„Prawosławni ekstremiści”. Coraz większy problem Rosji
11 września 2017Konstantin Dobrynin stawia sprawę jasno: „Na naszych oczach powstaje fundamentalistyczna, religijna organizacja terrorystyczna, która nie ma nic wspólnego ani z rosyjską tradycją, ani z prawdziwym prawosławiem”. Dobrynin będący adwokatem rosyjskiego reżysera filmowego Aleksieja Uczitiela napisał to na Facebooku, wzywając władze Rosji i rosyjski Kościół prawosławny do potępienia i zniszczenia tego "ekstremistycznego frontu".
Jak islamiści w Europie
Do tej ostrej wypowiedzi skłonił Dobrihina incydent z 4 września br. w czwartym co do wielkości mieście Rosji Jekaterynburgu na Uralu. Kamera monitoringu zarejestrowała, jak wczesnym rankiem furgonetka taranuje drzwi wejściowe kina „Kosmos”, z szoferki wysiada kierowca i celowo podpala stojący w pobliżu samochód. Ponoć w samochodzie były duże butle z gazem, do których wybuchu jednak nie doszło. Wskutek pożaru nikt nie odniósł poważnych obrażeń. Domniemany podpalacz to człowiek z zaburzeniami psychicznymi, pochodzący z okolicznego miasta. Organy śledcze zarzucają 39-letniemu mężczyźnie podpalenie; grozi mu za to do pięciu lat więzienia. W śledztwie nie wspomina się o żadnym ekstremistycznym podłożu czynu.
Cały incydent przypomina jednak metody islamistów, którzy w Europie wykorzystują samochody do zbrodniczych zamachów. Burmistrz Jekaterynburga Leonid Rojsman napisał na Twitterze wręcz o „terrorystycznym zamachu” i sugerował, że miał on związek z protestami przeciwko nowemu historycznemu filmowi Aleksieja Uczitela „Matylda”. Opowiada on o romansie Matyldy Krzesińskiej, polskiej prima baleriny z teatru w Petersburgu i młodego carewicza, późniejszego cara Mikołaja II.
Lokalne media upubliczniły nagrania wideo z protestów przeciwko wyświetlaniu tego filmu, w których brał udział także domniemany podpalacz.
Awantura o „Matyldę”
Film „Matylda” ma wejść na ekrany rosyjskich kin dopiero pod koniec października, ale już od miesięcy wywołuje on ostre protesty. Nieoficjalnym liderem tych protestów jest Natalia Pokłońska, była prokurator Krymu, dziś deputowana do rosyjskiej Dumy. Ona i inni konserwatyści zarzucają reżyserowi bezczeszczenie pamięci ostatniego cara, który został kanonizowany na świętego Kościoła prawosławnego. „Matylda” jeszcze nie widniała na afiszu kina „Kosmos”, zlokalizowanego obok cerkwi, która wzniesiona została na miejscu, gdzie bolszewicy w roku 1918 zamordowali cara Mikołaja II i jego rodzinę.
Pożar w Jekaterynburgu miał miejsce kilka dni po tym, jak w Sankt Petersburgu nieznani sprawcy rzucili koktajle Mołotowa do studia reżysera Aleksieja Uczitela. Sprawców do dziś nie ujęto.
Opera zdjęta z afisza, zdemolowane rzeźby
W Rosji wszystkie wydarzenia wokół „Matyldy” przypisuje się swego rodzaju „prawosławnym talibom”. Coraz częściej ludzie określający się mianem „prawosławnych aktywistów” nie tylko protestują przeciwko twórcom czy dziełom sztuki, ale grożą też użyciem siły.
