Prasa o liderach Zielonych: polegli na własnych standardach
22 maja 2021„Frankfurter Rundschau” ostrzega, że kandydatka Partii Zielonych na kanclerza Annalena Baerbock będzie musiała drogo zapłacić za spóźnione zgłoszenie dodatkowych dochodów. Dziennik podkreśla, że z prawnego punktu widzenia nie budzi to zastrzeżeń, bo „pieniądze były opodatkowane i nie ma tu konfliktu interesów”, bo dostawała pieniądze od swojej partii. „Jednak jeśli ktoś – jak Zieloni – uważa przejrzystość za tak ważną, że wielokrotnie jest o niej mowa w programie wyborczym i że regularnie przykłada tę miarę do innych, takie incydenty mają podwójną wagę. Zwłaszcza że do błędu musiał się teraz przyznać także Cem Özdemir, którego obciąża już afera z gromadzeniem mil. I małą pomocą jest fakt, że oboje przyznali się do zaniechań z własnej inicjatywy” – zauważa gazeta. Konkluduje: „Zieloni powinni być bardziej ofensywni w swojej komunikacji. Teraz powstaje wrażenie, jakby chcieli się od tego uchylić.”
Także zdaniem „Mitteldeutsche Zeitung” zaniechanie takie ma duże znaczenie polityczne, bo to „w końcu Zieloni mają najwyższe standardy moralne, to dla nich nigdy nie jest dość przejrzystości, a przy przewinieniach innych nieprzejednanie żądają konsekwencji”. Gazeta przypomina, że Annalena Baerbock nadrobiła swoje zaniechanie w marcu. „Ten moment przemawia za tym, że Zieloni w następstwie afery maseczkowej chadecji odkryli, że sami nie dotrzymują wciąż postulowanej przejrzystości dochodów posłów. Trzeba było to wtedy upublicznić. To byłoby przejrzyste.”
W „Stuttgarter Nachrichten" czytamy: „Annalena Baerbock jest od miesiąca kandydatką Zielonych na kanclerza. Miała świetny start, ale teraz aura nowości wydaje się zanikać. 40-latka jest poddawana obserwacji jest jak żaden inny czołowy polityk. To, że nie zgłosiła od razu swoich dodatkowych dochodów, to rzeczywiście błąd. Wysokość kwoty nie budzi podejrzeń. Problematyczne jest jednak to, w jaki sposób Zieloni zajmują się tą sprawą: Nie możesz ciągle oskarżać innych partii o nieuczciwość w kwestii dodatkowych dochodów, a jednocześnie uchylać się, gdy dotyczy to ciebie. Kto wymachuje maczugą moralności, sam powinien być wzorem do naśladowania.”
Do krytycznych głosów dołącza dziennik „Rheinpfalz”: „A więc teraz także Cem Özdemir. Jak Annalena Baerbock dzisiaj, on też był kiedyś liderem partii Zielonych - i w związku z tym dostawał specjalne wynagrodzenie. Bo zgodnie z zasadami, jeśli ktoś zasiada w parlamencie, to nie dostaje pensji z tytułu pełnienia funkcji w Partii Zielonych. Tych dodatkowych pieniędzy Özdemir - podobnie jak Baerbock - nie zgłosił administracji Bundestagu. Nikogo nie może dziwić, że wzbudza to gorące reakcje. Toczy się kampania wyborcza, a w niej zwłaszcza Zieloni wciąż domagają się przejrzystości w stosunku do innych. (...) Zieloni liderzy nie sprostali własnym standardom. I najwyraźniej zasady przejrzystości nie są aż tak mocno zakorzenione, by każdy czuł się zobowiązany do ich przestrzegania.”