1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sueddeutsche Zeitung: Kamil Stoch wychodzi z cienia Małysza

Bartosz Dudek11 lutego 2014

„Kamil Stoch nie chce mieć koło siebie cieni dawnych mistrzów. Czy słusznie?” – zastanawia się niemiecki dziennik „Sueddetsche Zeitung”.

https://p.dw.com/p/1B6dJ
FIS Skispringen Weltmeisterschaft in Skispringen Weltcup Einzel Großschanze
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Kamil Stoch jest w szczytowej fazie kariery, co nie było łatwe do osiągnięcia, więc nic dziwnego, że chce całą uwagę skoncentrować na swojej osobie – pisze „SZ”. Dziennik przypomina złote czasy polskich skoków, w tym fakt, że Stoch jest drugim po Fortunie – mistrzu oplimpijskim z Sapporo w 1972, medalistą igrzysk zimowych w tej dziedzinie. „A co z Małyszem – głośno zastanawia się „SZ”?. „Adam jest jednym z największych w historii skoczków narciarskich. Ale ja będę pisał własną historię” – przytacza dziennik słowa, które miał powiedzieć polski mistrz po niedzielnym zwycięstwie w Krasnej Polanie.

Bez Małysza nie byłoby Stocha?

„Niemniej Małysz jest nadal uważany za największą postać polskiej skoczni. Całkiem możliwe, że Stoch może być chwilami podirytowany tym faktem. Nawet wówczas, gdy świętował swoje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata w Zakopanem 2011, wielu widziało w nim nowego Małysza, a nie Stocha” – tłumaczy monachijski dziennik frustracje polskiego skoczka. „Prowadzącym z nim wywiady przypominał, że ma własną osobowość, jednak gdzieś wewnętrznie Stoch zdaje sobie spawę z tego, że na zawsze pozostanie człowiekiem, który pojawił się po Małyszu, i że jest w tym stwierdzeniu dużo słuszności. To, czym są dziś są w Polsce skoki narciarskie, to w dużej mierze spuścizna po Adamie Małyszu” – ocenia dziennik.

Gazeta podkreśla, że warunki szkoleniowe dla skoczków w Polsce są również tak dobre z tego powodu, iż w rodzinnym mieście Małysza, w Wiśle, wybudowano skocznię z prawdziwego zdarzenia. Trener Kruczek także przyznaje, że wiele się od niego nauczył; sam był niegdyś zawodnikiem w drużynie, w której cała odpowiedzialność spoczywał na barkach Małysza. „Ponadto, mistrz olimpijski – Kamil Stoch – jest owocem realizacji długoterminowego planu” – ocenia SZ.

Trzy złota dla Stocha?

Dziennik uważa, że mądrze wykorzystano czas po Małyszu. „Plan oparty był na założeniu, że system szkolenia młodych skoczków nie może być dostosowany do szczególnych potrzeb lidera. Dlatego Małysz stworzył własny zespół, a związek zajął się szkoleniem narybku. To był 2004. Jednym z utalentowanych w drużynie nastolatków był Stoch. Dziś Polska jest jednym z najsilniejszych krajów w Pucharze Świata. Polacy mają również szanse na medal w konkursie drużynowym”.

Dziennik spekuluje, iż zakładając, że innym krajom może przydarzyć się ogromny pech, może się okazać, że że Stoch skończy igrzyska z trzema złotymi medalami. „Czy dzięki temu być może odrobinę przeskoczy Adama Małysza? Kamil Stoch nie chce umniejszać zasług Adama Małysza. Wie, co mu zawdzięcza”, puentuje dziennik.

Agnieszka Rycicka

Red. odp.: Bartosz Dudek