Reporterzy bez Granic wzywają UE do ukarania Polski
22 lutego 2017- Kto jeszcze kilka lat temu mógłby się spodziewać, że znany dziennikarz sportowy zostanie zwolniony za wywiad, w którym krytykuje zamach na niezależność sądów? Że chuligani wywieszą na stadionie transparent z groźbą, że dziennikarze będą wisieć? – takie retoryczne pytania stawiał w Warszawie Christophe Deloire, sekretarz generalny pozarządowej organizacji Reporterzy bez Granic.
Ruch należy do Brukseli
Deloire jeszcze do niedawna nie mógł sobie wyobrazić, że Polskę będzie wymieniać jednym tchem z Turcją, podobnie jak tego, że zakusy na wolność prasy artykułowane przez amerykańskiego prezydenta będzie porównywać z sytuacją w Wenezueli czy w Rosji.
Jego zdaniem w kwestii Polski ruch należy teraz do Unii Europejskiej, która powinna „w sposób zdecydowany bronić swoich wartości”, w tym wolności słowa.
– Unia nie może dopuścić, by jeden z jej najważniejszych członków naruszał wartości, takie jak wolność, pluralizm i niezależność mediów, które tworzą unijną tożsamość, siłę i być może nawet rację bytu – powiedział Deloire.
Apel do Komisji Europejskiej
16 lutego 2017 r. Reporterzy bez granic tak pisali w liście otwartym do Komisji Europejskiej: „Uważamy, że na tym etapie uruchomienie art. 7 Traktatu o UE jest jedynym sposobem, by Polska odpowiedziała za nieprzestrzeganie zobowiązań”. Pod listem podpisali się także przedstawiciele Human Rights Watch i Amnesty International oraz kilkunastu polskich NGO.
Art. 7 Traktatu określa tryb wdrożenia przez Komisję Europejską procedur, które w rezultacie mogą pozbawić głosu państwo członkowskie, które nie przestrzega podstawowych wartości UE.
– To ostre żądanie, ale tylko w ten sposób można zapobiec pogarszaniu się sytuacji w krajach Europy Środkowo-Wschodniej - mówił Christophe Deloire w rozmowie z DW.
Nie zostawimy was
- Jesteśmy tu, by wysłać sygnał do polskich obywateli, że wierzymy w demokrację. Wiemy, że stoicie w obliczu nadejścia najczarniejszego okresu w dziejach polskiego dziennikarstwa, mówił Deloire, zapewniając, że „Reporterzy bez granic” nie zostawią Polski i od tej pory będą się temu krajowi przyglądać szczególnie uważnie.
Deloire apelował też w Warszawie do polskiego rządu o publikację orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016, w którym uznał on przejęcie kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji przez utworzoną przez PiS Radę Mediów Narodowych za niezgodne z konstytucją.
„Szykany jak w Turcji”
Przedstawiciele Reporterów bez granic są zaniepokojeni faktem, że po upaństwowieniu przez PiS publicznych mediów z pracy musiało odejść 200 dziennikarzy, a media te stały się narzędziem rządowej propagandy. Sytuacja ta przypomina ich zdaniem szykany, jakim poddawani są krytyczni wobec władzy dziennikarze w Turcji.
Podobnie niepokojąca jest ich zdaniem rosnąca presja na media prywatne, które wedle zapowiedzi rządzącego Prawa i Sprawiedliwości mają być „repolonizowane”, co w praktyce może oznaczać usunięcie z nich dominującego obecnie zagranicznego kapitału, ale także ingerowanie w treść.
- Już teraz dwie niezależne redakcje „Gazeta Wyborcza” i „Polityka” poddane są ciśnieniu ekonomicznemu z powodu wycofania z nich wszelkich państwowych ogłoszeń – alarmowała Pauline Ades Mevel, odpowiedzialna w organizacji Reporterzy bez granic za region Europy Środkowo-Wschodniej. Dodała, że w ciągu sześciu pierwszych miesięcy rządów PiS „Gazeta Wyborcza” utraciła w ten sposób ponad 20 procent swych przychodów z ogłoszeń, podobnie jak „Rzeczpospolita”.
Uwierać jak kamień w bucie
Dlatego „Reporterzy bez granic” chcą być dla polskich władz jak uwierający „kamień w bucie”, który przeszkadza w ograniczaniu wolności mediów.
Ta międzynarodowa organizacja każdego roku publikuje ranking wolności prasy. W 2015 Polska spadła w porównaniu z rokiem poprzednim o 29 miejsc w dół, plasując się na 47 miejscu wśród 80 krajów na liście. Ranking za 2016 rok zostanie ogłoszony 26 lutego 2017.
Monika Sieradzka