Przemoc w niemieckim domu starców. "Czubek góry lodowej"
29 sierpnia 2013Nagrania wideokamery, potajemnie umieszczonej w pokoju 85-letniej podopiecznej domu starców, okazały się wystarczające dla udowodnienia, że chora na demencję staruszka nie fantazjuje, opowiadając, że jest bita i poniżana przez personel placówki.
Przy każdych odwiedzinach skarżyła się ona synom, którzy wreszcie zdecydowali się sprawdzić zasadność oskarżeń.
Szokujące nagrania
Jeden z synów, Detlef Westphal, umieścił więc w pokoju chorej kamerę wideo, która rejestrowała przebieg całego dnia. Po przejrzeniu materiału, mężczyzna nie wierzył własnym oczom: opiekunka krzyczała na jego matkę, szarpała ją za głowę, ciągnęła za włosy i popychała, by ta prosto siedziała na brzegu łóżka. Chora próbowała się bronić protestując cichym głosem: "Zawsze mnie pani bije".
Opiekunka dawała chorej do zrozumienia, że nikt nie uwierzy w jej relacje o złym traktowaniu przez personel.
- Obejrzałem tylko raz ten materiał. Myślę, że jest to tylko czubek lodowej góry - mówi Detlef Westphal. Nie chciał najpierw wierzyć, że coś takiego jest w ogóle możliwe, pomimo, że matka zapewniała go od miesięcy, że mówi prawdę. - Bardzo mnie rozzłościło, że ktoś może tak się obchodzić z podopieczną. Przy takim traktowaniu matka mogłaby przecież spaść z łóżka i połamać sobie wszystkie kości - mówi.
Zwolniono opiekunkę
Syn staruszki złożył doniesienie na policję i przedłożył materiał filmowy kierownictwu placówki opiekuńczo-medycznej. 42-letnia opiekunka została natychmiast zwolniona z pracy. Sprawa trafiła na wokandę sądową. Cały incydent miał miejsce w październiku 2012 r. 28 sierpnia 2013 Sąd Grodzki w Bremie wydał orzeczenie. Sędziowie uznali brutalne traktowanie niedołężnej podopiecznej za poważne wykroczenie. Prokuratura domagała się za to kary pół roku więzienia w zawieszeniu. Ze względu na to, że oskarżona nigdy nie była jeszcze karana, i że wykonuje szczególnie uciążliwą pracę, skazano ją na karę grzywny: niecałe 2100 euro.
Na porządku dziennym?
- Przemoc jest tematem w placówkach opieki dla seniorów - twierdzi Adele Ihnen z Forum przeciwko Przemocy w Bremie. - Są to placówki, gdzie występuje cały przekrój społeczeństwa. Na niewielkiej przestrzeni natykają się na siebie różne charaktery - wtedy może dojść do przemocy. Ważne jest, by ją rozpoznać, reagować i starać się jej zapobiec - podkreśla.
W bremeńskiej placówce opieki do działania przystąpiono zbyt późno, bo skazana obecnie opiekunka już rok wcześniej była sprawczynią podobnego incydentu: maltretowała inną podopieczną, i także złożono na nią doniesienie na policję.
Z tego względu Detlef Westphal odpowiedzialnością obarcza kierownictwo domu opieki dla seniorów. Pozostały personel zgodnie twierdzi, że o zajściach takich nic nie wiedział.
Skazana obecnie opiekunka, po zwolnieniu z pracy szybko znalazła zatrudnienie: w innej placówce opieki.
Dobra opieka kosztuje
Wydarzenia w Bremie poruszyły także politykę: Senator (minister) Bremy ds. socjalnych Anja Stahmann (Zieloni) wezwała rodziny podopiecznych domów starców, by mieli oczy i uszy szeroko otwarte i zgłaszali nawet najmniejsze podejrzenia kierownictwu placówek.
W opinii polityków Partii Lewicy z Bremie zajścia takie są wynikiem niskich wynagrodzeń w branży pielęgnacyjnej. - Potrzeba jest więcej personelu, żeby ludzie mogli starzeć się w godnych warunkach - podkreśla Peter Erlansson, który podaje także liczby. - Znam przypadki, że na 50-60 podopiecznych przypada jedna dyplomowana opiekunka i 2-3 pomocnice. Dobra opieka jest możliwa tylko przy odpowiedniej liczbie personelu, a to oczywiście kosztuje, twierdzi lewicowy polityk.
ARD / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek