SZ o polskich wydatkach obronnych: narzędzie presji
7 lutego 2023Niemiecki dziennik komentuje we wtorek (7.02.2023) plany modernizacji polskiego wojska. „Polska chciałaby, jak mówi minister obrony Mariusz Błaszczak, zbudować ‚najsilniejszą armię Europy’. Chce w ciągu kilu lat podwoić liczebność swojej armii, kupuje czołgi i broń w Korei i USA, daje też wiele zleceń rodzimemu przemysłowi zbrojeniowemu. Biorąc pod uwagę zagrożenie, jakie płynie z Rosji, wydaje się to sensowne. Jednocześnie jest to część kampanii wyborczej” – ocenia autorka komentarza w „Sueddeutsche Zeitung” (SZ) Viktoria Grossmann.
Zauważa, że niemal w każdej wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego albo ministra obrony pojawiają się zarzuty pod adresem rządów Donalda Tuska, że „zlikwidowano” całe jednostki i narażono kraj na ogromne niebezpieczeństwo.
Kto za to zapłaci?
Grossmann pisze, że pod rządami Tuska „dążono do modernizacji armii i zniesiono obowiązek służby wojskowej, ale także w trakcie ich kadencji stale inwestowano prawie dwa procent produktu krajowego brutto w obronność, czyli znacznie większy odsetek niż w Niemczech”. „Jednak prawicowo-narodowy rząd PiS zapowiada inwestycje nawet w wysokości czterech procent jeszcze w tym roku. Jest tylko pytanie: kto ma za to zapłacić?” – pisze niemiecka dziennikarka.
Jak dodaje, minister obrony mówi, że oczywiście potrzebne będą pieniądze z UE. „Ale Komisja Europejska wstrzymuje miliardy euro, bo PiS i jego skrajnie prawicowy partner koalicyjny celowo upolitycznił sądy” – wskazuje Grossmann.
„Retoryka PiS”
W jej opinii swoją wypowiedzią Błaszczak „próbuje zastosować nowy środek nacisku wobec Brukseli”. „Jeżeli zatem Komisja dalej będzie blokować pieniądze, będzie to oznaczać, że zagraża bezpieczeństwu Polski i UE” – pisze autorka.
I dodaje: „Błaszczak wie, że od tych pieniędzy zależy sukces wyborczy”. „To zwykła retoryka PiS-u, żeby wszystkich innych stawiać w złym świetle i skorzystać ich kosztem. Wydatki na obronę służą więc także samej partii rządzącej” – ocenia Grossmann.