Merkel, Hollande i Poroszenko stawiają na Mińsk
25 sierpnia 2015Kanclerz Niemiec i prezydenci Francji i Ukrainy podczas spotkania w Urzędzie Kanclerskim w Berlinie w poniedziałek (24.08) wieczorem zwracali zgodnie uwagę na konieczność dotrzymania warunków porozumienia z Mińska, zawartego z Rosją w lutym tego roku.
Po rozmowach kanclerz Merkel wyraziła żal, że uzgodnione w Mińsku z prezydentem Władimirem Putinem kroki, mające doprowadzić do osłabienia napięcia, nie zostały wcielone w życie. Zawieszenie broni nie jest przestrzegane, a do jego łamania dochodzi praktycznie każdego dnia. Wysłani na Ukrainę obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) nie mogą poruszać się swobodnie po terenie kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów, a drony obserwacyjne zostały zniszczone. Innymi słowy - kontrola przestrzegania porozumień z Mińska jest czysto iluzoryczna.
Porozumienie z Mińska, choć łamane, wciąż obowiązuje
- Należy uczynić wszystko, żeby zawieszenie broni zaczęło obowiązywać - stwierdziła kanclerz Merkel.
Prezydent Francois Hollande oświadczył, że uzgodnienia z Mińska pozostały na papierze i do tej pory nie postarano się ich wcielić w życie. Tymczasem, podkreślił, mińskie porozumienie pozostaje nadal fundamentem procesu pokojowego na Ukrainie.
Tego samego zdania był prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, który dodał, że wobec uzgodnień z Mińska nie ma alternatywy: - Jesteśmy przekonani, że proces miński pozostaje absolutnie uniwersalnym instrumentem. Oznacza to: natychmiastowe zawieszenie broni, wycofanie ciężkiego uzbrojenia i niczym niezakłóconą pracę ekspertów OBWE - stwierdził Poroszenko.
Tymczasem, wbrew wszelkim dotychczasowym uzgodnieniom, na terenie wschodniej Ukrainy wojską rządowe w dalszym ciągu są uwikłane w potyczki z prorosyjskimi separatystami. Porozumienie z Mińska w jego części dotyczącej zawieszenia broni zapobiegło eskalacji konfliktu, co samo w sobie jest oczywiście zjawiskiem pozytywnym, ale nie stanowi rozwiązania konfliktu ukraińskiego w całej jego rozciągłości. Nie mogło zresztą do tego się przyczynić ponieważ, co podkreślono w Berlinie z całą mocą, wiele punktów dotyczących politycznych środków normalizacji sytuacji na Ukrainie wschodniej pozostało na papierze i do tej pory nie przystąpiono do ich realizacji.
Merkel: nie wykluczamy możliwości spotkania w czwórkę
Z tego względu wielu obserwatorów politycznych oceniło trójstronne spotkanie w Urzędzie Kanclerskim za posunięcie chybione. Ich zdaniem zrozumiałe i zasługujące na uznanie są wszelkie wysiłki i każda nowa inicjatywa dyplomatyczna mogąca uratować literę i ducha porozumienia z Mińska, ale najważniejszy uczestnik spotkania w stolicy Białorusi - prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin - nie został zaproszony na spotkanie w Urzędzie Kanclerskim w Berlinie.
Angela Merkel zauważyła w związku z tym, że jej rozmowy z prezydentami Francji i Ukrainy "nie przebiegły bez wiedzy Rosji o nich". Utrzymuje się, dodała, "kontakty na tym samym szczeblu" także z Moskwą. A jeśli wszystkie zainteresowane strony "dojdą do wniosku, że konieczne jest spotkanie" w czwórkę, a więc z udziałem prezydenta Rosji, to takie spotkanie się odbędzie.
Przed rozpoczęciem spotkania w Urzędzie Kanclerskim z prezydentem Poroszenką rząd Niemiec wyraźnie starał się uniknąć wrażenia, że Rosję celowo wykluczono z aktualnych zabiegów dyplomatycznych związanych z kryzysem ukraińskim. Rzecznik rządu Steffen Seibert oświadczył, że "To nie jest żaden zamiennik spotkania w formacie czteroosobowym" i dodał, że dla Berlina utrzymywanie "ścisłej łączności z Rosją" jest nieodzowne i nie da się niczym zastąpić.
DPA, AFP / Andrzej Pawlak