Prawicowy ekstremizm na wschodzie Niemiec
19 maja 2017Freital, Heidenau, Drezno. Miasta te wielu osobom kojarzą się z atakami na uchodźców i pomagających im wolontariuszy, z ksenofobią, rasistowskimi demonstracjami i z Pegidą. Wschodnie Niemcy są, jak się wydaje, ostoją prawicowego ekstremizmu. Rzeczywiście jest on tam problemem – ale nie tylko tam, jak wykazuje nowe badanie przeprowadzone na zlecenie pełnomocniczki rządu federalnego ds. wschodnioniemieckich krajów związkowych, Iris Gleicke (SPD).
Autorzy badania – naukowcy Instytutu Badań Demograficznych w Getyndze – obserwowali nie tylko różnice w nastawieniu do obcokrajowców między wschodem a zachodem Niemiec. Wyraźne różnice istnieją także między regionami słabymi i silniejszymi gospodarczo, podobnie jak różnice między centrami a peryferiami.
„Specyficzne, regionalne czynniki”
Naukowcy – wszyscy urodzeni i wychowani we wschodnich Niemczech – przez osiem miesięcy zajmowali się trzema miejscami: Heidenau i Freital (Saksonia) oraz Erfurt-Herrenberg (Turyngia). Ich badanie opiera się na analizie dokumentów i 40 wywiadach przeprowadzonych z politykami, mieszkańcami, wolontariuszami, funkcjonariuszami służby ochrony konstytucji i przedstawicielami kościoła. Część z nich chciała pozostać anonimowa.
Autorzy badania podkreślają, że jego wyniki nie upoważniają do tego, by „generalizować i podejrzewać (o rasizm i ksenofobię, red.) całe wschodnie Niemcy lub odwrotnie, udzielić absolucji wszystkim niezbadanym regionom”. Naukowcy zachęcają jednocześnie do przeprowadzenia dalszych badań na temat skrajnie prawicowego nastawienia mieszkańców także w zachodnich regionach kraju.
Mimo to stwierdzają, że prawicowy ekstremizm mogą wspierać specyficzne, regionalne czynniki bardziej ukształtowane na wschodzie Niemiec niż na zachodzie. I tak na przykład w Saksonii mamy do czynienia z „zawyżonym poczuciem tożsamości: saksońskiej, wschodnioniemieckiej, niemieckiej w odniesieniu do postrzeganego jako kryzys przyjmowania uchodźców, ale też w ogóle migrantów”.
Jeden z autorów badania, pochodzący z Lipska Michael Lühmann przyznaje, że czasami badania te były bolesne. Odmienne spojrzenie na skrajnie prawicowe poglądy także w jego przypadku dzieli rodzinę i przyjaciół.
Historycznie uwarunkowana ksenofobia
W pewnych regionach istnieje uwarunkowana historycznie skłonność do ksenofobii i ekstremalnych poglądów. – W politycznej dyskusji nie można tego tak po prostu zignorować, tylko dlatego, że takie rozpoznanie szczególnej cechy wschodnich Niemiec wniesie nieprzyjemny posmak do publicznej dyskusji – podkreśla Lühmann.
Dwie następujące po sobie dyktatury i homogeniczność społeczeństwa w NRD sprawiła, że wschodnie Niemcy są szczególnie podatne na ekstremistyczne tendencje. Polityka migracyjna NRD opierała się na zasadzie: „Przyjaźń między narodami tak, ale wszystkich migrantów należy uważać za gości”.
Zdaniem badaczy, dzisiaj ogromna rola przypada lokalnym politykom. Także pełnomocniczka Gleicke podkreśla swoje obserwacje, jak wielką różnicę sprawia fakt, czy politycy uczestniczą na przykład w antypegidowych demonstracjach czy nie. – Większość Niemców nie jest ksenofobiczna, ale ich znaczna część jest niestety milczącą większością – tłumaczy Iris Gleicke.
Uznanie dla Kościoła
Pełnomocniczka chwali w tym kontekście niemieckie Kościoły. Zwłaszcza w Turyngii wzorowo angażują się przeciwko skrajnej prawicy. Także zdaniem naukowców, społeczności kościelne są przykładem grup, które stawiają czoła tendencjom skrajnie prawicowym.
Takiego zdania jest też Peter-Paul Straube, dyrektor Domu im. biskupa Benno (Bischof-Benno-Haus) w saksońskim Budziszynie. Jego zdaniem wyniki badania przedstawione przez naukowców „z zasady są w porządku”, ale badanie można było przeprowadzić też na przykład w Budziszynie albo na Rugii. Natomiast angażowanie się przedstawicieli Kościoła w zwalczanie skrajnie prawicowych tendencji, swoimi korzeniami sięga częściowo także tradycji z czasów NRD, co potwierdziło także badanie.
W sumie naukowcy opowiadają się za otwartą dyskusją, także ze strony polityki, apelują o zwiększenie ofert kształcenia politycznego i bardziej zróżnicowaną kulturę pamięci.
KNA / Elżbieta Stasik