Sueddeutsche Zeitung: Atom zamiast wiatraków
29 listopada 2022W 2033 roku w Lubiatowie-Kopalinie nad Bałtykiem stanąć ma pierwsza polska elektrownia jądrowa – donosi we wtorek (29.11.2022) niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”. „Oczywiście grzać będzie się także węglem. Ale tego surowca jest mało, w zależności od obliczeń wydobycie opłaca się jeszcze przez 20 albo 30 lat. Poza tym węgiel jest drogi także dlatego, że Polska musi płacić za każdą tonę emisji CO2” – wyjaśnia dziennikarka gazety Viktoria Grossmann. I dodaje, że do 2049 roku Polska ma całkowicie odejść od węgla kamiennego i brunatnego, a w 2040 roku ponad połowa produkcji energii ma być bezemisyjna.
„Tak jest już w Niemczech, które także są krajem węgla. W Czechach z węgla pochodzi około jednej trzeciej energii elektrycznej” – dodaje.
Sposobem na uniknięcie niedoboru energii jest dla polskiego prądu „niewątpliwie bezemisyjna energia jądrowa” – pisze gazeta. „Także Czechy stawiają na rozbudowę istniejących elektrowni jądrowych. Według oficjalnego stanowiska politycznego, w kraju tym niemal nie ma możliwości rozwijania odnawialnych źródeł energii” – dodaje „Sueddeutsche Zeitung”.
Eksperci mają wątpliwości
Gazeta przypomina, że na początku lat 80. ubiegłego wieku w Polsce rozpoczęto budowę elektrowni jądrowej w Żarnowcu, jednak po upadku bloku wschodniego inwestycja „wydawała się już niepotrzebna i nieopłacalna”. Eksperci mają wątpliwości, czy dziś jest inaczej, pisze „Sueddeutsche Zeitung”.
„Budowa będzie kosztować wiele miliardów euro, a wydajność reaktorów nie zdoła zastąpić elektrowni węglowych. Do tego potrzeba dużo więcej” – pisze niemiecki dziennik, powołując się na ekspertkę Aleksandrę Gawlikowską-Fyk z think tanku Forum Energii. Ocenia ona, że „najszybciej i najkorzystniej jest rozwijać odnawialne źródła energii”. Jej zdaniem w tej dziedzinie dzieje się jednak zbyt mało. „Obecny rząd nigdy nie interesował się szczególnie energią odnawialną” – ocenia rozmówczyni niemieckiej gazety.
Jak pisze „Sueddeutsche Zeitung”, w Polsce, podobnie jak w niemieckiej Bawarii, obowiązuje „zasada 10 H” dotycząca budowy farm wiatrowych. Oznacza ona, że odległość elektrowni wiatrowej od zabudowy mieszkalnej ma wynosić co najmniej 10-krotność wysokości wiatraka. „Zainicjowana wiosną dyskusja polityczna na ten temat znów utknęła w martwym punkcie” – pisze niemiecki dziennik.
Polacy nie spierają się o atom
Zauważa, że ani wśród partii politycznych ani w społeczeństwie energia jądrowa nie wywołuje szczególnych kontrowersji; już w 2009 roku rząd Donalda Tuska, obecnego lidera opozycji, podjął pierwszą kierunkową decyzję co do rozwoju energetyki jądrowej. Tusk „także dziś jest przekonany o tym, że energia jądrowa jest potrzebna, by zmniejszyć emisje CO2 w produkcji prądu. Inni politycy opozycji akceptują energię jądrową przynajmniej na okres przejściowy” – pisze „Sueddeutsche Zeitung”. I dodaje, że decyzja w sprawie budowy elektrowni atomowej nie zmieni się nawet w przypadku zmiany rząd po wyborach w Polsce w 2023 roku.
Jak pisze niemiecki dziennik, inwestycja ma też ważne „komponenty dotyczące polityki zagranicznej”. Po ogłoszeniu, że pierwszą polską elektrownię atomową wybuduje amerykański koncern Westinghouse, wiceprezydent USA Kamala Harris napisała na Twitterze, że „partnerstwo w tym projekcie jest korzystne dla wszystkich: reagujemy na kryzys klimatyczny, wzmacniamy europejskie bezpieczeństwo energetyczne i pogłębiamy strategiczne relacje Polski i USA”.