Ostatnio niemieccy politycy zgłaszają nowe propozycje zatrudnienia osób ubiegających się o azyl polityczny w RFN. Nowo przybyli powinni możliwie szybko móc utrzymać się samodzielnie. Obniżyłoby to koszty ponoszone przez różne argana administracji, ułatwiłoby integrację uchodźców w społeczeństwie niemieckim i przyniosłoby korzyści niemieckiej gospodarce - tak można podsumować wysuwane porzez nich argumenty. W podobnym kierunku zmierza także najnowsza propozycja partii SPD: obywatele państw Bałkanów Zachodnich nie powinni ubiegać się o azyl, ponieważ ich wnioski zostaną odrzucone jako nieuzasadnione, mogliby jednak starać się o wizę pracowniczę o ile potrafią się wylegitymować umową o pracę w Niemczech z wynagrodzeniem w wysokości przynajmniej średniej płacy.
Czyżby oznaczało to faktyczny koniec deportacji?
Brzmi to nie tylko rozsądnie, ale przede wszystkim humanitarnie, "po ludzku". Wszystkie te propozycje podważają jednak de facto prawo do azylu: jeśli ktoś ubiega się o azyl z powodu, który nie został jeszcze uznany jako wystarczający do przyznania mu azylu, ale ma już stałą pracę i jest włączony w życie codzienne w Niemczech, to wtedy pozytywna odpowiedź na jego wniosek azylowy staje się w zasadzie formalnością, a jej następstwem jest szybkie przyznanie komuś takiemu prawa stałego pobytu.
Oczywiście, można sobie tego życzyć. Ale trzeba też zdać sobie sprawę z następstw takiego sposobu myślenia i postępowania. Od dawna już w kręgach nielegalnych imigrantów panuje opinia, że większość z nich będzie mogła pozostać w Niemczech nawet jeśli w swoim kraju nie byli prześladowani z powodów politycznych. Wielu uchodźców rezygnuje z tego powodu ze złożenia wniosku o azyl licząc na to, że nie jest to im potrzebne, a czasem może nawet okazać się przeszkodą. Wystarczy odczekać i po jakimś czasie sprawy same się ułożą. Innymi słowy: kto w jakiś sposób dostał się już do Niemiec, to niezależnie od tego skąd pochodzi może liczyć, że w nich zostanie. To działa jak magnes i przyciąga coraz więcej uchodźców. .
Deportacje od dawna już nie osiągają takich rozmiarów, jakie w zasadzie powinny osiąnąć. W roku 2014 złożono w Niemczech ok. 200 tys.wniosków o azyl. W dwóch trzecich przypadków odpowiedź na nie była negatywna, ale do kraju pochodzenia odesłano tylko ok. 11 tys.osób. Nawet jeśli uwzględnimy, że część z nich dobrowolnie powróci do swej ojczyzny, i że podane wyżej liczby odnoszą się do osąb, których pobyt w Niemczech jest tylko czasowo tolerowany (tzw. "duldung", red.), to i tak rzuca się w oczy różnica między liczbą wnioskodawców i liczbą osób deportowanych.
Po co postępowanie azylowe, jeśli każdy może tu zostać?
Wielkoduszne podejście do prawa azylowego odpowiada postawie, któró reprezentuje większość polityków i mass mediów, nie wiadomo jednak, czy podziela ją większość niemieckiego społeczeństwa. Wielu ludzi na pewno sobie tego życzy, ale nie brakuje też, co widać po wypowiedziach zamieszczanych w Internecie i na portalach społecznościowych, głosów przepojonych nienawiścią i oburzeniem wobec niczym nieograniczonego napływu imigrantów.
Nie chodzi tu wcale o uleganie ksenofobicznym postawom części niemieckiego społeczeństwa. Można jednak zadać sobie pytanie, po co nam długie i kosztowne postępowanie, w którym każdy ubiegający się o azyl musi udowodnić, że w swoim kraju był prześladowany politycznie, albo może mu to grozić z takiego czy innego powodu po powrocie, jeśli wynik postępowania albo nie ma żadnego znaczenia, albo w ogóle nie zostanie ono wszczęte. Jeśli i tak przyjmujemy każdego uchodźcę, to spokojnie możemy je sobie darować. To samo dotyczy dyskusji o ustawie imigracyjnej: tak długo, jak długo mamy do czynienie z dziką imigracją i akceptujemy ten stan rzeczy, nie mamy powodu dyskutować na temat tej ustawy.
Utrzymać wysoki stopień akceptacji uchodźców
W dyskusji nt. uchodźców łatwo jest popaść w tanie moralizatorstwo. Z czysto ludzkich względów najchętniej nikogo byśmy nie deportowali. Ale utrzymanie wysokiego stopnia poparcia społeczeństwa niemieckiego dla uchodźców i imigrantów nie jest prostym zadaniem, a cierpliwość i tolerancja wobec nich też nie są bezgraniczne. W najbliższych latach liczba uchodźców będzie się utrzymywać na wysokim poziomie. Kiedy uboźsi Niemcy zaczną konkurować z nimi na rynku mieszkaniowym, i podczas następnego kryzu gospodarczego wwalczyć o może gorzej płatną, ale jednak pracę, wtedy nastąpi szybki koniec gościnności i deklarowanej przez polityków przyjaźni wobec przybyszów. Aby zachować wysoki stopień akceptacji uchodźców w społeczeństwie już dziś musimy ratować nasze prawo azylowe ściśle przestrzegając jego postanowień.
Christoph Hasselbach
tłum. Andrzej Pawlak