Prasa o uzgodnionym budżecie: „Sztuka przetrwania”
6 lipca 2024„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zauważa: minister gospodarki Robert „Habeck ma rację: ten budżet nie jest pępkiem świata. Jednak dla koalicji rządowej liczne spotkania i godziny, podczas których negocjatorzy i eksperci zmagali się ze sobą, były niczym innym, jak kwestią być albo nie być. Projekt budżetu na nadchodzący rok był dla niej sprawdzianem tego, czy polityczna zbieżność pomiędzy trzema jej członkami jest wciąż na tyle duża, by ich sojusz przetrwał do kolejnych wyborów do Bundestagu. Wątpliwości co do tego stale rosły, zarówno wśród opinii publicznej, jak i w łonie rządzących partii. Scholz, Habeck i Lindner zapobiegli teraz przedwczesnemu rozłamowi, uciekając się do wypróbowanej metody, pozwalania każdemu partnerowi na przedstawienie czegoś, co jest szczególnie ważne dla ich partii. Jednak to pracochłonne porozumienie nie oznacza wcale jakiegoś przełomu.”
„Muenchner Merkur” zaznacza: „Można wiele powiedzieć o kłótliwej koalicji rządowej, ale przynajmniej w sztuce przetrwania może ona skutecznie rywalizować z każdym poprzednim rządem. To oczywiste, że kompromis w sprawie projektu budżetu na rok przyszły oznacza tylko dojście przez jej członków do najmniejszego wspólnego mianownika, ale biorąc pod uwagę ogromne siły odśrodkowe między trzema partnerami, to, że do tego w ogóle doszło zakrawa na cud. Zwycięzcy nie trzeba szukać daleko. Jest nim minister finansów Christian Lindner, który był w stanie przeforsować zarówno przestrzeganie hamulca zadłużenia, jak i cofnięcie tajnych podwyżek podatków wskutek zimnej progresji. W szczególności posłowie SPD będą teraz potrzebowali kilku dodatkowych beczek piwa z Euro 2024, żeby jakoś strawić wyniki tego budżetowego pokera: nadal będą musieli znosić znienawidzony hamulec zadłużenia i zaostrzone przepisy w sprawie dochodu obywatelskiego. A to spowoduje jeszcze wiele zgrzytów w koalicji.”
„Augsburger Allgemeine” analizuje: „Zgadzając się na projekt budżetu koalicja rządowa zapobiegła największej wyobrażalnej katastrofie dla siebie, a mianowicie jej rozpadowi. Udało się to za cenę 44 mld euro nowego długu, kilku sztuczek księgowych i pakietu środków budujących zaufanie: wzrostu zasiłków na dzieci, tanich kredytów dla firm, mniej progresywnego podatku dochodowego i paru poprawek w przepisach regulujących zasady przyznawania dochodu obywatelskiego. Wszystko to brzmi sensownie, ale mogło zostać osiągnięte wcześniej przy odrobinie dobrej woli więcej dla osiągnięcia porozumienia. W każdym razie żadna ze stron nie musiała pójść na większe ustępstwa w stosunku do swojego wcześniejszego stanowiska w sprawie budżetu.”
„Koelner Stadt-Anzeiger” podkreśla: „Do tej pory w koalicji rządowej obowiązywała zasada: po dojściu do porozumienia jest czas na nowy spór. Jednak ten budżet jest tak bardzo postawiony na ostrzu noża, że nie ma w nim miejsca na nowe pomysły ani poprawki. Ale nadal brakuje w nim ośmiu miliardów euro, a pozytywny wpływ na dochody państwa, jaki może mieć inicjatywa na rzecz wzrostu gospodarczego, jest być może już teraz przeceniany. Ten budżet jest zatem również zakładaniem się o przyszły bieg spraw.”
„Stuttgarter Zeitung” zastanawia się: „Trio Scholz, Habeck i Lindner negocjowało długo i z mozołem, ale doszło do porozumienia, mimo że do samego końca groziła mu porażka. Być może jest to jedyne gremium w lonie koalicji rządowej, które jakoś działa. Trzy partie, które bardzo się nawzajem irytują, w przyszłym roku oddalą się od siebie jeszcze bardziej. To, czy ponownie wyjdą z sondażowej zapaści, zależy od spełnienia jednego warunku: Niemcy potrzebują większego wzrostu gospodarczego i więcej wiary w przyszłość. Ale nadal pozostaje wiele znaków zapytania.”
Zdaniem „Neue Osnabruecker Zeitung”: „Jest jeszcze za wcześnie, aby odwoływać alarm, nie mówiąc o poddawaniu się euforii. Ten rząd zbyt często rozczarowywał ludzi. ‘Niemieckie tempo’, o którym lubi mówić kanclerz, jest szczególnie widoczne w jego rządzie, jeśli chodzi o utrudnianie realizacji jego własnych decyzji. Podczas ostatniego porozumienia budżetowego, uzyskanego pod koniec 2023 roku, według przewodniczącego SPD Larsa Klingbeila, wystarczyło zaledwie ‘pięć minut’, aby któryś z ministrów zakwestionował publicznie wypracowany z trudem kompromis. Teraz, podczas prezentacji budżetu, kanclerz Scholz został zapytany, czy jego koalicji uda się uzyskać nową stabilność. W odpowiedzi na to pytanie mówił o niepewnej sytuacji na świecie i odpowiedzialności w trudnych czasach. Ale nie brzmiało to tak, jakby stawiał na zasadniczą poprawę sytuacji w koalicji rządowej.”
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!