Prasa. Klucz do wyjaśnienia katastrofy znajduje się w Polsce
19 sierpnia 2022„Der Spiegel” zamieszcza w piątek (19.08.2022) na swoich stronach internetowych wywiad z federalną minister środowiska Steffi Lemke. Należąca do partii Zielonych polityk krytykuje w nim postawę polskiej strony w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze. „Ponieważ niemiecka strona została najwyraźniej zbyt późno poinformowana, straciliśmy cenny czas. Tego czasu teraz brakuje: w ograniczaniu szkód, ale i w poszukiwaniu przyczyny” – mówi Lemke.
Jak przyznaje minister istnieją międzynarodowe plany alarmowania i ostrzegania z określonymi procedurami raportowania takich przypadków. „Strona polska nie uruchomiła w porę planu alarmowego. Przypisywanie winy niczego teraz jednak nie zmieni. Musimy wspólnie poradzić sobie z tą katastrofą” – czytamy.
Utrata zaufania
Steffi Lemke, pytana, przez tygodnik „Der Spiegel”, czy nie obawia się, że ludzie żyjący wzdłuż Odry, którzy przez wiele dni zbierali rozkładające się ryby, stracą zaufanie do polityki, odpowiada: „tak, to niebezpieczeństwo istnieje, przynajmniej tak długo, jak długo nie zostaną wskazane przyczyna i sprawca (katastrofy)”. Jednocześnie minister przyznała, że „jeśli przyczyną były nielegalne zrzuty po stronie polskiej, to należy pamiętać, że w Polsce, podobnie jak na poziomie europejskim, obowiązują wymogi prawne. W dzisiejszych czasach nie wolno każdemu odprowadzać do rzek tego, co chce. Na szczęście ustawodawstwo dotyczące ochrony środowiska jest bardziej zaawansowane niż w czasach NRD”.
Federalna minister środowiska zapewniła, że rząd Niemiec dołoży wszelkich starań, żeby wspólnie z polską stroną wyjaśnić przyczyny katastrofy. W tym celu zainicjowała polsko-niemiecką grupę ekspercką, którą w Niemczech koordynuje Federalny Urząd Ochrony Środowiska. W wywiadzie dla „Spiegla” Lemke poinformowała również o rozmowach, jakie toczą się na szczeblu federalnym w sprawie pomocy dla nadodrzańskich przedsiębiorców, którzy ucierpieli w wyniku zanieczyszczenia Odry.
Systemowa porażka
Również „Sueddeutsche Zeitung” szeroko zajmuje się w piątek tematem katastrofy na Odrze i zamieszcza wywiad z Axelem Vogelem, ministrem środowiska Brandenburgii. Polityk podkreśla, że w sprawie późnego informowania o sytuacji na Odrze nie chodzi o błąd jednej osoby. „Początkowo podejrzewałem, że mogła to być wina jednej osoby. Te dane pomiarowe mogły nie zostać prawidłowo zinterpretowane. Na dziś mogę jednak tylko stwierdzić, że istnieją kanały sprawozdawcze, które zostały określone w wiążącym traktacie międzynarodowym dla takich katastrof ekologicznych. Łańcuch alarmowy jako całość po prostu nie zadziałał. (…) Wygląda na to, że system zawiódł” – powiedział Vogel.
Minister podkreślił, że oficjalnie niemiecka strona została poinformowana dopiero prawie trzy tygodnie od stwierdzenia pierwszych problemów na rzece. „Zbyt długo musieliśmy czerpać nasze informacje z gazet, innych mediów lub oświadczeń prasowych” – przypomina polityk. Dodaje, że w sprawie obustronnego przekazywania informacji „długo była to raczej ulica jednokierunkowa. Przekazywaliśmy informacje naszym polskim kolegom, ale sami przez długi czas nie otrzymywaliśmy żadnych”.
Vogel podkreśla, że dotąd na szczeblu oficjalnym odbyły się tylko jedna rozmowa telefoniczna i w ostatnią niedzielę (14.8.22) spotkanie w Szczecinie minister Steffie Lemke z minister klimatu i środowiska Anną Moskwą. „Podczas niego uzgodniono powołanie grupy roboczej pomiędzy stroną polską, rządem federalnym, krajami związkowymi Brandenburgia i Meklemburgia-Pomorze Przednie. Wygląda na to, że grupa robocza w końcu rozpoczęła swoją pracę – czytamy.
Jak przyznał Axel Vogel współpraca z Polską w przypadku innych sytuacji nadzwyczajnych, takich jak powodzie, układała się dobrze. „Obowiązują tam inne umowy i są mniej lub bardziej zautomatyzowane procedury, które potem wchodzą w życie. Są systemy pomiarowe, a także grupy robocze, które w przypadku powodzi szybko się spotykają. Nie mieliśmy żadnych złych doświadczeń ze stroną polską” – podkreśla minister.
„Sueddeutsche Zeitung” przypomina, że w Niemczech ostatni na taką skalę przypadek śnięcia ryb miał miejsce w 1986 roku, kiedy zatruty został Ren. Wówczas sszybko znaleziono przyczynę – była nią toksyczna woda gaśnicza pochodząca z firmy chemicznej Sandoz. W przypadku katastrofy na Odrze tak szybkie wskazanie przyczyny i winowajcy nie będzie prawdopodobnie możliwe – uważa minister.
Weryfikacja pozwoleń na zrzuty do Odry
Axel Vogel jest przekonany, klucz do wyjaśnienia katastrofy leży w Polsce. „Być może uda nam się samodzielnie określić procesy biologiczne, które doprowadziły do zabicia ryb. Ale gdzie te procesy zostały uruchomione, na przykład czy i gdzie jakie substancje zostały wprowadzone do rzeki i w jakich rozmiarach, może wyjaśnić tylko strona polska” – podkreśla Vogel.
Jego zdaniem, konieczne jest zweryfikowanie pozwoleń, co i w jakiej ilości może być odprowadzane do Odry. „Muszą one być dostosowane do przyspieszających zmian klimatycznych i ich konsekwencji – upałów, niskiej wody. Bo takich rzeczy będziemy doświadczać regularnie w przyszłości” – mówi brandenburski minister środowiska w „Sueddeutsche Zeitung”.
Axel Vogel przypomina również, że Brandenburgia sprzeciwia się rozbudowie Odry prowadzonej przez polską stronę, uważając dołączone do planów inwestycji opracowania ekologiczne za niewystarczające. „W tym celu skutecznie pozwaliśmy Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przeciwko rozpoczęciu działań budowlanych, ale strona polska kontynuuje budowę” – stwierdza minister.