Raport: UE nie radzi sobie z odsyłaniem migrantów
13 września 2021Z opublikowanego w poniedziałek (13.09.21) raportu unijnych kontrolerów wynika, że współpraca Unii Europejskiej z krajami spoza UE w zakresie powrotów migrantów o nieuregulowanym statusie nie układa się najlepiej. W ciągu ostatnich kilku lat, a konkretnie w okresie od 2015 do 2000 r. UE ani nie poczyniła znaczących postępów w zawieraniu umów o readmisji, czyli o odsyłaniu migrantów do kraju pochodzenia lub tranzytu, ani nie potrafiła skutecznie zobowiązać państw trzecich do przestrzegania umów już istniejących.
W efekcie z około pół miliona przyjezdnych spoza UE, którzy co roku otrzymują nakaz opuszczenia Unii, ponieważ wjechali lub przebywali na jej terytorium nielegalnie, tylko mniej niż jedna na pięć osób (19 proc.) wraca do swojego kraju. Jak pokazują statystyki, mniej więcej połowę tych powrotów stanowią powroty dobrowolne, a połowę – przymusowe, czyli deportacje.
Rzeczywistość wygląda inaczej
W praktyce i zgodnie z prawem UE powroty migrantów o nieuregulowanej sytuacji prawnej powinny wyglądać tak: organy krajowe rejestrują i identyfikują daną osobę oraz wystawiają jej dokument podróży, zaś władze wydają decyzję nakazującą powrót. Każda osoba, wobec której zapadła decyzja o powrocie ma prawo się od niej odwołać, co regulowane jest przepisami europejskimi i krajowymi. W przypadku wniesienia odwołania odpowiednie organy i sądy krajowe zobowiązane są ocenić każdą sprawę indywidualnie pod względem merytorycznym i pod kątem tego, czy migrant może bezpiecznie powrócić do swojego kraju. Zgodnie z procedurą readmisji, państwo powrotu ma obowiązek potwierdzić obywatelstwo danej osoby oraz wystawić jej odpowiedni dokument podróży. Państwo UE przy ewentualnym wsparciu Frontexu organizuje powrót migranta, państwo powrotu go przyjmuje. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej.
Po pierwsze, z danych ETO wynika, że UE zawarła jak dotąd tylko 18 prawnie wiążących umów o readmisji, w tym np. z Serbią i Albanią, wynegocjowała sześć prawnie niewiążących porozumień w sprawie powrotów i rozpoczęła rozmowy z kilkoma kolejnymi państwami. To niewiele, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że już istniejący system jest dziurawy.
– Obecnie obowiązujący unijny system powrotów ma istotne niedociągnięcia, co prowadzi do skutków odwrotnych do zamierzonych, zachęcając do nielegalnej migracji, zamiast do niej zniechęcać – tłumaczy Leo Bricat, członek Europejskiego Trybunału Obrachunkowego odpowiedzialny za sprawozdanie.
Po drugie: UE ma trudności we współpracy z państwami pochodzenia migrantów.
Unia nie mówi „jednym głosem”
Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest to, że w UE brakuje spójnych przepisów migracyjnych.
– W samej UE brakuje synergii, nie przemawiamy „jednym głosem”, nie mamy jednej wspólnej polityki migracyjnej, zamiast tego mamy 27 różnych polityk krajów członkowskich – tłumaczy Leo Bricat.
W takiej sytuacji państwa trzecie ciężko przekonać do korzyści, jakie miałyby odnieść z porozumienia z całą wspólnotą, nierzadko wolą więc one zawierać układy dwustronne z pojedynczymi państwami członkowskimi. Żeby to zmienić, UE powinna przygotować pakiet odpowiednich zachęt. Dotychczasowe, zarówno te pozytywne, jak pomoc finansowa, jak i negatywne, jak sankcje, okazały się być niezadowalające.
Punkt sporny: readmisje
ETO nie ma wątpliwości, że elementem hamującym negocjacje jest pojawiający się od lat punkt sporny, czyli obowiązek uwzględniania w umowach tzw. klauzuli dotyczącej obywateli państw trzecich. Zapis ten umożliwia odsyłanie migrantów spoza UE do państw tranzytowych, czyli tych, przez które przejeżdżali przed wjazdem na terytorium Unii. W praktyce oznacza to odstawienie tych osób do jednego z państw sąsiadujących z Unią.
Kraje trzecie zwykle sprzeciwiają się tej klauzuli, głównie dlatego, że jest ona drażliwa politycznie i może się wiązać z naruszaniem praw człowieka, w tym prowokować tzw. push-backi, czyli nielegalne wypychanie migrantów poza granice Unii. Takie oskarżenia padły m.in. wobec funkcjonariuszy Frontexu, takie również zarzuty wysuwane są m.in. przez organizacje praw człowieka wobec polskiej straży granicznej odnośnie działań na granicy polsko-białoruskiej. W czerwcu br. Białoruś zerwała zawartą rok wcześniej z UE umowę o readmisji.
– Kluczowa dla współpracy UE w zakresie migracji jest wola polityczna państw trzecich. Białoruś jest przykładem na to, co się dzieje, jeśli tej woli zabraknie, a państwo zacznie używać uchodźców jako broni przeciwko UE. To także pokazuje, że sankcje, jakie UE nałożyła na Białoruś, przyniosły efekt przeciwny i doprowadziły do eskalacji problemu – powiedział DW Leo Bricat.
Autorzy raportu mają nadzieję, że pomoże on w pracach nad nowym unijnym paktem o migracji i azylu.