Niemcy czasowo rezygnują z wydalania Afgańczyków do kraju
24 czerwca 2017Głównym powodem zawieszenia lotów do Afganistanu z uchodźcami, którym odmówiono w Niemczech azylu, jest to, że nie ma ich tam kto przyjąć. Prawie cały personel niemieckiej ambasady w Kabulu powrócił bowiem do kraju po krwawym zamachu bombowym pod koniec maja w pobliżu niemieckiego przedstawicielstwa dyplomatycznego. Zamach pociągnął za sobą ponad 150 ofiar śmiertelnych. Berlin "zasadniczo" nie zamierza jednak zrezygnować z odsyłania Afgańczyków do kraju pochodzenia - twierdzi "Der Spiegel", powołując się na koła rządowe.
Niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych nie poinformowało o planowanym jeszcze kilka dni temu lotu z Lipska do Kabulu z wydalonymi uchodźcami afgańskimi, aby zapobiec w ten sposób ewentualnym protestom i w obawie, że taki komunikat mógłby spowodować zejście części z nich do podziemia.
"Bezpieczne rejony" i smutna rzeczywistość
Do tej pory władze niemieckie utrzymywały, że odsyłanie Afgańczyków jest uzasadnione, ponieważ nie spełniali oni warunków przyznania im opieki azylowej, a w Afganistanie jest wiele "bezpiecznych rejonów", w których mogą się osiedlić. Majowy zamach bombowy w samym centrum Kabulu zmienił jednak opinię o stanie bezpieczeństwa w Afganistanie na tyle, że loty z wydalonymi z Niemiec uchodźcami zostały przejściowo zawieszone.
Ta decyzja nie odnosi się jednak do Afgańczyków, którzy popełnili na terenie Niemiec przestępstwa kryminalne, zostali uznani za osoby niebezpieczne oraz tych wszystkich, którzy odmówili podania swych prawdziwych personaliów.
Niemiecki MSZ ma przedstawić w lipcu nową ocenę stanu bezpieczeństwa w Afganistanie. Dotychczasowa akcja odsyłania afgańskich uchodźców wywołała w Niemczech falę krytyki nie tylko ze strony partii opozycyjnych. Rządowi zarzucano dwulicowość i upiększanie rzeczywistości w Afganistanie, który stale pogrąża się w chaosie.
Szef MSW Bawarii broni odsyłania uchodźców
Nie zważając na pogarszającą się stale sytuację bezpieczeństwa w Afganistanie, minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Herrmann z CSU opowiedział się za dalszym deportowaniem do kraju pochodzenia Afgańczyków ze szkół. Jak stwierdził: "także szkoły nie są w Niemczech miejscem, w którym prawo przestaje obowiązywać". Chodzi tu o głośny przypadek wyciągnięcia niedawno siłą przez policję 21-letniego Afgańczyka z jednej ze szkół zawodowych w Norymberdze, ponieważ był on na liście osób przewidzianych do deportacji.
Herrmann podkreślił, że jego przypadek stanowi wyjątek i takie akcje będą przeprowadzane tylko w "sytuacji nadzwyczajnej", ale nie wykluczył, że mogą one okazać się konieczne.
DW, afp, kna / Andrzej Pawlak