Premier Mateusz Morawiecki nad Sekwaną
17 marca 2021Deutsche Welle: Czy Paryż i Warszawa mogą się wspólnie przyczynić do odzyskania przez Unię równowagi?
Patrick Edery*: Prezydent Emmanuel Macron zdaje sobie sprawę z tego, iż „Polska może być dobrym partnerem dla Francji”, a ma to szczególne znaczenie teraz gdy Wielka Brytania wyszła z Unii i gdy zaczyna się okres niepewności i niestabilności w Europie związanych między innymi z tym, że nie wiadomo, kto będzie następcą Angeli Merkel na stanowisku kanclerza Niemiec. Do tego dochodzi obecny kryzys i duże rozbieżności co do wizji przyszłego kształtu Europy. Z jednej strony chodzi o Francję, Niemcy czy pozostałe państwa zachodnie, które kierują się ideałami postępu (chodzi o wartości związane z reformami socjalnymi i ekonomicznymi uważanymi jako zaprzeczenie konserwatyzmu – przyp. DW.) Po drugiej stronie znajdują się Polska i Węgry, które zdecydowane są walczyć o wartości konserwatywne.
Sytuacja się zatem zmieniła w Unii?
- Doszło do prawdziwego zderzenia czołowego idei dwóch światów. Dick Cheney, były amerykański sekretarz obrony i wiceprezydent USA, mówił o „starej i nowej Europie”. Ta pierwsza to Francja, Niemcy, Włochy, a ta nowa to Polska, Węgry, Czechy – cała część środkowo-wschodniej Europy. W mojej opinii wszystko teraz jest na odwrót – Polska i Węgry to „stara Europa”, a Francja i Niemcy reprezentują wartości postępowe odrzucając konserwatyzm.
Czy zatem Paryż i Warszawa mogą zbudować wspólny blok przeciwko Berlinowi w epoce „po Angeli Merkel?”.
- W interesie obydwu krajów leży takie polsko-francuskie partnerstwo, które byłoby w stanie zrównoważyć hegemonię Niemiec, bo to one w tej chwili mają dominujący wpływ na wszystkie ważniejsze decyzje zapadające w Unii. Gospodarka niemiecka ma niesamowity wpływ na to, co się dzieje w Europie. Prowadzenie dialogu dwustronnego polsko-niemieckiego i francusko-niemieckiego byłoby zabójcze dla Francji i dla Polski, bo to byłby akt całkowitego podporządkowania się Niemcom.
Wspomina Pan o interesie? W jakich dziedzinach? Gospodarczych, politycznych?
- Ekonomicznych też, ale najważniejsze są interesy polityczne. Proszę tylko popatrzeć. Polska miała świetne stosunki z Donaldem Trumpem. Teraz w Warszawie panuje wiele obaw co do prezydenta Bidena. Z kolei Emmanuel Macron stoi przed perspektywą kolejnych wyborów prezydenckich, w których zmierzy się z Marine Le Pen. Musi uporać się z takimi sprawami jak imigracja czy islamizacja. Nie jest wykluczone, że takie zbliżenie z polskimi konserwatystami przydałoby się do wzmocnienia wizerunku Macrona na prawicy.
A jakie znaczenie w obliczu ekspansywnych i agresywnych planów Rosji mogłoby mieć zacieśnienie partnerstwa polsko-francuskiego?
- Odnoszę wrażenie, że jest to jedyna sprawa, w której Paryż i Warszawa maja ten sam punkt widzenia. Bądźmy jednak realistami. Macron nie chce się całkowicie odwracać plecami do Rosji, bo to nie jest w interesie Francji. Niemniej tutaj w grę wchodzą sprawy ideologiczne i prezydent oraz jego otoczenie polityczne deklarują swój sprzeciw wobec sytuacji w Rosji i na Białorusi. A to się całkowicie pokrywa z polskim interesem. Musimy zrozumieć, że w tej chwili Moskwa w Europie widzi tylko Niemcy i tylko stosunki z nimi liczą się dla Kremla.
Czyżby znowu sprzeczne interesy Francji i Niemiec?
- To jest wciąż ten sam problem – spychania Francji przez Niemcy w cień Europy. Wcześniej istniał konsensus, że Berlin w ramach Unii zajmuje dominującą pozycję w sprawach gospodarczych, a Paryż w politycznych. Niemcy przejęły obydwie domeny i teraz Francja musi zrobić wszystko, żeby odnaleźć swoje miejsce i rolę w Europie. Taka sytuacja, żeby w sprawach dotyczących polityki europejskiej Paryż tak „cichutko przycupnął”, nie miała miejsca od czasów Ludwika XIV. I dlatego teraz Francja stoi przed historyczną szansą odzyskania wiodącej roli w Europie.
Według źródeł polskich głównym tematem rozmów premiera Morawieckiego z prezydentem Macronem mają być kwestie energetyczne, przede wszystkim współpracy w dziedzinie energii nuklearnej? Uważa pan, że taka kooperacja jest możliwa?
- To ma kapitalne znaczenie dla partnerstwa obydwu krajów. W moim odczuciu Francja dysponuje ogromnymi atutami w tej dziedzinie. Taka współpraca polsko-francuska byłaby też poważnym argumentem w wyścigu z USA dotyczącym energetyki. We francuskich mediach pojawiło się wiele komentarzy, że Polska zawsze bardziej wolała współpracować z Amerykanami niż z Francuzami. I na końcu wybiera partnera zza Atlantyku. Jestem zdania, że tak jest w przypadku spraw wojskowych. W kwestiach energetyki nuklearnej strona polska raczej spogląda w stronę Paryża. Mam nadzieje, że tak się stanie, gdyż gwarantowałoby to długofalowe kontakty dwustronne i ich zacieśnienie.
Czy francuska inwestycja w budowę elektrowni atomowej w Polsce byłaby jakąś formą zrównoważenia projektu Nord Stream 2?
- Polska od początku była nastawiona nieprzychylnie wobec tego przedsięwzięcia. Jednak sama nie ma możliwości wywierania nacisków na Niemcy. Tak samo zresztą jak sama Francja. Połączone siły francusko-polskie miałyby większe znaczenie. Współpraca w dziedzinie energii nuklearnej bardzo by się do tego przyczyniła. Myślę, że tak można powiedzieć, iż rozwijanie wspólnych planów w dziedzinie energii nuklearnej byłoby równowagą dla Nord Stream 2.
*Patrick Edery jest dyrektorem generalnym i prezesem w firmie konsultingowej Partenaire Europe, instytucji założonej w 1999 roku z myślą o doradztwie eksperckim firmom środkowoeuropejskim pragnącym przyśpieszyć swój rozwój w Unii. Jako publicysta był związany z centroprawicowym dziennikiem Le Figaro; obecnie jest redaktorem francuskiego wydania internetowego "Tygodnika Solidarność"
Rozmawiał Marek Brzeziński