Skoki cen energii. UE próbuje zaradzić
13 października 2021Komisja Europejska przedstawiła dziś pakiet rozwiązań w odpowiedzi na wzrost cen energii, co w przyszłym tygodniu będzie też jednym z tematów szczytu UE. Bruksela podkreśla, że obecne ceny prądu w Unii to głównie wynik szybkiego skoku światowego popytu na energię wskutek wychodzenia z koronakryzysu, a nie kosztów transformacji ku gospodarce niskoemisyjnej w ramach Zielnego Ładu. - Ceny hurtowe gazu prawdopodobnie utrzymają się na wysokim poziomie w miesiącach zimowych i spadną na wiosnę, kiedy sytuacja powinna się ustabilizować. Jednak ceny prawdopodobnie pozostaną wyższe od średniej z ostatnich lat – przewidują eksperci Komisji.
„Jednorazowość” obecnego skoku cen sprawia, że Bruksela wśród rozwiązań na krótką metę wskazuje tylko doraźny system bonów energetycznych czy też dopłat do rachunków dla rodzin i firm najbardziej dotkniętych podwyżkami, tymczasowe obniżki podatków od energii oraz inne formy wsparcia państwa dla przedsiębiorstw. To przede wszystkim działania na poziomie krajowym, ale Komisja Europejska sygnalizuje swą otwartość na zatwierdzanie dotacji w ramach dozwolonej „pomocy publicznej” (to kompetencja Brukseli). A także przypomina, że kraje UE od początku tego roku zarobiły łącznie o 10 mld euro więcej (w porównaniu do analogicznego okresu 2020 r.) na sprzedaży certyfikatów na emisje CO2, a część tych kwot mogą przeznaczyć na wsparcie socjalne związane z cenami energii.
Co z Gazpromem
Natomiast dużą nowością jest zapowiedź prac Brukseli - to rozwiązanie na dłuższą metę – nad ewentualnym systemem wspólnych zamówień na gaz przez kraje Unii oraz koordynacji zmagazynowanych rezerw gazu w UE. – Przystąpienie do wspólnych zakupów gazu byłoby dobrowolne. Analizujemy takie rozwiązanie. Konkrety przedstawimy w grudniu – powiedziała dziś Kadri Simson, komisarz UE ds. energii. Wspólne zakupy, które wzmacniałby pozycję przetargową Unii wobec Gazpromu, były w 2014 r. kluczowym - i wówczas odrzuconym - elementem „unii energetycznej” promowanej przez premiera Donalda Tuska. Ale teraz pomysł wspólnych zamówień najmocniej forsują Hiszpanie, choć władze Polski nadal – także w pismach do Brukseli – naciskają na śledztwo co do możliwych manipulacji rynkowych Gazpromu i ich wpływu na obecny wzrost cen.
- Obserwujemy niższe niż od oczekiwanych ilości gazu z Rosji. Gazprom wywiązuje się ze swych długoterminowych kontraktów z unijnymi partnerami, ale nie zaoferował żadnych dodatkowych dostaw, by zmniejszyć presję na rynku unijnym. Osobiście wolałbym, żebyśmy nie byli tak zależni od pozaunijnych paliw kopalnych – powiedziała komisarz Simson, była minister gospodarki Estonii.
Unijny spór o atom i gaz
Duży wzrost cen już rozpala wewnątrzunijne podziały co do polityki energetycznej. Francja, Hiszpania, Grecja, Rumunia i Czechy w swym niedawnym piśmie do Brukseli wezwały do skoordynowanych działań na rzecz ograniczenia podwyżek. Te mogą stać się m.in. trudnym tematem w wyborach prezydenckich we Francji, gdzie na dopłaty do rachunków już przeznaczono 580 mln euro, a utrzymanie narzuconego górnego progu cen gazu może kosztować 4 mld euro. Z kolei Polska, a także m.in. Węgry, Czechy, Włochy wskazują na spekulacje na rynku unijnych certyfikatów na emisje CO2 jako jeden z ważnych dodatkowych czynników podwyżek.
Ponadto m.in. Warszawa czy Budapeszt usiłują wykorzystać obecny „kryzys podwyżkowy” do osłabienia pakietu planowanych reform „Fit-for-55” zmierzających do neutralności klimatycznej Unii w 2050 r., a wcześniej do redukcji emisji CO2 o 55 proc. do 2030 r. (w porównaniu z 1990 r.).
Premier Viktor Orban przy okazji zeszłotygodniowego szczyt UE-Bałkany w Słowenii otwarcie zrzucił część winy za obecny wzrost cen na Zielony Ład, czyli – jak to ujął - „podatki pośrednie” w postaci cen za certyfikaty na emisje CO2. - Wzrost cen jest częściowo winą Komisji Europejskiej – przekonywał Orban. To spotkało się z ostrą polemiką holenderskiego premiera Marka Ruttego. - Orban miesza wiele różnych elementów. Problem z cenami tylko w ograniczonym stopniu ma związek z zieloną transformacją. Orban przesadza – odparł Rutte.
Holandia wraz z Niemcami, a także m.in. Belgią, Danią, Finlandią jest w unijnym obozie krajów, które teraz postulują przeczekanie podwyżek bez poszukiwania szybkich zmian w obecnej polityce UE w kwestii energii i klimatu. Jednak w tle jest m.in. spór między Francją i Niemcami o status energii nuklearnej, bo Paryż – wbrew Berlinowi – znów mocno naciska, by została ona zakwalifikowana jako „zielony” rodzaj energii, co miałoby korzystny wpływ na związane z nią inwestycje w najbliższych dekadach. – Analizy w tej sprawie trwają – powiedziała dziś komisarz Simson. W tym tygodniu pod pismem Paryża o energii nuklearnej podpisała się Polska oraz kilka innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, którym zależy także na uznaniu energii z gazu za przyjazną klimatowi w okresie przejściowym podczas odchodzenia od węgla czarnego i brunatnego.
Komisja Europejska przedstawiła projekt „Fit-For-55” ostatniego lata. Do ostatniej chwili trwały między komisarzami UE spory, czy dołożyć do niego odrębny system handlu zezwoleniami na emisje dla mieszkalnictwa (głównie kwestia ogrzewania) oraz transportu drogowego. – To może być posunięcie samobójcze politycznie. Uczmy się z lekcji „żółtych kamizelek” – ostrzegał wtedy macronista Pascal Canfin, szef europarlamentarnej komisji środowiska. Obecne spory związane ze wzrostem cen energii zwiększają prawdopodobieństwo, że ten element wypadnie z reformy „Fit-For-55” w pracach europarlamentu i krajów członkowskich w Radzie UE.