Przeciwnicy szczepień podsycają teorie spiskowe
13 maja 2020„Co jest w szczepionkach?“, głosi żółty napis kredą na deptaku w Kolonii. Kawałeczek dalej nie rzucająca się w oczy kobieta rysuje na ziemi litery „GG” (Grundgesetz – Ustawa Zasadnicza) i zamaszyście je przekreśla. Przygotowuje grunt do oporu cywilnego, chociaż ten już właściwie trwa. Kilka metrów dalej, u stóp kolońskiej katedry policjanci chronią garstkę demonstrantów protestujących pod hasłem: „Za nasze prawa podstawowe, przeciwko maskom ochronnym i obowiązkowym szczepieniom, przeciwko inscenizacji koronawirusa i fundacji Gatesa”.
Zamiast oczekiwanych 50 uczestników pojawiło się zaledwie kilku, a mówczyni, mimo mikrofonu, ledwo udaje się przekrzyczeć „zamknij się“ kontrdemonstrantów. Sytuacja robi się komiczna, kiedy na zawołanie mówczyni „wstydźcie się”, kontrdemonstranci odpowiadają „wstydź się” i tak w tę i we wtę.
Mieszana publika
Policja mówi później o „niezakłóconym przebiegu” pikiety i chwali, że „prawo do wolności wypowiedzi i zgromadzeń nie stało w sprzeczności z wymogami ochrony zdrowia związanymi z epidemią koronawirusa”. W minionych tygodniach wielokrotnie doszło podczas takich demonstracji do ataków na dziennikarzy, lekceważono wymogi zachowania dystansu albo też demonstracje nie były zgłaszane.
Mnożące się tego typu zgromadzenia – częściowo odbywające się pod hasłem „Opór 2020” („Widerstand 2020”) przyciągają najróżniejszą publiczność: obywateli Rzeszy (Reichsbürger), wyznawców teorii spiskowych, tzw. nową prawicę, konserwatystów, liberałów, ezoteryków – i coraz więcej przeciwników szczepień.
Czas przeciwników szczepień
– Szczepienia są oczywiście najlepszym sposobem stawienia czoła tej pandemii – mówi Jan Rathje z Fundacji im. Amadeu Antonio, gdzie prowadzi projekt badawczy nt. antysemityzmu i teorii spiskowych. – Wyobrażenie, że w przyszłości będą wprowadzone obowiązkowe szczepienia, jest rozpowszechnione w środowisku wyznawców teorii spiskowych – dodaje i tłumaczy, że w protestach uczestniczą też ludzie, którzy są przekonani, że szczepienia nie mają zbawiennego skutku dla społeczeństwa, tylko szkodzą jednostce.
Według sondażu online przeprowadzonego przez francuskich naukowców i skierowanego do rodziców w pięciu krajach Europy, w Niemczech jest stosunkowo dużo osób (3 proc.), którzy kompletnie sprzeciwiają się szczepieniu dzieci. Grupa rodziców sceptycznie nastawionych do szczepień oscyluje w granicach 20 proc., szacuje Federalna Centrala ds. Uświadamiania Zdrowotnego (BZgA). Z przeprowadzanego co dwa lata badania wynika też jednak, że nastawienie do szczepień jest w Niemczech coraz bardziej pozytywne.
Inaczej niż w niektórych krajach UE, w Niemczech każdy osobiście musiał zadecydować, czy chce szczepić siebie lub dziecko, czy nie. Ustawa o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń przewiduje jednak, że ministerstwo zdrowia może zobowiązać „zagrożone części społeczeństwa” do szczepień, jeżeli wyrażą na to zgodę władze krajów związkowych. Na tej podstawie obecny minister zdrowia Jens Spahn (CDU po raz pierwszy przepchnął ustawę, zgodnie z którą dzieci chodzące do szkół, żłobków i przedszkoli obowiązkowo muszą być szczepione przeciwko odrze. Ustawa ta obowiązuje dopiero od marca 2020.
Strach przed obowiązkiem szczepienia przeciwko SARS-CoV-2
Na ten precedens powołują się teraz przeciwnicy szczepień, kiedy mowa o gorączkowo poszukiwanej dziś szczepionce przeciwko SARS-CoV-2. Minister Spahn podkreśla: „Kiedy do celu prowadzi zasada dobrowolności, nie jest potrzebny ustawowy obowiązek”. Można wychodzić z założenia, że większość Niemców z utęsknieniem czeka na szczepionkę – nawet, jeżeli miałoby to trwać do 2021 r. albo i dłużej. Ponieważ jednak nie ma sprawdzonych danych na temat gotowości społeczeństwa do szczepień przeciwko SARS-CoV-2, popularny wśród „nowoprawicowców (prawicowy ruch polityczny „Nowa Prawica” – „Neue Rechte”) i zwolenników teorii spiskowych były spiker radiowy Ken Jebsen węszy „obowiązek szczepienia wprowadzony tylnymi drzwiami”. Wierni mu sympatycy są teraz szczególnie uczuleni na kwestię szczepień.
Na demonstracje przeciwników szczepień potrafią też jednak zabłądzić ludzie, którzy „właściwie nie mają nic wspólnego z teoriami spiskowymi czy prawicowymi”, ale jak mówi socjopsycholożka Beate Küpper, „szczególnie silna w czasach koronakryzysu kombinacja potrzeby informacji i niepewności może doprowadzić do tego, że przypadkowo trafią na takie platformy czy fora internetowe, nawiążą kontakt i zostaną”.
Z Internetu na ulicę
I tak, jeszcze nie wynaleziono szczepionki przeciwko SARS-CoV-2, a już są protesty. Według politologa Jana Rathje, sprzeciwianie się szczepieniom jest jednym z wiodących haseł obecnych protestów. Demonstranci „boją się rzekomego przymusu szczepień i braku prawa do współdecydowania”. Trudno jednak powiedzieć, jak naprawdę dużą grupę stanowią wśród demonstrantów przeciwnicy szczepień.
Służby ochrony konstytucji znacznie większe niebezpieczeństwo dostrzegają w udziale prawicowych ekstremistów w demonstracjach, na których coraz częściej pojawiają się antysemickie i antydemokratyczne hasła i symbole. Dynamika tych protestów zaskakuje Beatę Küpper. „Nastroje są gorące", mówi. Dopiero niedawno, bo w lutym br. prawicowy ekstremista, który zradykalizował się właśnie przez teorie spiskowe, dokonał rasistowskiego zamachu w Hanau. Koronakryzys sprawił, że nie zdołaliśmy opracować tego zamachu, tłumaczy socjolożka: „I teraz niestety w gruncie rzeczy jesteśmy z teoriami spiskowymi i nienawiścią w tym samym miejscu, w którym byliśmy”.