Steffen Möller mknie w zbroi pod Grunwald
15 lipca 2010Magdalena Dercz: Jakim cudem trafiłeś pod Grunwald? Czyżbyś był prawnukiem któregoś z rycerzy?
Steffen Möller: Przybyłem tu, bo tę wielką inscenizację bitwy pod Grunwaldem chciałbym pokazać w moim filmie, nad którym właśnie pracuję. Film „Viva Polonia” powstaje w oparciu o moją książkę pod tym samym tytułem. Chciałbym w nim pokazać Niemcom wielkie polskie legendy, a bitwa pod Grunwaldem jest wielką antyniemiecką legendą. Tak jak w Niemczech mamy wielką antypolską legendę -mianowicie kradzieże samochodów.
MD: W jakiej roli wystąpisz pod Grunwaldem?
SM: Jako rycerz, z czarnym krzyżem na białej płachcie, ale może też pojeżdżę na swym koniu jako polski rycerz. To ciekawe, że dziś robi się jeszcze inscenizację tej bitwy. Podczas gdy w Niemczech nikt nie ma o tym zdarzeniu zielonego pojęcia. Ja w każdym razie biorę w niej udział i mam nadzieję, że spotkam tam wielu szalonych rycerzy.
MD: A jako Niemiec, masz do tego wydarzenia jakiś stosunek?
SM: Dla zdecydowanej większości Niemców to wydarzenie z 1410 roku nie ma żadnego znaczenia. Spora część Niemców nie wie też, że w 1914 w pobliżu Grunwaldu niemiecka armia wygrała bitwę z Rosjanami. Bitwa, która miała być odwetem na Słowianach za rok 1410 nazywana była „rewanżem za Grunwald”. Również naziści w 1939 roku wyczyniali dziwne rzeczy w tej okolicy, o ile pamiętam, przenosili tamtejszy pomnik. A ja chcę tylko pokazać, że dziś cała ta inscenizacja to party – jedna wielka impreza. No, to byłby teraz ten pozytywny aspekt.
MD: Przygotowywałeś się jakoś do roli rycerza zakonu?
SM: Na koniu jeżdżę dość słabo. Zrobiłem parę filmików rekalmowych, gdzie jeżdżę konno, jako oczywiście rycerz niemieckiego zakonu. Te filmiki mają zachęcić polskich turystów do odwiedzenia Niemiec. Idea jest taka, że po 600 latach przyjeżdżam z Polski do Niemiec i zauważam, że coś tu się zmieniło... A poza tym – kostium pod Grunwald wypożyczyłem sobie w Berlinie. A więc na koniu już siedziałem, ale to tyle...Organizatorzy mnie jednak przestrzegali. Konie łatwo będą się płoszyć w tłumie, który odgrywa walkę. Będę więc kręcił się raczej gdzieś z boku…
MD: A na ile autentyczna jest niemiecka armia? Tzn. ilu innych Niemców, oprócz Ciebie, pojawi się w szeregach Zakonu?
SM: Chyba około 50 osób przyjeżdża z Niemiec, rycerze-hobbyści. Ale większość rycerzy Zakonu Krzyżackiego będzie odgrywana przez Polaków. Rycerze to rzecz w Polsce dość popularna, nadal budzi spore zainteresowanie, w Niemczech tak chyba nie jest.
Rozmawiała Magdalena Dercz
Red. odp.: Marcin Antosiewicz