Słowacja. Fico przemówił po zamachu
5 czerwca 2024– 15 maja próbował mnie zabić w Handlovej aktywista słowackiej opozycji z powodu moich poglądów politycznych. – Od tych słów premier Słowacji Robert Fico rozpoczął swoje 14-minutowe przemówienie, które zostało opublikowane w środę (05.06.2024) późnym popołudniem. Podkreślił, że „najgorszemu zapobiegł znakomity zespół medyków ze szpitala Roosevelta w Bańskiej Bystrzycy”, gdzie został przewieziony z miejsca zamachu, a teraz taką samą opiekę dostaje w szpitalu świętego Michała w Bratysławie.
Zróbcie test Roberta Ficy
A potem przeszedł do „pierwszego kroku”, którym jest wybaczenie. – Nie czuję żadnej urazy do nieznajomego, który mnie postrzelił – powiedział. Nie będzie wobec niego podejmować żadnych kroków prawnych ani domagać się odeń odszkodowania.
– Wybaczam mu, niech sam w swojej głowie rozprawi się z tym, co zrobił i dlaczego to zrobił – powiedział premier.
Po czym przeszedł do ataku. Bo według Ficy jest oczywiste, że Juraj C., pisarz-amator z miasta Levice w środkowej Słowacji, był „jedynie posłańcem zła i politycznej nienawiści”, rozpętanej jego zdaniem przez „politycznie nieudolną i sfrustrowaną opozycję”.
I w tym miejscu pojawiły się także „antyrządowe media, finansowane z zagranicy polityczne organizacje pozarządowe”, a zwłaszcza te, których współwłaścicielem jest „finansowa struktura G. Sorosa”. Fico podejrzewa je, że będą bagatelizować zamach, będą usiłowały zrobić z zamachowca szaleńca i będą dowodziły braku jego powiązań z opozycją. Zaproponował im zrobienie „znanego już testu Roberta Ficy”, czyli jak zachowaliby się, gdyby coś podobnego przytrafiło się jednemu z liderów słowackiej opozycji, a napastnikiem byłaby osoba powiązana ze SMER-SSD, czyli jego partią.
W tym miejscu należy podkreślić, że jak na razie śledczy ani nie dowiedli żadnych powiązań Juraja C. z kimkolwiek, ani też, że był „samotnym wilkiem”, czyli działał wyłącznie z własnej inicjatywy. A w każdym razie nie podali do wiadomości publicznej, że doszli do któregoś z tych wniosków.
„Jedynie słuszny pogląd”
– Nie mam powodu, by sądzić, że był to atak samotnego szaleńca – powiedział słowacki premier. Uzasadnił to swoim własnymi słowami, które wypowiadał zarówno publicznie, jak też w rozmowach ambasadorami i swoimi odpowiednikami zza granicy, „że prawdopodobieństwo zamachu na polityka rządowego na Słowacji zbliża się do pewności”. Nie, nie miał żadnych informacji ze źródeł wywiadowczych. Ostrzegało go 32-letnie doświadczenie w polityce.
W następnym dłuższym pasażu Robert Fico zrekapitulował swoją karierę polityczną, podkreślając zwłaszcza swój sprzeciw wobec „polityki jedynie słusznego poglądu”, dziś mocno forsowanej jego zdaniem przez niektóre wielkie demokracje zachodnie, jak ingerowanie w sprawy wewnętrzne innych krajów czy eksport demokracji do państw, które zdecydowały się iść własną drogą. Dlatego odrzucał bombardowanie Belgradu, ściągnął słowackie wojska z Iraku, czy też blokował „wprowadzenie obowiązkowych kwot dla nielegalnych imigrantów” i radykalnie odrzucał wniosek na odejście od prawa weta w Unii Europejskiej.
Woda na młyn opozycji
To zdaniem premiera nie podobało się poza granicami jego kraju. – Niechęć niektórych dużych demokracji do poszanowania koncepcji suwerennej i pewnej siebie słowackiej polityki zagranicznej stała się wodą na młyn słowackiej opozycji, która doszła do władzy w 2020 roku po rażącym politycznym nadużyciu jeszcze nierozwiązanego zabójstwa dziennikarza i jego dziewczyny przeciwko mojemu trzeciemu rządowi w latach 2016-2020 – oskarżał. Nazwisk Jána Kuciaka i Martiny Kusznírovej nie wymienił, w przeciwieństwie do nazwisk adwokata Krivoczenki i byłego szefa policji genarała Luczanskiego, o których śmierć „nikt ani na gruncie Unii Europejskiej, ani z przedstawicieli wielkich zachodnich demokracji nie zapytał”.
„Nienawiść i agresywność obecnej opozycji” osiągnęły według Ficy szczyt po zwycięstwie Petra Pellegriniego w wyborach prezydenckich, „niestety bez żadnej reakcji ze strony organizacji międzynarodowych”.
„To nie był atak szaleńca”
– Drodzy przyjaciele, 15 maja w Handlovej to nie był atak jakiegoś szaleńca – stwierdził Robert Fico pod koniec swojego pierwszego publicznego wystąpienia od czasu zamachu na jego życie i jeszcze raz zaatakował opozycję, której „gwałtowne i nienawistne ekscesy przeciwko legalnej władzy rządowej są tolerowane na arenie międzynarodowej bez żadnego komentarza”.
– Chciałbym wyrazić przekonanie, że cały ból, przez który przeszedłem i przechodzę, przysłuży się czemuś dobremu – powiedział premier i jeszcze raz odniósł się do opozycji. – Ludzie widzieli na własne oczy horror, który może się wydarzyć, gdy ktoś nie jest w stanie demokratycznie konkurować i szanować odmiennych opinii – wyjaśnił, co ma na myśli.
Kończąc raz jeszcze podziękował medykom. A także wszystkim, którzy go wsparli. Bardzo to docenia.
Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>