Radykałowie w izraelskim rządzie. Jak reagują Niemcy?
11 stycznia 2023Zabrzmiało to jak rutynowy przekaz między dwoma zaprzyjaźnionymi rządami, gdy kanclerz Olaf Scholz gratulował nowemu premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu objęcia urzędu: „Życzę powodzenia, szczęśliwej ręki i wielu sukcesów w realizacji stojących przed Panem zadań”, napisał, po czym podkreślił, że Izrael i Niemcy łączy szczególna i bliska przyjaźń. Ta podstawa partnerskiej współpracy zostanie jego zdaniem utrzymana także w przyszłości.
Wśród „zadań do wykonania” w rozumieniu wytycznych izraelskiego rządu jest na przykład takie, że chce on forsować budowę osiedli również na obszarach, które Palestyńczycy zamierzają włączyć do swego przyszłego państwa. To zaś praktycznie uniemożliwiłoby jego utworzenie.
Jeden z rzeczników palestyńskiego prezydenta Mahmuda Abbasa nazwał wytyczne „niebezpieczną eskalacją”, która będzie miała konsekwencje dla regionu. – Nie chodzi tylko o forsowanie budowy osiedli i wysiedlanie ludności palestyńskiej, ale też o przejście od tymczasowej, wojskowej okupacji do stałej, cywilnej kontroli Zachodniego Brzegu – tłumaczy w rozmowie z DW Muriel Asseburg, ekspertka do spraw Bliskiego Wschodu z berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka (SWP).
Rozwiązanie dwupaństwowe także w niemieckiej umowie koalicyjnej
Za rozwiązaniem dwupaństwowym, według którego obok Izraela miałoby istnieć niepodległe państwo palestyńskie, opowiadają się między innymi USA i Unia Europejska, a więc także Niemcy. Nawet w umowie berlińskiej koalicji rządowej z 2021 roku zapisano: „Będziemy nadal opowiadać się za negocjowanym rozwiązaniem dwupaństwowym, opartym o granice z 1967 roku”. A także: „Wzywamy do wstrzymania sprzecznego z prawem międzynarodowym budowania osiedli”.
Oznacza to, że rząd Niemiec może tu popaść w potężny konflikt z rządem Izraela, jeśli ten będzie trwał przy swoich zamiarach. Ale na pytanie DW zadane podczas konferencji prasowej władz federalnych krótko po dojściu Netanjahu do władzy, jakie konsekwencje wyciągnie z tego urząd kanclerski i MSZ, padły tylko wymijające odpowiedzi.
Zastępczyni rzecznika rządu Christiane Hoffmann powtórzyła oficjalną linię, według której rozwiązanie dwupaństwowe jest właściwą drogą postępu w procesie bliskowschodnim i nie odniosła się do zarysowanych sprzeczności. – Przede wszystkim chodzi teraz o wznowienie silniejszych relacji z nowym rządem. Widzimy ku temu dobre przesłanki – dodała.
Historyczna odpowiedzialność Niemiec
Uznając swoją historyczną odpowiedzialność za Holokaust, rząd niemiecki tradycyjnie komentuje niewiele aspektów polityki Izraela. Przez dziesiątki lat wydawało się nie do pomyślenia, że oba kraje kiedykolwiek będą mogły się do siebie zbliżyć. Znany izraelski pisarz Amos Oz, który sam stracił wielu członków rodziny w Zagładzie, podsumował kiedyś szczególną więź między oboma krajami, cytując swoją matkę: „Jeśli Niemcy sami sobie nie wybaczą, to może my im kiedyś odrobinę wybaczymy. Ale jeśli oni sami sobie wybaczą, wtedy my im nie wybaczymy”.
W kwestii izraelskiej polityki Berlin zazwyczaj zachowuje się powściągliwie, a w razie potrzeby szuka drogi obejścia poprzez Unię Europejską.
Dwaj izraelscy ministrowie odrzucają istnienie państwa palestyńskiego
Dotychczas rząd niemiecki zachowywał także powściągliwość wobec wypowiedzi dwóch radykalnych ministrów izraelskiego rządu koalicyjnego: ministra bezpieczeństwa Itamara Ben-Gewira ze skrajnie prawicowej partii Żydowska Siła (Ocma Jehudit) oraz ministra finansów Becalela Smotricza z partii Religijny Syjonizm (Zionut Datit). Obaj z zasady odrzucają państwo palestyńskie i opowiadają się za rozszerzeniem terytorium Izraela na okupowany przezeń Zachodni Brzeg.
Ben-Gewir wezwał nawet w 2019 roku do wydalenia wszystkich Palestyńczyków narodowości izraelskiej, którzy „nie są lojalni wobec Izraela”. Jeszcze kilka lat temu w jego salonie wisiał portret Barucha Goldsteina, radykalnego amerykańsko-izraelskiego osadnika, który w 1994 roku zabił 29 Palestyńczyków podczas porannych modłów w Hebronie. Becalel Smotricz sporządził w 2017 roku „plan podporządkowania”, którego celem jest „zgaszenie wszelkiej nadziei narodowej Palestyńczyków”. Smotricz prezentował ekstremalne poglądy także w innych dziedzinach. Wyznał na przykład, że jest „dumnym homofobem”.
