Bayreuth 2010
25 lipca 2010Rokrocznie prasę obiegają zdjęcia pokazujące defiladę niemieckich prominentów świata polityki i showbiznesu, przybywających na otwarcie festiwalu na Zielonym Wzgórzu, o bezimiennych miłośnikach muzyki Ryszarda Wagnera, nazywanych wagnerianami, nie wspominając. Zdobycie biletu na festiwal i obejrzenie najnowszych inscenizacji oper jest dla wielu z nich spełnieniem wielkiego marzenia.
Christian Thielemann, dyrygent najnowszych inscenizacji tetralogii "Pierścień Nibelunga" twierdzi, że entuzjazm ten podzielają także sami artyści. "Wszyscy są absolutnie pochłonięci dziełami Wagnera". Festiwal Wagnerowski uważany jest za punkt kulminacyjny muzycznego sezonu letniego w Niemczech, najbardziej renomowany festiwal operowy w skali światowej, miejsce pielgrzymek wagnerian i gigantyczne wydarzenie muzyczne. Skąd bierze się ta fascynacja?
Spełnione marzenie
W niedzielę 25 lipca, 99. festiwal rozpocznie spektakl romantycznej opery "Lohengrin" w reżyserii Hansa Neuenfelsa, który podobnie jak dyrygent Andris Nelsons w Bayreuth zagości po raz pierwszy. W programie widnieją także spektakle "Parsifala", "Śpiewaków Norymberskich" i cyklu "Pierścień Nibelunga", które były już wystawiane na innych scenach.
"Ryszard Wagner komponuje opery dla teatru, którego nie ma" - ubolewał jeden z mu współczesnych. Lecz zamiast zrezygnować, czy pogodzić się z realiami, Wagner urzeczywistnił swoje marzenie i stworzył własny teatr. Miała być to prowizoryczna scena, lecz okazała się ona wyznaczać kierunek na przyszłość. Stało się inaczej, niż początkowo przypuszczano: teatr stoi do dziś i pozostał unikatem w skali świata.
Muzyka jak narkotyk
Muzyczne dramaty Wagnera są czymś wyjątkowym: są bardzo złożone, wielopłaszczyznowe, długie i trafiają do serca słuchaczy i widzów dopiero po kilkukrotnym przeżyciu i zagłębieniu się w ich akcję, treść i muzykę. Dla 84-letniego niemieckiego pisarza Tankreta Dorsta i jego pokolenia widok festiwalowego teatru i cały festiwal budzą mieszane uczucia. "Zielone Wzgórze jest szczególnym miejscem, nie tylko za sprawą sztuki. Jest ono mitem należącym do historii Niemiec, w dobrym i jeszcze bardziej, w tym najgorszym znaczeniu"- mówi pisarz. "Kiedy rano jadę tam na próbę i widzę tę budowlę, przychodzą mi na myśl rozdziały niemieckiej historii, które zapisał Wagner, ale także jego znaczenie w okresie hitlerowskim" - przyznaje.
Dynastia Wagnerów
Ryszard Wagner, kompozytor epoki romantyzmu, zmarł pół wieku przed dojściem Hitlera do władzy. Szefowa festiwalu w latach 30. XX wieku Winifried Wagner była natomiast członkinią NSDAP i przyjaźniła się z Hitlerem. Nazistowska propaganda anektowała muzykę Wagnera dla siebie, podbudowując to antysemickimi poglądami kompozytora zawartymi w eseju "O żydostwie w muzyce". Muzyka wagnera była w tym okresie utożsamiana przez Niemców z gloryfikacją etosu germańskiej dominacji. To także jest elementem dziejów Wagnerowskiego Festiwalu.
Od czasu powstania festiwalu w 1876 roku kierowali nim tylko i wyłącznie członkowie rodziny Wagnerów. Najpierw był to sam Ryszard, potem wdowa po nim, Cosima, syn Siegfried, synowa Winifried, wnukowie Wieland i Wolfgang, a obecnie, od roku 2008 prawnuczki Eva i Katharina. Taką ciągłością dynastyczną nie może wykazać się żaden inny festiwal na świecie.
Tradycja i rewolucja
Słynny niemiecki pisarz Thomas Mann nazwał Ryszarda Wagnera "przypuszczalnie największym muzycznym talentem w dziejach ludzkości", co nie przeszkadza temu, że Wagner polaryzuje. To, czy publiczność będzie owacyjnie przyjmowała inscenizację, czy ją wygwiżdże, zależy nie tylko od wysokich oczekiwań, czy od jakości inscenizacji. Juergen Flimm, reżyser spektakli "Pierścienia" w latach 2000-2005 poczynił własne doświadczenia: " Szalenie ciekawe jest to, że widownia w Bayreuth przejawia czasami wręcz militaryzm, co jest dość przerażające. A chodzi przecież o teatr, o coś subiektywnego, co dzieje się na scenie. Można przecież powiedzieć: 'To jest coś innego - Nie podoba mi się', ale nie można mówić 'To jest pomyłka! W sztuce nie ma pomyłek."
Człowiek i mit
Wokół muzyki i działalności Ryszarda Wagnera powstał swoisty kult. Potwierdza to Juergen Flimm: "W tym teatrze wyczuwa się zupełnie irracjonalne wibracje, które stwarzają bardzo swoiste pole energii. Jest to wyczuwalne bardziej niż gdziekolwiek indziej. Dobrze, że tak jest, powstaje wtedy znakomite napięcie. A sama historia Wagnerów jest jakby rodem z Szekspira" - twierdzi.
Pomimo wyraźnej większej przychylności szefostwa festiwalu wobec mediów: transmisji spektakli na bimerach poza teatrem, live-streamu w internecie i podcastów, irracjonalna magia tego miejsca i wydarzenia pozostają.
25 lipca ulegną jej znów prominenci: politycy, artyści, publiczność. I tak będzie przez 29 spektakli granych do 29 sierpnia 2010.
Rick Fulker / Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Coellen