rom Berlinale
5 lutego 2009Ponad sześć tysięcy filmów wpłynęło na festiwal do Berlina. Do udziału dopuszczono 386. W konkursie o "Złotego Niedźwiedzia" będzie walczyć 18 produkcji.
- "W tym roku nadeszło tak wiele filmów, że wystarczyłoby na wypełnienie programu Berlinale na 16 lat" - mówi dyrektor festiwalu Dieter Kosslick.
Również w tym roku na Berlinale nie zabraknie mocnych politycznych wątków. Produkcja otwierająca tegoroczny festiwal to film niemieckiego reżysera Toma Tykwera pod tytułem ”The international”. Jest to opowieść o przebiegu transakcji bankowych. Organizatorzy wybrali film na otwarcie Berlinale jeszcze zanim rozpoczął się światowy kryzys finansowy.
- "Ten film powstał po tym, jak reżyser Tom Tykwer natknął się w prasie na informację na temat bankowych transakcji. Film pokazuje, jak te transakcje się odbywają. Gdybym był cynikiem, to bym powiedział, że jeszcze pół roku temu nikt by nie uwierzył, że to, co pokazujemy w tym filmie może być prawdą. Dzisiaj ten film ma niemalże wartości dokumentacji" - wyjaśnia Dieter Kosslick:
“The international” zostanie jednak pokazany poza konkursem. Podobnie jak amerykańska produkcja “Lektor” z Kate Winslet w roli głównej. “Lektor” jest adaptacją głośnej powieści Bernharda Schlicka. Aż trzy z 18 filmów konkursu to w tym roku produkcje amerykańskie. Są też filmy m.in. z Wielkiej Brytanii, Francji, Danii, jak również z Polski.
Polskie filmy na Berlinale
Po raz pierwszy od wielu lat o "Złotego niedźwiedzia" walczy polska produkcja – “Tatarak” Andrzeja Wajdy.
- "Ponownie pokazujemy Andrzeja Wajdę, po tym jak w ubiegłym roku poza konkursem zaprezentowany został “Katyń”. Tym razem jednak mamy zupełnie inną produkcję, jest to bardzo osobisty i artystyczny film o filmie, w której Wajda jeszcze raz spogląda na kino, na swoich operatorów i aktorów. Jest to nowy Andrzej Wajda, ale dla prawdziwych fanów tego reżysera będzie to prawdziwa rozkosz, bo jest w tym filmie wiele wątków, które nawiązują do jego wcześniejszych filmów"- przewiduje Dieter Kosslick.
Łącznie na Berlinale ma zostać pokazanych siedem polskich produkcji. Z tego kilka w ramach prezentacji cyklu poświeconego 20. rocznicy upadku muru berlińskiego. Przy tej pokazji można będzie obejrzeć m.in. “Krótki film o zabijaniu” Krzysztofa Kieślowskiego, “Tańczącego jastrzębia” Grzegorza Królikiewicza i “Wojnę światów – następne stulecie” Piotra Szulkina.
Ten szczególny cykl filmowy na 59. Berlinale nie ma jednak pokazywać samego upadku muru, lecz ma przypomnieć wydarzenia poprzedzające upadek komunizmu.
- "W tym cyklu przeważają filmy z byłego bloku wschodniego, które jednak nie powstały po, lecz jeszcze przed rokiem 1989. W ten sposób chcieliśmy przypomnieć o społecznych turbulencjach, które doprowadziły do upadku całego systemu. Te filmy są świetnym przykładem, jak artyści, w tym przypadku filmowcy, byli niemalże sejsmograficznym zapisem erozji, które doprowadziły do politycznego trzęsienia ziemi" - wyjaśnia szef festiwalu.
Filmy z Niemiec
Tradycyjnie na Berlinale licznie jest reprezentowane niemieckie kino. W tym roku pokazanych zostanie aż 98 niemieckich produkcji, co oznacza, że co czwarty film na Berlinale powstał w Niemczech lub przy pomocy niemieckich producentów. To swoisty rekord.
Oprócz głównego konkursu na festiwalu pokazywane będą również filmy w kilku dalszych kategoriach. W “Panoramie” przeważają w tym roku produkcje na temat globalizacji oraz jej skutków. W "talent-Campus" można będzie zobaczyć najnowsze produkcje młodych filmowców, jak również stare filmy w “Retrospektywie”.
Gwiazdy i gwiazdeczki
Równiez w tym roku nie zabraknie na Berlinale gwiazd Holywoodu, a wśród nich Demi Moore, Renee Zellweger, Tilda Swinton, Keanu Reeves, Kate Winslet i inni. Dieter Kosslick oczekuje, że tym razem obecność gwiazd na czerwonym dywanie będzie miała nie tylko filmowy wymiar:
- "Czerwony dywan jest u nas czymś więcej niż ekscytującym chodnikiem dla gwiazd. Liczymy na to, że podobnie jak w poprzednich latach również w tym roku filmowcy potraktują to miejsce jako platformę, by wypowiedzieć własne zdanie na ważne polityczne tematy. Taki zwyczaj zaczął się przed laty właśnie w Berlinie i w międzyczasie jest on normalnym zjawiskiem na niemal każdym filmowym festiwalu".
Berlinale, drugi co do wielkości festiwal filmowy na świecie, potrwa do końca przyszłego tygodnia (15.02).