Sueddeutsche Zeitung: Szpiegowani Pegasusem
5 stycznia 2022„Zapewne jednak nie był to tylko ‘fake news', jak początkowo polski premier Mateusz Morawiecki chciał się bronić przed podejrzeniami, że jego rząd szpiegował przeciwników politycznych za pomocą oprogramowania Pegasus. W ten sposób miałby wpływać na wyniki wyporów parlamentarnych jesienią 2019 roku” – pisze w środę (05.01.2022) „Sueddeutsche Zeitung” (SZ).
I dodaje, że „dokumenty Najwyższej Izby Kontroli dostarczają wskazówek na to, że zakup oprogramowania we wrześniu 2017 roku został przepchnięty przez Sejm – a przy tym najwyraźniej zatuszowany przed posłami”.
Kryzys demokracji
Niemiecka gazeta wskazuje, że lider opozycji Donald Tusk mówi o „najgłębszym i najcięższym kryzysie demokracji od 1989 roku” w Polsce, przypominającym, jego zdaniem, aferę Watergate, przez którą w 1972 roku upadł prezydent USA Richard Nixon. Partia Tuska domaga się też powołania komisji śledczej do wyjaśnienia zarzutów.
„SZ” pisze o ustaleniach dotyczących inwigilowania trzech osób: prokurator Ewy Wrzosek, adwokata Romana Giertycha oraz polityka PO Krzysztofa Brejzy, który to w 2019 roku stał na czele kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej. Cytuje też wypowiedź Brejzy z wywiadu radiowego, że inwigilacja w czasie kampanii wyborczej uderza w fundament demokracji oraz że wynik wyborów w 2019 roku mógłby być inny, gdyby jego telefon nie był wówczas zhakowany. „Bliska PiS telewizja TVP pokazywała wówczas zmanipulowany SMS Brejzy i wywołała wrażenie, jakoby Brejza koordynował kampanie nienawiści wobec przeciwników politycznych” – relacjonuje „SZ”.
Zatajony przed posłami
Przytacza też m.in. stanowisko rzecznika rządu Piotra Muellera, który „nie widzi powodu dla powołania komisji” śledczej i radzi tym, którzy mają wątpliwości, by zwrócili się do prokuratury. Niemiecki dziennik pisze także o doniesieniach „Gazety Wyborczej”, że służby miały zapłacić za zakup oprogramowania Pegasus „sprzecznie z prawem z niewłaściwej kasy”. „Przede wszystkim jednak zakup najwyraźniej został świadomie ukryty przed posłami i urzędnikami. Dlatego zaakceptowali go, nie wiedząc o jego wykorzystaniu” – relacjonuje niemiecki dziennik.