Proces byłego strażnika z Auschwitz
11 lutego 2016Oskarżony, 93-letni Reinhold H., był strażnikiem w tzw. "obozie macierzystym" Auschwitz w latach 1943-1944. Miał wtedy niespełna 20 lat. Prokuratura zarzuca mu współudział w zamordowaniu 170 tysięcy ludzi, twierdząc, że jako strażnik pomagał w funkcjonowaniu tego niemieckiego obozu zagłady. Nie wysunięto jednak wobec niego zarzutu zamordowania konkretnych osób.
Reinhold H. był funkcjonariuszem tzw. Oddziałów Trupiej Główki (SS-Totenkopfverbände), specjalnych oddziałów SS utworzonych w 1934 roku, których członkowie pełnili służbę wartowniczą w hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Później oddziały te włączono w całości w skład Waffen-SS.
Jego proces dowodzi zmiany w podejściu niemieckiego wymiaru sprawiedliwości do byłych strażników w obozach koncentracyjnych i obozach zagłady. Do niedawna byli oni praktycznie bezkarni, ponieważ w 1969 roku Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe orzekł, że warunkiem skazania któregokolwiek z nich za współudział w hitlerowskich morderstwach jest udowodnienie im winy indywidualnej. To jednak było na ogół niemożliwe z uwagi na brak świadków.
Sytuacja zmieniła się dopiero od momentu, kiedy Centrala Badania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu, opierając się na wyroku sądu w Monachium z 2011 roku w sprawie byłego strażnika obozu zagłady w Sobiborze Johna (Iwana) Demianiuka, zleciła prokuraturom rejonowym na terenie całych Niemiec wszczęcie postępowania przeciwko około 30-osobowej grupie byłych strażników obozowych. Demianiuka uznano za winnego współudziału w zamordowaniu tysięcy więźniów obozu w Sobiborze i skazano go na 5 lat więzienia. O to też - o współodpowiedzialność i współuczestnictwo - toczyć się będzie proces w Detmold.
Prokuratura wychodzi z założemia, że oskarżony Reinhold H. jako SS-Unterscharführer, czyli plutonowy w Oddziałach Trupiej Główki, musiał zdawać sobie sprawę, że w obozie zagłady w Auschwitz więźniów uznanych za niezdolnych do pracy kierowano do komór gazowych, a ci, którzy uniknęli bezpośredniej śmierci ginęli masowo wskutek nieludzkich warunków bytowych, głodu, chorób i niewolniczeju pracy ponad siły. Powinien też wiedzieć po dwóch latach służby w Auschwitz, że ten obóz, będący w istocie rzeczy gigantyczną "fabryką śmierci", mógł funkcjonować tylko dzięki strażnikom takim, jak on.
93-latek przed sądem dla nieletnich
Proces w Detmold jest jednym z kilku podobnych, w których na ławie oskarżonych zasiądą byli strażnicy i inni funkcjonariusze obozowi. Pod koniec lutego w Neubrandenburgu rozpocznie się proces 95-letniego funkcjonariusza służby sanitarnej SS w obozie Auschwitz-Birkenau.
W połowie kwietnia przed sądem w Hanau rozpocznie się proces 93-letniego byłego strażnika w tymże obozie. Proces ten będzie się toczył przed sądem dla nieletnich, ponieważ okarżony w okresie obejmującym zarzucane mu czyny miał dopiero 19 lat. Z kolei w Kilonii przed sądem stanie 92-letnia kobieta, która pełniła służbę radiotelegrafistki w komendzie obozu w Auschwitz.
Procesy te dowodzą wprawdzie zmiany w podejściu dzisiejszego niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, jednak bilans na tym polu wypada mniej niż skromnie. Z 6 500 członków SS pełniących służbę w niemieckich obozach koncentracyjnych i obozach zagłady, do tej pory skazano prawomocnym wyrokiem zaledwie około 50 osób.
dpa, afp / Andrzej Pawlak