Przegląd prasy, czwartek, 20 grudnia
20 grudnia 2007Zniesienie kontroli paszportowej na granicy niemiecko-polskiej i niemiecko-czeskiej to kolejny, ważny krok na drodze pogłębienia integracji europejskiej. Jak pisze "Tagesspiegel":
"Granica lądowa Niemiec z ich sąsiadami ma w sumie 3.757 kilometrów. Od nocy z czwartku na piątek, wzdłuż linii granicznej liczącej 3.441 kilometrów, zniesiona zostaje kontrola paszportowa. (..) Tylko na 316-kilometrowym odcinku granicy niemiecko-szwajcarskiej musimy nadal, przynajmniej w teorii, okazać na wezwanie ważny dokument podróży."
(...) "Zamiast dotychczasowej, zwykłej kontroli paszportowej na przejściach granicznych, funkcjonariusze niemieckiej policji federalnej we współpracy z kolegami z krajów objętych układem z Schengen, przeprowadzać będą teraz w miarę potrzeby lotne kontrole w 30-kilometrowym pasie wzdłuż granicy."
Autorka komentarza przytacza dalej słowa federalnego ministra spraw wewnętrznych Wolfganga Schäuble, który w odpowiedzi na krytykę za zniesienie kontroli na wschodniej granicy Niemiec powiedział, że "Teraz będzie więcej wolności, ale nie mniej bezpieczeństwa." Rezygnacja z kontroli paszportowej zostanie bowiem zrekompensowana zacieśnieniem współpracy z policją z krajów sąsiadujących z Republiką Federalną.
Tego samego zdania jest polski minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna, który w gościnnym komentarzu, opublikowanym w dzisiejszym wydaniu berlińskiej "Tageszeitung" pisze:
"Podczas całego procesu przygotowań do wprowadzenia systemu z Schengen, Polska mogła stale liczyć na wsparcie i cenne rady ze strony naszego niemieckiego sąsiada. Jesteśmy mu za to wdzięczni. Jego wiedza i praktyczne, wieloletnie doświadczenie w tej materii, stanowi dla nas dużą wartość, którą chcemy wprowadzić na granicy zewnętrznej UE oddzielającej nas od Rosji, Białorusi i Ukrainy (...) Marzenie o zjednoczonej Europie bez granic ziściło się. To wielkie święto, ważne zwłaszcza dla pokolenia, które przez dziesięciolecia komunistycznego ucisku było oddzielone od Europy żelazną kurtyną. Teraz będziemy świętować w domu Boże narodzenie w przekonaniu, że żyjemy w lepszym świecie".
Berlin kontra Bruksela
Głównym tematem wewnętrznym, obszernie komentowanym na łamach dzisiejszych gazet, są plany Komisji Europejskiej wprowadzenia nowych, zaostrzonych norm czystości spalin. Mają one obowiązywać wszystkie, nowowyprodukowane samochody i dotkną szczególnie niemieckich wytwórców luksusowych aut, za którymi ujęła się kanclerz Angela Merkel.
Jak zauważa w związku z tym "Frankfurter Rundschau":
"Atmosfera w stosunkach pomiędzy Berlinem i Brukselą jest zatruta, jak nigdy dotąd. Przyczyna: przyszłe, unijne normy górnej granicy emisji dwutlenku węgla, zawartych w spalinach wielkolitrażowych samochodów. Rząd federalny czuje się zaskoczony nagłą decyzją Komisji Europejskiej i występuje w obronie interesów rodzimego przemysłu samochodowego. Wielka koalicja demonstruje nadzwyczajną jedność. Nawet minister środowska Sigmar Gabriel zarzuca Brukseli, że pod płaszczykiem ochrony klimatu stała się ona de facto orędownikiem ekonomicznych i politycznych interesów określonych krajów członkowskich UE."
Podobnie widzi to komentator "Berliner Morgenpost":
"Unijne propozycje godzą wyraźnie w dobro niemieckiego przemysłu samochodowego. Wysuwając je, Komisja Europejska wypacza zasady wolnej konkurencji na niekorzyść niemieckich producentów. Zagrażają one tysiącom miejsc pracy akurat w branży, która pod względem nowoczesnych rozwiązań technicznych i przyszłościowych technologii, nie ma sobie wielu równych. Nowoczesna polityka proekologiczna wygląda inaczej. Opiera się na harmonijnym połączeniu elementów polityki ekonomicznej, polityki badań naukowo-technicznych i polityki zatrudnienia. Komisja Europejska zbyt lekko podeszła do tego problemu. Można jej zarzucić, że postępuje lekkomyślnie i nieodpowiedzialnie. Utrudnia wprowadzenie nowoczesnych rozwiązań konstrukcyjnych w silnikach samochodów małolitrażowych i mówiąc wiele o ochronie klimatu, w rzeczywistości odsuwa poprawę w tej materii na bliżej nieokreśloną przyszłość".