Jak migranci są rekrutowani do armii w Rosji?
13 września 2023Rosyjskie władze coraz częściej próbują werbować imigrantów zarobkowych z Azji Środkowej. Urządzają na nich obławy, nierzadko z użyciem przemocy. Zabierają ich wprost z ulicy do wojskowych komisji uzupełnień i tam przekonują albo zmuszają groźbami i biciem do podpisania umów z ministerstwem obrony. Imigranci dopóty nie dostają dokumentów uprawniających do otrzymania rosyjskiego obywatelstwa, dopóki nie przyniosą zaświadczenia z komisji uzupełnień, że podpisali umowę o służbie wojskowej. A ci, którzy otrzymują rosyjski paszport, „na dokładkę” dostają wezwanie do komisji uzupełnień.
W połowie sierpnia Rada Praw Człowieka przy prezydencie Rosji zaproponowała nowelizację ustawodawstwa migracyjnego, uzależniającą uzyskanie rosyjskiego paszportu od rejestracji wojskowej. A pod koniec sierpnia deputowany Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Michaił Matwiejew przedstawił w Dumie Państwowej projekt ustawy, która umożliwiałaby odbieranie obywatelstwa za uchylanie się od obowiązku wojskowego, mobilizacji czy zgłoszenia się do komisji uzupełnień. Jeśli projekt zostanie przyjęty, obejmie tylko „nowych Rosjan”, czyli byłych cudzoziemców.
„Czy Mariupol to obwód moskiewski?”
O agitowaniu imigrantów zarobkowych do służby w armii rosyjskiej po raz pierwszy można było usłyszeć półtora roku temu, w przeddzień wielkoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. 20 lutego 2022 roku uzbecki bloger Bachrom Ismaiłow opublikował na YouTube nagranie, w którym zachęcał imigrantów do podpisania umowy z rosyjskim ministerstwem obrony i obiecywał im, że po sześciu miesiącach służby otrzymają rosyjskie obywatelstwo.
– Od 22 lutego zaczęłam otrzymywać mnóstwo doniesień, że obywatele Uzbekistanu, Kirgistanu, Tadżykistanu czy Armenii zaczęli być namawiani do podpisywania umów z ministerstwem obrony – mówi DW znana obrończyni praw człowieka i zajmująca się imigrantami prawniczka Walentina Czupik. – Moi koledzy i ja znaleźliśmy wideo nakręcone przez pewnego Tadżyka, który jechał ciężarówką przez Ukrainę. W pewnym momencie mówi, że nie rozumie, co się dzieje. Zaciągnął się do rosyjskiej armii, a teraz nie wie, czy przeżyje.
Wideo z jej komentarzem rozeszło się szeroko po sieciach społecznościowych. Gdy Walentina Czupik i jej koledzy rozpoczęli kampanię informacyjną przeciw wstępowaniu do armii rosyjskiej, liczba udanych przypadków werbunku spadła. Od lata 2022 roku ministerstwo obrony zachęca imigrantów, by zgłaszali się do prac budowlanych w Ługańsku, Doniecku i Mariupolu. Prawniczka mówi, że przybysze z Azji Środkowej, którzy nie rozumieli, o co chodzi, podpisywali kontrakty niekiedy i całymi brygadami.
– W październiku zadzwonili do mnie chłopcy z Uzbekistanu i spytali: „Czy Mariupol to obwód moskiewski?” – opowiada działaczka. Okazało się, że tam, gdzie pracowali, wstrzymano im wypłaty. Podpisali więc umowy na prace budowlane rzekomo gdzieś na Podmoskowiu (nieoficjalna nazwa obwodu moskiewskiego – przyp.). Potem wsadzono ich do autobusów z zaklejonymi oknami i zawieziono w nieznane miejsce. 20 autobusów, w każdym 53 ludzi. Gdy dotarli do celu, wokół zobaczyli ruiny. Zaczęło do nich docierać, że to nie Podmoskowie.
– Ktoś miał mój numer telefonu – wspomina Walentina Czupik. – Zadzwonili, a mnie ogarnęła rozpacz. Zaczęłam wydzwaniać do ambasad Uzbekistanu w Rosji i Ukrainie. Ale z tymi ludźmi straciłam kontakt – ubolewa. Prawniczka jest przekonana, że skoro podpisali umowy z ministerstwem obrony, zostali wysłani do wojska, co też zdają się potwierdzać relacje ich konwojentów.
Wymuszane podstępem umowy z ministerstwem obrony
Obrońcy praw człowieka wkrótce dowiedzieli się o kolejnej sztuczce, jaką władze rosyjskie próbowały zastosować przy werbunku przybyszów z państw Azji Środkowej. W centrum migracyjnym Sacharowo w Moskwie, gdzie imigranci przychodzili po wszelkie dokumenty, od zezwolenia na pracę po przedłużenie pozwolenia na pobyt, podstępem zmuszano ich do podpisywania umów z ministerstwem obrony.
