Recesji w 2023 nie będzie, ale Niemcy tracą potencjał
6 kwietnia 2023Zima była łagodna, a zużycie energii niższe niż oczekiwano. Oczekiwana recesja nie nadejdzie, a zamiast niej nastąpi niewielki wzrost ekonomiczny w wysokości 0,3 proc.
– Pogorszenie koniunktury w pierwszej połowie roku 2022/2023 będzie prawdopodobnie mniej dotkliwe niż obawiano się jesienią – tak prognozę z jesieni 2022 koryguje Timo Wollmershaeuser, profesor Instytutu Badań Ekonomicznych Ifo na Uniwersytecie w Monachium.
PKB Niemiec: prognoza na 2023
Instytut Ifo należy do grona czterech wiodących niemieckich instytutów badań ekonomicznych, które dwa razy w roku przygotowują na zlecenie rządu ocenę stanu gospodarki. Tej wiosny jest wśród nich też instytut badawczy z Austrii. Ich szacunki są ważne dla oszacowania wysokości podatków i budżetu federalnego.
Nawet jeśli firmy mają zamówienia, to warunki im tego nie ułatwiały. – Utrzymujące się problemy z dostawami produktów podstawowych, silne zawirowania z ekstremalnymi szczytami cenowymi na rynkach energii oraz brak pracowników, również ze względu na wyjątkowo wysoki poziom zwolnień lekarskich, ograniczyły możliwości produkcyjne niemieckiej gospodarki i uniemożliwiły silniejszy wzrost PKB – wymienia Wollmershaeuser.
Na rok 2024 instytuty przewidują wzrost PKB o 1,5 proc. Nie jest to jednak pewne, ponieważ napięcia geopolityczne i niskie temperatury mogą w każdej chwili spowodować ponowne skoki cen. – Niebezpieczeństwo niedoboru w nadchodzącej zimie nadal istnieje – zaznacza Wollmershaeuser.
Perspektywy średnioterminowe też nie wyglądają różowo: – Według naszych szacunków średnie tempo wzrostu niemieckiej gospodarki pod koniec dekady wyniesie jedynie około pół procenta.
Koniec wzrostu i to nie tylko przez wojnę
Tłuste lata w Niemczech dobiegły więc końca. Ma to mniej wspólnego z konsekwencjami pandemii koronawirusa i wojny w Ukrainie. Gospodarkę Niemiec dotyka starzenie się społeczeństwa, deficyt pracowników, a przede wszystkim – odchodzenie od gazu, ropy i węgla, co początkowo wiąże się z wyższymi cenami energii.
Tania energia z paliw kopalnych od dawna jest podstawą udanego niemieckiego modelu gospodarczego. Teraz błyskawicznie się to zmienia. Koniec z gazem z Rosji, a zamiast tego drogie dostawy zastępcze i świadomość, że z powodu globalnego ocieplenia trzeba przyspieszyć przejście na zieloną energię.
Niemiecka gospodarka jak obciążony zaprzęg
Stefan Kooths, profesor z Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii, wyjaśnia tę skomplikowaną sytuację: – Perspektywy wzrostu niemieckiej gospodarki można porównać do prędkości zaprzęgu konnego, w którym zmniejsza się liczba zwierząt i trzeba im podawać mniej paszy, ale więcej pasażerów chce wsiadać.
W tej sytuacji ważne jest „naoliwić koła i zrzucić balast", np. poprzez obniżenie obciążeń podatkowych lub imigrację wykwalifikowanych pracowników – wyjaśnia Kooths. Wg niego rządowe pakiety stymulacyjne już nie pomogą, a będą „niczym więcej niż batem”, który zapewni krótkotrwały impuls.
Subwencje hamują postęp
Naukowcy uważają też, że błędem jest obniżanie cen energii dla przemysłu. Bezpieczeństwo i koszty dostaw energii są dla biznesu ważnymi czynnikami lokalizacyjnymi, ale transformacja energetyczna nie może się odbyć bez „mechanizmu cenowego”. – Zgodność z celami klimatycznymi wymaga ogromnych wysiłków w zakresie efektywności energetycznej, a doświadczenia minionego roku pokazały, że cena energii może być naprawdę odpowiednim instrumentem do zwiększenia tej efektywności – mówi Timo Wollmershaeuser.
Ekonomiści zaprzeczają zapewnieniom polityków, że zmiany w kierunku neutralności klimatycznej dadzą gospodarce dodatkowy impuls i że odbudują zdolności produkcyjne. – Nie ma podwójnej dywidendy: więcej ochrony klimatu, a do tego cud wzrostu. Niestety, to złudzenie – mówi Stefan Kooths.
Ceny w 2023 będą rosnąć
Tym ważniejsza jest poprawa dalszych warunków ramowych, w tym obniżanie inflacji. Instytuty przewidują tu uspokojenie sytuacji dopiero w przyszłym roku. Wtedy inflacja powinna spaść do 2,4 proc. (po 6 proc. w tym roku). Pobudzi to konsumpcję prywatną od drugiej połowy roku, bo wtedy płace realne też powinny znowu wzrosnąć.
Eksperci pocieszają, że koniunkturę ratować będzie przemysł, który powinien skorzystać na złagodzeniu wąskich gardeł w dostawach i na tańszej energii. Z kolei branża budowlana będzie zwalniać. – Popyt pozostanie słaby, zwłaszcza w budownictwie mieszkaniowym, również dlatego, że Europejski Bank Centralny będzie nadal zacieśniał kurs polityki pieniężnej, w wyniku czego koszty finansowania będą nadal rosły – powiedział Wollmershaeuser.
Dobre czasy dla pracowników
Dobre wieści są za to dla rynku pracy. Liczba zatrudnionych prawdopodobnie jeszcze wzrośnie, z około 45,6 mln w ubiegłym roku do około 46,0 mln w 2024.
Jednak liczba bezrobotnych prawdopodobnie wzrośnie w tym roku przejściowo do prawie 2,5 mln, ponieważ ukraińscy uchodźcy nie od razu zadomowią się na rynku pracy. W 2024 r. bezrobocie powinno ponownie spaść do 2,4 mln.
W Niemczech powinny to być korzystne lata dla pracowników, ponieważ prawdopodobnie będą oni mieli „przewagę” w negocjacjach zbiorowych. – Dlatego możemy spodziewać się silnej podwyżki płac – mówi Stefan Kooths. W czasach niedoboru wykwalifikowanych pracowników i zmian demograficznych firmy będą musiałyby „o wiele silniej reagować na życzenia siły roboczej, aby pozostać atrakcyjnymi jako pracodawcy”.
Czynnik ryzyka: banki
Najnowsze prognozy opisują sytuację w światowej gospodarce jako „nadal słabą". Wzrost stóp procentowych, który jest „niezwykły w porównaniu z historią” i który „nie zakończy się” w dającej się przewidzieć przyszłości, miał znacznie osłabiający wpływ. – Spodziewamy się nawet drobnych podwyżek stóp procentowych, a to spowalnia inwestycje – mówi Stefan Ederer z Austriackiego Instytutu Badań Ekonomicznych (WIFO).
Jak mówi, zagrożeniem dla światowej gospodarki jest przede wszystkim stan sektora finansowego: – Wzrost stóp procentowych oznacza, że ceny aktywów spadają, a jeśli banki nie będą przed tym odpowiednio chronione, może dojść do utraty zaufania.