Jedna z gazet z Jekaterynburga już w roku 2014 ostrzegała przed „religijną cenzurą” w Rosji. Wtedy powodem było odwołanie koncertu zachodniej grupy heavymetalowej i protesty przeciwko spektaklom teatralnym czy wystawom, odnoszącym się do Jezusa Chrystusa. Wszystko to działo się po nowelizacji ustawy w roku 2013 wprowadzającej kary więzienia za obrazę uczuć religijnych. Szczególnie obfity w incydenty był rok 2015. Wtedy z afisza w Nowosybirsku zdjęto operę Wagnera „Tannhaeuser”, która była solą w oku prawosławnych aktywistów i miejscowego metropolity cerkwi.
W Moskwie członkowie prawosławnego ugrupowania pod nazwą „Wola Boska” zdewastowali rzeźby na wystawie sztuki współczesnej. W Sankt Petersburgu natomiast zdemolowano figurę Mefistofelesa na fasadzie jednego z zabytkowych budynków.
Błędne porównanie
Mikołaj Mitrokhin, ekspert ds. prawosławia w Instytucie Badań Wschodnioeuropejskich na Uniwersytecie w Bremie dostrzega w ostatnich wydarzeniach wokół filmu „Matylda” pewien trend. – Jest to kontynuacja tego, co wydarzyło się w Rosji w ostatnich prawie 20 latach: bezkarność działań prawosławnych ekstremistów, którzy usprawiedliwiają swoje występki wiarą – powiedział Mitrokhin w rozmowie z Deutsche Welle. Liczbę osób o takim nastawieniu szacuje on na kilka tysięcy, Jego zdaniem, są one zorganizowane w różnych grupach i sektach. Film „Matylda” dotyka interesów dużej grupy monarchistów – podkreśla ekspert. Rodzina cara jest dla nich obiektem kultu. Manifestują więc swoje niezadowolenie, kiedy dostrzegają najmniejsze zagrożenie dla ich świętości. Lecz jak podkreśla ekspert, porównywanie tej grupy ludzi z radykalnymi islamistami, talibami czy organizacją terrorystyczną IS jest błędne. Talibowie i IS są organizacjami o scentralizowanej strukturze i szerokim poparciu. W Rosji te ruchy mają tylko marginalne poparcie w społeczeństwie, nie mają struktur i przywódców – wyjaśnia Mitrokhin.
Także prof. Joachim Willems, ekspert w dziedzinie religii i znawca Rosji z Uniwersytetu w Oldenburgu uważa porównanie z talibami i tzw. Państwem Islamskim za błędne. IS zagarnął duże obszary w różnych krajach na Bliskim Wschodzie i zbudował coś na kształt państwowej struktury, z podatkami, szkołami itd. Nie można tego porównywać z tym, co się dzieje w Rosji – zaznaczył powiedział Willems w rozmowie z Deutsche Welle.
Przekonani, że im wszystko wolno
Problemem jest jednak to, że z jednej strony hierarchowie cerkwi dystansują się od przemocy, z drugiej strony ci sami hierarchowie oraz władze polityczne sygnalizują, że to co przybiera formy przemocy, właściwie odpowiada ich własnemu podejściu do sprawy i ich własnym interesom – podkreśla Willems. Interes ten polega między innymi na odseparowaniu patriotycznej, pobożnej i prawosławnej Rosji od Zachodu. "Jest to rozumienie historii, które jest właściwie podstawą takich ekstremistycznych ekscesów – wyjaśnia ekspert.
Cerkiew w Jekaterinburgu potępiła podłożenie ognia w kinie i krytykuje tych, którzy chcą łączyć ten czyn z krytyczną postawą prawosławnej opinii publicznej wobec filmu „Matylda”. Nikolaj Mitrokhin natomiast uważa, że prawosławni aktywiści poczynają sobie coraz śmielej, bo wiedzą, że są bezkarni.
Rosyjski prezydent Władimir Putin jest przekonany że Kościół gwarantuje mu zmasowane poparcie, co jest jednak ułudą – podkreśla Mitokhin. Ma to jednak ten fatalny skutek, że niektórzy sądzą, iż jest im wszystko wolno.
Roman Gonczarenko / Małgorzata Matzke