Krytyka z Niemiec dopiero po wizycie na Wzgórzu Świątynnym
Jaka była reakcja Berlina na to wszystko? Prawie żadna. Zmieniło się to dopiero, gdy Ben-Gewir na początku stycznia odwiedził Wzgórze Świątynne w Jerozolimie, które jest święte zarówno dla żydów, jak i muzułmanów. Palestyńczycy, a także państwa arabskie i zachodnie gwałtownie protestowały. Również sojusznik USA wyraził irytację. Dzień później jeden z rzeczników niemieckiego MSZ powiedział, że ta wizyta była „prowokacją”.
– Pojedyncze akty potępienia, a poza tym postawa wyczekująca to nie jest polityka prowadząca do celu – ocenia Muriel Asseburg reakcję niemieckiego rządu. Zamiast „mantrycznego zaklinania się na ‘rozwiązanie dwupaństwowe’” niemiecki rząd powinien jej zdaniem najpierw „jasno określić, co się dzieje”. – Mamy do czynienia z rzeczywistością jednopaństwową z nierównymi prawami, trwałą okupacją i przejściem od aneksji de facto do aneksji w sensie prawnym. Mamy też do czynienia z izraelskim rządem, z którym dzielimy niewiele wartości – mówi ekspertka SWP w wywiadzie udzielonym DW.
Zaniepokojona jest również Gabriela Heinrich, posłanka do Bundestagu z ramienia SPD, czyli partii kanclerza Scholza. Jest przewodniczącą Niemiecko-Izraelskiej Grupy Parlamentarnej zajmującej się wzajemnym dialogiem i organizującej regularne spotkania członków niemieckiego Bundestagu i izraelskiego Knesetu. – Niepokojące jest to, że w rządzie są siły ultraprawicowe i ultraortodoksyjne – tłumaczy w odpowiedzi na pytanie Deutsche Welle. Ma jednak nadzieję, że najgorsze obawy się nie spełnią. – Pozostaje odczekać, jak będzie się zachowywać nowy rząd Izraela, gdy opadnie proch kampanii wyborczej. Benjamin Netanjahu deklarował, że będzie szefem rządu wszystkich Izraelczyków i według tego będzie oceniany. Dotyczy to także dużej liczby tych, którzy krytycznie odnoszą się do budowy osiedli. Nadzieje pokładam również w społeczeństwie obywatelskim i krytycznej opinii publicznej – mówi posłanka SPD.
Tymczasem izraelski historyk Mosze Zimmermann wzywa do działania bardziej zdecydowanego. Po inauguracji Netanjahu powiedział w radiu Deutschlandfunk, że rozwiązanie dwupaństwowe to dla Berlina – a także dla Unii Europejskiej – tylko „frazes”. – Używanie frazesu nie jest zaś rozwiązaniem. Frazesu używa się po to, żeby pokazać, że się chce coś zrobić, ale w rzeczywistości nie robi się nic – tłumaczył. – Zostawmy Palestyńczyków w spokoju – apelował. – Efekt może to przynieść jedynie w wypadku podjęcia takich działań przeciwko Izraelowi, jak przeciw Polsce, Węgrom, czy Białorusi. Ale oczywiście Niemcy czy Europa nie pozwolą sobie na to, bo się wciąż boją, że zostaną oskarżeni o antysemityzm.
Ambasador Izraela widzi podwójną moralność
Z kolei Ron Prosor, ambasador Izraela w Niemczech, w zachowaniu wielu polityków dostrzega podwójną moralność. Berlińskiemu dziennikowi „Tagesspiegel” powiedział, że politycy chętnie wzywają do przyjęcia rozwiązania dwupaństwowego. „Z jednej strony chcą żydowskiego, demokratycznego państwa. Ale czy z drugiej strony domagają się też demokratycznego państwa palestyńskiego? Odpowiedź brzmi: nie. Jednak minimalnym wymogiem wobec Palestyńczyków powinno być działające państwo prawa. Tylko w ten sposób można osiągnąć pokój."
Również Muriel Asseburg oskarża władze Autonomii Palestyńskiej o „coraz bardziej autorytarne rządy”. – Umowa społeczna między nimi a ludnością została już dawno zerwana. Stabilizacja sytuacji bez odnowionej legitymacji nie jest możliwa – mówi Assburg. Rząd niemiecki powinien więc jej zdaniem naciskać na przywódców palestyńskich w sprawie „wyborów opartych na pojednaniu i podziale władzy”.
Asseburg uważa, że w relacjach z Izraelem niemiecki rząd i poszczególne ministerstwa muszą dokładnie przeanalizować współpracę z izraelskimi agencjami rządowymi. – Granica została osiągnięta, gdyż na przykład współpraca nie daje się już wyraźnie ograniczyć do Izraela w granicach z 1967 roku, ponieważ ważne międzynarodowe standardy nie mają już zastosowania do izraelskiego wojska, a ministrowie w nieludzki sposób realizują wypędzanie ludności – podkreśla. W przypadku współpracy z izraelskimi agencjami rządowymi niemieckie władze narażą się według niej na ryzyko „stania się współodpowiedzialnymi za poważne naruszenia praw człowieka”.
Posłanka SPD Gabriela Heinrich jest jednak przekonana, że stosunki izraelsko-niemieckie wytrzymają szczerą wymianę zdań: – Niemcy i Izrael będą także w przyszłości połączone trwałą przyjaźnią, dzięki której można otwarcie rozmawiać o obawach i różnicach zdań.