– Wręczają ci cały stos dokumentów do podpisania, nawet 40 arkuszy, a na zapoznanie się z nimi dają pół minuty. Za plecami masz ogromną kolejkę, na czytanie nie ma czasu. Wielu podpisuje nawet nie patrząc. A potem okazuje się, że podpisali kontrakt na służbę w armii rosyjskiej. Ludzie dzwonią w panice i pytają, co robić. Było wiele przypadków, gdy imigranci nie patrząc na zdobyte zezwolenia, rzucali wszystko i w pośpiechu opuszczali Rosję – mówi Walentina Czupik.
Werbowani są też cudzoziemcy z kolonii karnych i więzień
– Do rosyjskiej armii próbują również werbować imigrantów, którzy naruszyli rosyjskie prawo i przebywają w ośrodkach detencyjnych w oczekiwaniu na deportację. Proponują im podpisywanie umów z ministerstwem obrony, obiecując, że po sześciu miesiącach służby w armii otrzymają obywatelstwo i rosyjski paszport. A jeśli obietnice nie skutkują, zastraszają ich, grożą, że zostaną „zapomniani” i będą do końca życia siedzieć w specprijomnikach, to znaczy aresztach dla zatrzymanych w postępowaniach administracyjnych, jak mówi Walentina Czupik. Rekrutowani są również cudzoziemcy w koloniach karnych i więzieniach. Więźniowie są bici, torturowani, grozi się im zgwałceniem, byle tylko zmusić ich do zaciągnięcia się do sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
– W styczniu 2023 roku skontaktował się ze mną ojciec chłopca odbywającego karę w kolonii karnej nr 6 we Włodzimierzu – wspomina Walentyna Czupik. – Powiedział, że przyjechała tam ciężarówka pomalowana na kolor khaki, do której zapędzono wszystkich więźniów o niesłowiańskim wyglądzie i wywieziono w nieznanym kierunku. Mówili im, że wrócą za dwa tygodnie. Młody człowiek, który mu o tym opowiedział, był potwornie przerażony. Leżał chory na grypę i dlatego go nie zabrali – relacjonuje aktywistka. – Zwróciłam się do dziennikarzy, a oni wysłali do tej kolonii pytania. Gdy dwa tygodnie później przyjechała tam kolejna ciężarówka z rekrutami, naczelnik powiedział, że nie chce niepotrzebnych problemów i ją odesłał.
Obrończyni praw człowieka twierdzi, że mniej więcej w tym samym czasie zaczęła otrzymywać mnóstwo listów z kolonii karnych z całego kraju: – W kolonii w Mordowii rekruterzy powiedzieli wprost, po kogo przyjechali. Ale naczelnik odpowiedział, że dyrektor departamentu więziennictwa w Mordowii jest temu przeciwny i nie pozwolił zabrać mężczyzn. Naczelnik kolonii w Irkucku zaś wręcz przeciwnie, zmusił więźniów do podpisania umów, grożąc im zwiększeniem wyroków i przeniesieniem do zakładu o zaostrzonym rygorze.
Rosyjskie obywatelstwo w pakiecie z rejestracją do wojska
15 maja prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekret o uproszczonym przyznawaniu rosyjskiego obywatelstwa cudzoziemcom, którzy podpisali roczny kontrakt z ministerstwem obrony na czas wojny przeciw Ukrainie. Od tego czasu coraz częściej zdarzają się przypadki, że cudzoziemcy ubiegający się o rosyjskie obywatelstwo są wysyłani po zaświadczenie do wojskowej komisji uzupełnień, gdzie próbuje się ich zmusić do podpisania umowy z ministerstwem obrony.
– Ta praktyka nasiliła się teraz – mówi Swietłana Gannuszkina, rosyjska obrończyni praw człowieka, przewodnicząca Komitetu „Pomoc Obywatelska” i członkini Rady Centrum Praw Człowieka „Memoriał”.
– Bez zaświadczenia z wojskowego centrum rekrutacyjnego nie akceptują dokumentów niezbędnych do uzyskania obywatelstwa. Jest to całkowicie nielegalne, nie ma żadnych pisemnych rozporządzeń w tej sprawie. Dlatego w jednych regionach robią to regularnie, w innych rzadko, a w jeszcze innych wcale.
„Porywają i werbują najbardziej bezbronnych"
Liczne próby przymusowej rekrutacji obcokrajowców Swietłana Gannuszkina tłumaczy dążeniem władz rosyjskich do zwiększenia liczebności rosyjskich sił zbrojnych. – Władze Rosji nie mają wystarczającej liczby żołnierzy, żeby kontynuować swoją obecną politykę zagraniczną, chcą więc nasycić armię mięsem armatnim – uważa działaczka.
