Rosja-Ukraina: wymachiwanie szabelką czy wojna?
20 grudnia 2018Dziesięć myśliwców odrzutowych szwadronu czwartej armii rosyjskich sił powietrznych jest powodem nowych napięć między Moskwą a Kijowem. 22 grudnia myśliwce typu Su-27 i Su-30 mają zostać przeniesione z bazy w Krymsku w Kraju Krasnodarskim (na południu Rosji) do bazy Belbek pod Sewastopolem na zaanektowanym przez Rosję Półwyspie Krymskim.
Rosyjskie ministerstwo obrony uspokaja, tłumacząc, że przecież samoloty już przedtem stacjonowały na Krymie. A zostały tylko okresowo przeparkowane do Krymska z powodu prowadzonej przebudowy bazy Belbek. Teraz mają one wrócić z powrotem. Nie ma zatem powodu do paniki? Media ukraińskie ostrzegają tymczasem przed setką myśliwców odrzutowych na Krymie, a także przed rosyjskimi łodziami podwodnymi oraz rakietami, które mogą trafić w cele na całym Morzu Czarnym. Agencja informacyjna UNIAN powołuje się w swojej depeszy w ubiegłym tygodniu na ukraińskie ministerstwo obrony w Kijowie.
NATO zaniepokojone
Oliwy do ognia dolał minister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Ławrow. W jednym z wywiadów radiowych stwierdził, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko planuje pod koniec grudnia „zbrojną prowokację” na granicy z Krymem. Rosja nie będzie tego tolerować i Poroszenko odczuje to z pełną siłą. Bowiem jak powiedział Ławrow: „Krym jest naszym krajem, to są nasze granice i nie dopuścimy, by on (Poroszenko) przeforsował jakieś własne interesy”.
NATO jest tą sytuacją zaniepokojone. Jak zapytanie DW rzecznik Sojuszu odparł, że utrzymująca się militaryzacja Krymu zagraża suwerenności Ukrainy oraz stabilności w regionie. NATO będzie obserwować rozwój wypadków i „zapewnia Ukrainie w dalszym ciągu wielkie wsparcie polityczne i praktyczne, łącznie z zaopatrzeniem do końca roku ukraińskich sił zbrojnych w sprawdzony sprzęt komunikacyjny”.
Słowa ostrzeżenia z Niemiec
Również niemiecki resort spraw zagranicznych śledzi z troską doniesienia o przeniesieniu oddziałów rosyjskich na Krym. W jednej z opinii Berlin ostrzegał: ”Wszystkie strony są wezwane do zaniechania kroków, które mogą bardziej zaostrzyć i tak już napiętą sytuację w regionie”. Niemcy popierają wydaną przez ONZ rezolucję, która wzywa Rosję do wycofania z Półwyspu Krymskiego oddziałów zbrojnych.
Niemieckie kręgi dyplomatyczne w Moskwie nie dopatrują się w planowanym przemieszczeniu oddziałów zagrożenia wybuchu wojny. O wiele bardziej ocenia się to działanie jako wymachiwanie szabelką, jako sygnał siły, który Moskwa chce wysłać Ukrainie po konflikcie w Cieśninie Kerczeńskiej pod koniec listopada i krótko przed doroczną konferencją prasową prezydenta Putina. Zdaniem Aleksandra Chramczichina, szefa moskiewskiego Instytutu Analiz Politycznych i Wojskowych z powodu dziesięciu samolotów na Krymie Europa nie znajdzie się w przededniu wojny. Przypomniał on, że od 2014 r. stacjonują na Półwyspie Krymskim tuziny rosyjskich myśliwców odrzutowych. - Nie rozumiem, w czym problem. Jeśli Zachód kompletnie oszalał, może także w przeniesieniu samolotów dopatrzeć się aktu agresji – stwierdził rosyjski politolog.
Ekspert wojskowy Władimir Szerbakow nie wyklucza, że Ukraina chce wykorzystać przemieszczanie rosyjskich oddziałów, by sztucznie spotęgować histerię.
Niezależny rosyjski analityk wojskowy Paweł Felgenhauer jest zdania, że co prawda powrót myśliwców do bazy w Belbek nie jest tak groźny, jak na pierwszy rzut oka się wydaje, ale mimo wszystko wojna jest coraz bliżej. - Nie wiadomo tylko, jaki będzie miała zasięg i kiedy wybuchnie - konstatuje.