposób prosi o zgodę dla tymczasowej kontynuacji działania (elektrowni atomowych), ale trudno będzie mu zaspokoić liberałów”. Zdaniem gazety jeszcze bardziej niepokojący jest jednak głos społeczeństwa. „Koalicja zgadza się na najmniejszy wspólny mianownik, zamiast podejmować odważne kroki”.
„Nuernberger Nachrichten” natomiast spekuluje co do przyszłości i uważa, że niemieckie minister gospodarki podejmuje ryzyko, gdy w kwietniu nieodwołalnie zrezygnuje z energii jądrowej. Ryzyko to, jak zauważa gazeta, jest oczywiście częścią jego odpowiedzialności, ale i całego rządu Niemiec. „Nie odbiorą mu tego organizacje ekologiczne czy opozycja”. Ta ostatnia, w politycznym wyścigu, robi wszystko co w jej mocy, ocenia dziennik. „Protestują i przedstawiają swoje koncepcje. Dopiero latem 2024 roku będzie można jednoznacznie stwierdzić, kto miał rację”.