Syryjskie paszporty. Jak pieniądze z Niemiec finansują reżim
1 kwietnia 2024Adam Yasmin interesował się polityką już w szkole. Kiedy w 2011 r. w Syrii rozpoczęły się prodemokratyczne protesty, organizował demonstracje w swoim rodzinnym mieście Dżabli – choć było to niebezpieczne ze względu na służby bezpieczeństwa, które były lojalne wobec dyktatora Baszszara Asada.
Kiedy pokojowe powstanie w Syrii przerodziło się w brutalną wojnę domową, Yasmin został aresztowany i poddany torturom. Miał wtedy 16 lat. – Byłem w więzieniu przez 17 miesięcy i było to najgorsze doświadczenie w moim życiu – mówi DW. – A wszystko dlatego, że chcieliśmy wolności, demokracji i końca dyktatorskiego reżimu.
Kiedy Yasmin został zwolniony, uciekł z Syrii i ostatecznie trafił do Niemiec. Dziś ma 27 lat, mieszka we Fryburgu, mówi płynnie po niemiecku, zdał maturę i obecnie studiuje. Niecały rok temu złożył wniosek o niemieckie obywatelstwo i dowiedział się, że potrzebuje jeszcze tylko jednej rzeczy: syryjskiego paszportu.
Niemiecki paszport za syryjski
Yasmin przedstawił już swój stary syryjski dowód tożsamości i akt urodzenia. – Ale to nie wystarczyło, powiedzieli, że potrzebuję (aktualnego) dokumentu. Odmówiłem. Pod żadnym pozorem nie dam pieniędzy syryjskiemu rządowi po tym wszystkim, co mi zrobili. To czerwona linia – mówi Yasmin. – To sprawiłoby, że wszystko, przez co przeszedłem, stałoby się bez znaczenia.
Mężczyzna podkreśla, że w Niemczech, zgodnie z prawem międzynarodowym, ludzie, którzy zostali oficjalnie uznani za uchodźców, nigdy nie powinni być zmuszani do udania się do ambasady kraju, z którego uciekli. Dlatego szuka możliwości prawnych.
Yasmin nie jest osamotniony w swoich obawach. Dla Syryjczyków, którzy korzystają z „ochrony uzupełniającej" w Niemczech, sytuacja może być jeszcze trudniejsza. „Ochrona uzupełniająca” to rodzaj niższego statusu uchodźcy przyznawanego osobom, które opuściły swój kraj z powodu niebezpiecznej sytuacji, takiej jak wojna domowa, ale które nie są indywidualnie zagrożone.
Spośród ponad 900 000 Syryjczyków mieszkających w Niemczech, większość – około 640 000 – posiada pewien rodzaj tymczasowego statusu pobytu, głównie ochronę uzupełniającą. Władze niemieckie twierdzą, że wszyscy oni potrzebują paszportu od syryjskiego rządu.
Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, zapytane przez DW, wyjaśniło, że każde suwerenne państwo ma prawo wydawać własne paszporty i pobierać za nie opłaty. A ponieważ Syryjczycy objęci ochroną uzupełniającą, nie są bezpośrednio zagrożeni ze strony swojego rządu, „uzasadnione” jest, że będą potrzebowali syryjskiego paszportu.
Paszporty finansują zbrodnie wojenne
Jednym z najważniejszych argumentów przeciwko surowym niemieckim przepisom paszportowym dla Syryjczyków są opłaty, które ostatecznie przynoszą korzyści reżimowi Asada. Syryjskie paszporty należą do najdroższych na świecie. Nowy paszport z syryjskiej ambasady w Niemczech może kosztować od 265 do 1000 euro i często jest ważny tylko przez dwa lata. Dla porównania, Niemcy mogą uzyskać nowy paszport za około 100 euro i jest on ważny przez dziesięć lat.
W 2022 roku ogólnokrajowa kampania niemieckich organizacji zajmujących się pomocą dla uchodźców – #DefundAssad (w przybliżeniu: „Brak finansowania dla Asada”) – stwierdziła, że w wyniku niemieckich przepisów do kasy reżimu Asada może wpływać około 85 milionów euro rocznie.
Karam Shaar, ekspert ds. ekonomii politycznej w Syrii, w swoich szczegółowych analizach wziął również pod uwagę takie czynniki jak: okres ważności paszportów, liczbę osób z Syrii będących w wieku, w którym potrzebują paszportu, oraz ich status azylowy. Według jego obliczeń, reżim Asada otrzymuje mniej niż zdaniem organizacji ds. uchodźców. Szacuje, że jest to od 14 do 37 milionów euro rocznie.
Zdaniem Karama Schaara nie ulega wątpliwości, że paszporty stały się dobrym źródłem dochodu podczas wojny domowej dla syryjskiego reżimu. – Dochody państwa z usług konsularnych, które dotyczą głównie wydawania i odnawiania paszportów, wzrosły w budżecie Syrii z 0,4 proc. w 2010 r. do 5,4 proc. w 2023 r. – twierdzi.
W 2018 r. ówczesny minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer z konserwatywnej partii CSU (Unia Chrześcijańsko-Społeczna) zdecydował, że potrzebne jest bardziej ujednolicone podejście i polecił urzędom przyjęcie podejścia bawarskiego. Seehofer był dumny ze swojej twardej polityki migracyjnej i ponownie zaostrzył przepisy paszportowe w 2019 roku. Także po to, aby ułatwić deportację migrantów, ponieważ w Niemczech nie można deportować ludzi, którzy nie mają oficjalnych dokumentów.
Jakie jest rozwiązanie?
Marisa Raiser, jedna z aktywistek stojących za kampanią #DefundAssad, mówi: – Argumentem było to, że wszystkie kraje związkowe powinny działać jednolicie. – Ale mogli to też zrobić w odwrotnym kierunku – wyjaśnia. Raiser odkryła, że na przykład mieszkańcy Afganistanu nie muszą udawać się do swojej ambasady, jeśli potrzebują nowego paszportu. W ich przypadku jest to uważane za „nierozsądne”, ponieważ Afganistan jest rządzony przez talibów.
– Rozmawialiśmy z politykami i wszyscy rozumieją tragedię oraz nie chcą, aby ktokolwiek tutaj wysyłał pieniądze syryjskiemu rządowi – mówi Raiser dla DW. – Mówią, że chcą to zmienić.
Wydaje się jednak, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych blokuje ten projekt, mimo że nie wymaga on nawet nowego prawa, dodaje Raiser. Rzecznik ministerstwa powiedział DW, że niemieckie władze mogą wydać dokumenty zastępcze, jeśli wizyta w ambasadzie kraju pochodzenia zostanie uznana za nieuzasadnioną. Jednak: „Zainteresowane osoby muszą przedstawić konkretne dowody wszystkich powodów i szczególnych okoliczności, które przemawiają na ich korzyść”.
W praktyce jednak Syryjczycy twierdzą, że prawie nigdy nie zdarza się, aby władze uznały tę sytuację za niewykonalną. Ich sytuacja w tym względzie nadal pozostaje zatem frustrująca.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronie Redakcji Angielskiej DW