Walentina Czupik ze swej strony wiąże presję na imigrantów z porażkami Rosji na froncie, z kampanią wyborczą i „z tradycyjnym rosyjskim rasizmem i nazizmem, który dziś jest kultywowany jako ideologia państwowa".
– Przed każdymi nowymi wyborami w Rosji podsycana jest migrantofobia. Teraz wymyślili jej nową formę, przymusową rekrutację. Porywają i werbują najbardziej bezbronnych, za którymi nie ma kto się wstawić. To próba zagwarantowania rekrutacji tych, którzy nie będą stawiać oporu – mówi obrończyni praw człowieka.
W krajach Azji Środkowej najemnictwo jest zakazane
We wszystkich bez wyjątku krajach Azji Środkowej służba w armii obcego państwa jest uważana za przestępstwo na mocy artykułów o najemnictwie. Dlatego imigrantów, którzy zgadzają się podpisać umowę z rosyjskim ministerstwem obrony, w razie powrotu do domu czeka postępowanie karne. Kara pozbawienia wolności wynosi w takim wypadku od 5 do 12 lat w Tadżykistanie, od 5 do 10 lat w Uzbekistanie i od 10 do 12 lat w Kirgistanie.
Ambasady tych krajów ostrzegły swoich obywateli przed nieuchronną odpowiedzialnością karną za udział w działaniach wojennych na obszarze innych państw. Islamskie duchowieństwo Uzbekistanu wydało nawet fatwę, zakazując muzułmanom udziału w wojnie Rosji przeciwko Ukrainie. Tadżyckie służby specjalne sporządzają listy tadżyckich „najemników” walczących przeciw Ukrainie w szeregach rosyjskich sił zbrojnych. W maju 2023 roku w Biszkeku obywatel Kirgistanu, który przez rok walczył przeciw Ukrainie w wojsku rosyjskim i wrócił do domu, został skazany na 10 lat więzienia za najemnictwo. Innemu obywatelowi Kirgistanu grozi postępowanie karne na podstawie tego samego artykułu, ale on nadal przebywa w Rosji.
Jak uciec przed przymusową rekrutacją
Ilu mieszkańców państw Azji Środkowej walczy na terytorium Ukrainy w szeregach rosyjskiej armii, tego nie wiadomo. Według niektórych raportów liczba imigrantów zwerbowanych przez rosyjską armię może wynosić dziesiątki tysięcy.
Czy istnieją sposoby na uniknięcie przymusowej rekrutacji do rosyjskiej armii? Prawniczka Walentina Czupik radzi imigrantom, by przede wszystkim nie ubiegali się o rosyjskie obywatelstwo. – Pierwszą rzeczą, o której ludzie powinni pomyśleć, jest to, jak bardzo w ogóle potrzebna jest im Rosja – mówi. – Ewakuowaliśmy kilka tysięcy osób i im wszystkim udało się trafić do innych państw – dodaje. Według niej wielu przybyszów z Azji Środkowej uczy się teraz języka ukraińskiego, a gdy wojna się skończy, mają zamiar odbudowywać Ukrainę.
Obrończyni praw człowieka radzi również, aby uważnie czytać wszystkie dokumenty przed podpisaniem. – Jeśli jesteś naciskany lub zastraszany, podrzyj papier lub napisz „nie zgadzam się” – mówi. W razie, gdy pracownicy biura paszportowego lub innych organów nie akceptują dokumentów bez zaświadczenia z wojskowej komisji uzupełnień, Walentina Czupik radzi imigrantom, żeby poprosili o pisemne potwierdzenie odmowy przyjęcia dokumentów. – Włączcie transmisję wideo w dowolnej sieci społecznościowej i zażądajcie albo przyjęcia dokumentów, albo wydania pisemnego zaświadczenia. Jak dotąd działało to doskonale – zapewnia.
To samo doradza Swietłana Gannuszkina. – Każdy ma prawo skonsultować się z prawnikiem, nawet w wypadku zatrzymania, aresztowania lub uwięzienia – przypomina przewodnicząca Komitetu „Pomoc Obywatelska”. – W większości regionów mamy prawników, do których można się zwrócić. Dzwońcie na naszą infolinię, znajdziemy prawnika lub prawniczkę, którzy udzielą bezpłatnej konsultacji.
Prawniczka Walentina Czupik zachęca imigrantów, którzy zetknęli się z przypadkami przymusowego werbunku, do kontaktowania się z nią pod numerami telefonów, które można znaleźć w Internecie. Jednocześnie podkreśla, że wszystkie konsultacje dla imigrantów są bezpłatne. – Mamy prawników, którzy mówią po rosyjsku, uzbecku, tadżycku, kirgisku, ormiańsku. W takich sytuacjach znacznie bezpieczniej jest rozmawiać z prawnikiem w języku, którego FSB nie rozumie – podkreśla obrończyni praw człowieka.