1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Strumień pieniędzy do Afryki: Prywatne przelewy emigrantów

Antonio Arede-Cascais
26 lipca 2019

Coraz większa liczba mieszkańców Afryki jest zdana na zagraniczne przelewy od krewnych. Banki i serwisy finansowe jednak słono sobie liczą za takie usługi. Rośnie więc popularność transferów nieformalnych.

https://p.dw.com/p/3MkD3
Western Union Sierra Leone
Western Union w Sierra LeoneZdjęcie: picture-alliance/ZB

Jednym z afrykańskich krajów, który najbardziej korzysta z zagranicznych przelewów prywatnych, są Wyspy Zielonego Przylądka. W roku 2018 emigranci dokonali tak zwanego „przesyłu środków finansowych do kraju pochodzenia” na kwotę ponad 21 miliardów escudos (około 190 milionów euro). Warto dodać, że Wyspy Zielonego Przylądka mają populację rzędu 450 tysięcy mieszkańców.

Według danych tamtejszego banku centralnego, taka kwota oznacza wzrost o ponad 6 proc. w porównaniu do roku 2017.

To trend zauważalny w wielu krajach Afryki, potwierdza Bank Światowy w swoim dorocznym, opublikowanym w kwietniu, raporcie „Migracja i przelewy finansowe do kraju pochodzenia” („Migration and remittances”). Analiza wykazała, że nigdy jeszcze tak wiele pieniędzy od migrantów nie trafiało do krewnych w biedniejszych krajach, jak w roku 2018. Z łącznej światowej kwoty przekazów, wynoszącej 430 miliardów dolarów, 46 miliardów płynie do krajów Afryki Subsaharyjskiej. Bank Światowy szacuje, że w tym roku powinno tam trafić 50 miliardów.

Dilip Ratha
Dilip Ratha z Banku Światowego Zdjęcie: DW/E. Rheinheimer

Fundament narodowych systemów gospodarczych

W licznych krajach rozwijających się takie przelewy stanowią ogromną część całego wyniku gospodarczego. Nierzadko, łączna kwota przelewów przewyższa pomoc międzynarodową oraz zagraniczne inwestycje, mówi Dilip Ratha, szef departamentu migracji i przekazów finansowych w Banku Światowym. Podstawą tych szacunków jest założenie, że realne wielkości przekazów są o wiele wyższe od oficjalnych danych.

Właśnie małe afrykańskie państwa z dużym odsetkiem emigrantów otrzymują szczególnie wysokie kwoty prywatnych przelewów z zagranicy. Na Wyspach Zielonego Przylądka jest to ponad 15 proc. PKB, zaś na Komorach – nawet 19 proc. PKB. Podobnie wygląda sytuacja w Lesotho.

Przekazy z zagranicy to system świadczeń socjalnych

– Jesteśmy narodem emigrantów. Tylko w aglomeracji Lizbony, stolicy Portugalii, mieszka około 50 tysięcy osób o korzeniach z Wysp Zielonego Przylądka, które regularnie dokonują małych przelewów dla krewnych w ojczyźnie. Wiele dzieci i ludzi starszych jest na to zdanych – wyjaśnia w rozmowie z Deutsche Welle Paulino Dias, kabowerdeński ekspert gospodarczy i finansowy. – Czeki z zagranicy często zastępują bardzo słaby system świadczeń socjalnych.

Dilip Ratha z Banku Światowego widzi to podobnie: przekazy z zagranicy często pełnią funkcję zabezpieczenia dla ubogich. Pieniądze trafiają bezpośrednio do tych, którzy ich potrzebują. Często więc działa to efektywniej niż instytucje rządowe. Przekazy finansowe są nie do przecenienia w walce z biedą. Przeznaczane są na edukację i opiekę zdrowotną, na wesela i pogrzeby.

Ekonomista Paulino Dias
Kabowerdeński ekonomista Paulino DiasZdjęcie: Privat

Bank Światowy: Przekazy do Afryki są za drogie

Banki i agencje finansowe wciąż żądają wysokich opłat za swoje usługi. Stawki przy tego typu transakcjach z reguły są wielokrotnie wyższe niż za przekazy między krajami rozwiniętymi – twierdzi Bank Światowy. Afryka Subsaharyjska jest najdroższym obszarem docelowym na świecie: wiosną tego roku transfer 200 dolarów do Afryki kosztował przeciętnie 9,3 proc. wartości przelewu. Jednym z celów ONZ w programie zrównoważonego rozwoju jest obniżenie tych kosztów do 3 proc. maksymalnie.

"Ceny przekazów są wysokie z wielu powodów, to między innymi nierozwinięta struktura usług finansowych, ograniczona konkurencja, przeszkody związane z regulacjami oraz niedostateczny dostęp obu stron przelewu do sektora bankowego” – analizuje Bank Światowy.

Najważniejszą przyczyną wysokich opłat jednak jest brak transparencji wobec klienta. Na cenę przekazów składa się wiele czynników. Opłaty za wysłanie zlecenia, marża za przewalutowanie, często też opłata nałożona na odbiorcę. Składowe ceny końcowej różnią się zależnie od rodzaju zlecenia i formy, w jakiej pieniądze mają trafić do odbiorcy (gotówka lub przelew na konto).

Commercial Bank of Ethiopia w Addis Abebie
Bank w EtiopiiZdjęcie: DW/E. Bekele

Usługi transferowe: szybciej i prościej niż w banku

Według Banku Światowego, klienci dokonujący przelewów do Afryki chętniej niż z banków korzystają z usług transferowych, na przykład amerykańskich Western Union lub MoneyGram. W Afryce Wschodniej i Zachodniej popularność zyskują finansowe usługi mobilne. Często są bowiem tańsze i szybsze od banków i mają dłuższe godziny pracy. Podczas transakcji nie jest też potrzebna gotówka oraz machina biurokratyczna jest w o wiele mniejszym stopniu organiczona przepisami zapobiegającymi praniu pieniędzy.

Nieformalne wysyłanie pieniędzy kryje niebezpieczeństwo

Eksperci Banku Światowego oceniają, że drogą nieformalną – na przykład za pośrednictwem kierowców autobusów, podróżujących członków rodziny lub muzułmańskiego systemu przekazywania pieniędzy hawala – do krajów pochodzenia płynie dalszych 250 miliardów dolarów. Hawala to sieć pośredników, przez których przekazuje się pieniądze. Transakcje nie pozostawiają śladów, bardzo trudno więc wykryć nadużycia i nieprawidłowości. Zdaniem ekspertów, ten nieformalny system przekazów jest wykorzystywany przez organizacje przestępcze i terrorystyczne do handlu bronią i narkotykami.

Kierunek Somalia? - państwo otwiera się na turystów

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >> 

„Ryzyka nie można nigdy wykluczyć” – twierdzi kabowerdeński ekonomista Paulino Dias. – Rząd Wysp Zielonego Przylądka, w odróżnieniu od wielu państw regionu, jednak wiele zainwestował w zapobieganie takiemu niebezpieczeństwu. Chodzi o to, by kwoty przekazów były wyższe, ale przesyłane bezpiecznie i zgodnie z prawem. Tylko w ten sposób można sprawić, że efekt będzie korzystny dla lokalnej gospodarki – dodał ekonomista.