Scholz: „Gazowe embargo nie zakończy wojny“
22 kwietnia 2022W opublikowanym w piątek (22.04.2022) na stronach portalu „Spiegel Online“ wywiadzie Olaf Scholz mierzy się z krytyką oceniającą jego postawę wobec wojny w Ukrainie. Kanclerz podkreśla, że ani on nie jest pacyfistą, ani partia SPD, z której się wywodzi, nie ma takiego charakteru. Odrzuca także zarzuty, jakoby niemiecki rząd nie pomagał militarnie Ukrainie w wystarczającym stopniu. „Możliwości Bundeswehry w zakresie dostarczania większej ilości broni ze swojego arsenału są w dużej mierze wyczerpane. Na pewno dostarczamy to, co jeszcze można udostępnić - broń przeciwpancerną, miny przeciwpancerne i amunicję artyleryjską. Dlatego też, w porozumieniu z niemieckim przemysłem, sporządziliśmy listę sprzętu wojskowego, który można szybko dostarczyć i omówiliśmy ją z Ministerstwem Obrony Ukrainy. Tak więc, (są to) jak poprzednio, broń defensywna i moździerze do walk artyleryjskich. Płacimy za te dostawy broni. W sumie Niemcy przeznaczają na ten cel dwa miliardy euro, z których duża część trafi bezpośrednio na Ukrainę“ - powiedział kanclerz.
Polityka oszczędzania mści się
Olaf Scholz zapowiedział w wywiadzie, że w perspektywie średnioterminowej Niemcy pomogą Ukrainie rozwinąć jej zdolności obronne, w tym z wykorzystaniem zachodniej broni. W tej chwili - jego zdaniem - najważniejsze jest dostarczanie broni, którą Ukraina zna, a więc zwykle pochodzącej z czasów ZSRR. Scholz nie zgodził się z zarzutem postawionym przez dziennikarzy, według którego USA dostarczyły Ukrainie broń w 48 godzin, a w Niemczech „trwa to raczej 48 dni“. Jego zdaniem, niemieckie dostawy również przebiegły szybko. „Wojsko amerykańskie ma znacznie większe zapasy. Polityka oszczędzania na Bundeswehrze w ostatnich dziesięcioleciach odcisnęła swoje piętno. Teraz to zmieniamy“ - zapowiedział Scholz.
Na pytanie dziennikarzy redakcji „Der Spiegel“, dlaczego Niemcy pozostają w tyle, podczas gdy Kanada, USA czy Holandia zapowiadają szybkie dostawy ciężkiej broni, kanclerz odpowiedział: „Dostarczyć można tylko to, co się ma i co można dać. Należy dokładnie sprawdzić, na ile dany materiał jest naprawdę zdolny do użycia - i kiedy“. Kanclerz Niemiec przyznał również, że przed spełnieniem próśb Kijowa o stałe dostarczanie broni operacyjnej, a w razie potrzeby, także ich wymianie, powstrzymuje go „konieczność obrony terytorium sojuszu w każdym momencie. Jest to trudne zadanie, które musimy stale realizować wspólnie z naszymi partnerami. W końcu zagrożenie dla terytorium NATO ze strony Rosji wciąż istnieje. Słyszymy to zwłaszcza od naszych partnerów bałtyckich, którzy proszą nas o zwiększenie obecności Bundeswehry“ - stwierdził Scholz.
Uniknąć eskalacji
Kanclerz Niemiec przyznał, że w swoich działaniach, określanych często jako zbyt powolne, kieruje się „polityczną odpowiedzialnością“. Jego zdaniem, wprowadzenie zakazu lotów nad Ukrainą uczyniłoby NATO stroną w wojnie. „Bardzo wcześnie powiedziałem, że musimy zrobić wszystko, aby uniknąć bezpośredniej konfrontacji wojskowej między NATO a silnie uzbrojonym supermocarstwem, jakim jest Rosja - mocarstwo nuklearne. Robię wszystko, aby zapobiec eskalacji, która doprowadziłaby do trzeciej wojny światowej. Nie może dojść do wojny jądrowej“ - przestrzega Scholz.
W wywiadzie dla redakcji „Spiegel Online“ niemiecki kanclerz przyznał, że nie zgadza się z opinią, jakoby embargo na rosyjski gaz, zakończyło wojnę w Ukrainie. „Gdyby Putin był podatny na argumenty ekonomiczne, nigdy nie rozpocząłby tej szalonej wojny. Po drugie (...) chcemy uniknąć dramatycznego kryzysu gospodarczego, utraty milionów miejsc pracy i (zamknięcia) fabryk, które już nigdy nie zostaną otwarte. Miałoby to poważne konsekwencje dla naszego kraju, dla całej Europy, a także duży wpływ na finansowanie odbudowy Ukrainy. Dlatego moim obowiązkiem jest powiedzieć: nie możemy na to pozwolić. I po trzecie, czy ktoś w ogóle myśli o konsekwencjach globalnych?“ - wyjaśnia w wywiadzie Olaf Scholz.
„Nie“ dla rozliczenia polityki wobec Rosji
Polityk przyznał jednak, że w sprawie zależności od rosyjskiego gazu, ropy i węgla, należało wcześniej zadbać o to, by w krótkim czasie móc korzystać z usług innych dostawców. Pod tym względem uważa uzależnienie Niemiec od rosyjskich paliw za błąd. Scholz kategorycznie nie zgadza się jednak z nasilającymi się apelami o rozliczenie polityki SPD wobec Rosji.
„Od czasów Adenauera mamy do czynienia z fałszowaniem i oczernianiem europejskiej i rosyjskiej polityki SPD, co mnie denerwuje. Tym, co wyróżnia SPD, jest wyraźna polityka odprężenia realizowana przez Brandta i Schmidta. Polityka, która umożliwiła zniknięcie żelaznej kurtyny, wprowadzenie demokracji w wielu krajach Europy Wschodniej i zjednoczenie nas dzisiaj w Unii Europejskiej. Była to zawsze polityka, która opierała się na silnej Bundeswehrze i integracji z Zachodem. To jest właśnie tradycja, za którą się opowiadam“ - przyznał Olaf Scholz. Dodał także, że partia SPD jest mocno osadzona na Zachodzie oraz w sojuszu transatlantyckim i