Przegląd prasy niemieckiej, piątek, 29 kwietnia 2011
29 kwietnia 2011Spadające bezrobocie to za mało, by spocząć na laurach, twierdzi Flensburger Tagesblatt:
"W całych Niemczech jest coraz mniej bezrobotnych. Po dwóch latach od historycznego światowego kryzysu gospodarczego to graniczy z cudem. 1 maja Niemcy otwierają swoje granice dla wschodnioeuropejskich pracobiorców. Pesymiści już ostrzegają przed armią tanich pracowników, którzy zaleją RFN i nowy wspaniały świat znowu siÄ rozpadnie. Scenariusze rodem z horroru o obniżaniu płac, dumpingu socjalnym i rosnącym bezrobociu są bezpodstawne. Eksperci szacują, że ze Wschodu przyjedzie nie więcej niż 100 tys. ludzi rocznie. Czy to oby na pewno dobra wiadomość? Pomimo cudu na rynku pracy i poprawy koniunktury Niemcy ciągle słyszą, że są za mało atrakcyjne dla imigrantów. W kraju, którego gospodarce narodowej brakuje wysoko wykwalifikowanego narybku i fachowców, nie powinno to nikogo cieszyć”.
Niemiecki model rynku pracy i pracodawców pod pręgierzem stawia też Mittelbayerische Zeitung:
„Liczba bezrobotnych w Niemczech oscyluje na granicy 3 mln, ale statystyka pokazuje powierzchownie pozytywny obraz” – podkreśla dziennik. „Rośnie liczba zatrudnionych, także pracobiorców, płacących składki socjalne. Dobrą wiadomością jest fakt, że także najsłabsze na rynku grupy znajdują zatrudnienie – niewykwalifikowani pracownicy czy osoby starsze. (…) Często słychać głosy krytyki, że w fazie dobrej koniunktury powstają zwłaszcza niskopłacowe miejsca pracy. Gdzie miałyby jednak powstawać nowe wakaty, skoro wśród fachowców i wysoko wykwalifikowanych kadr występuje pełne zatrudnienie?” – pyta retorycznie gazeta i gani pracobiorców za dwuznaczną postawę: narzekanie na niedostateczny popyt siły roboczej, podczas gdy „połowa zatrudnionych w niepełnym wymiarze chętnie pracowałaby dłużej, ale – zgodnie z większością ekspertyz – nie pozwala się im na to. Dlaczego z utęsknieniem oczekuje się siły roboczej z Europy Wschodniej, która od 1 maja może wreszcie pracować bez ograniczeń, lecz – zgodnie z większością szacunków – wcale nie jest specjalnie zainteresowana Niemcami. (…) Powstaje rozdźwięk: między branżami i firmami, które dostrzedły zmiany demograficzne i międzynarodową konkurencję a tymi, które traktują pracodawców jak maszyny i nie szanują ich ze względu na koszty”.
Lausitzer Rundschau z przygranicznego Cottbus także dostrzega deficyty niemieckiego rynku pracy:
„Rynek pracy ma niejedno dno: ciągle dwukrotnie wyższe bezrobocie notuje się na wschodzie kraju, utrzymują się problemy z niewykwalifikowaną młodzieżą oraz ciągle niskim zatrudnieniem osób starszych i matek samotnie wychowujących dzieci. Wszystkim, którzy mieszczą się w tych kategoriach, na nic zdadzą się średnie, które w kwietniu mogą dodać otuchy. I na nic im wiwaty (minister) Ursuli von der Leyen, że rynek pracy jest chłonny jak gąbka. 3 mln bezrobotnych (gdyby uwzględnić ukryte bezrobocie, to nawet 4 mln) dzień w dzień toną w otchłani osobistego lub regionalnego braku perspektyw”. Dziennik zaleca przemyślaną politykę rynku pracy, skierowaną do grup narażonych na bezrobocie.
Magdalena Szaniawska-Schwabe
Red. odp.: Monika Skarżyńska