Szczyt G7 w Bawarii
7 czerwca 2015Bajeczny krajobraz wysokich Alp w tle, zielone łąki i błękitne rzeki w dolinach: To wyjątkowe kulisy dla szczytu G7 w południowobawarskiem Garmisch-Partenkirchen. Tam, w pięciogwiazdkowym hotelu "Schloss Elmau" w niedzielę i poniedziałek (7 i 8 czerwca) obradują szefowie państw i rządów siedmiu najbogatszych gospodarek na świecie - Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Japonii, Kanady i USA.
"Chcemy naszym gościom pokazać przepiękny kawałek Niemiec i dyskutować w dobrej atmosferze, bo ona również wpływa na wyniki szczytu", uzasadniła wybór miejsca na to spotkaniet kanclerz Angela Merkel. Krytycy podkreślają jednak kosztowny charakter tego wyboru. Według szacunków, wycieczka głów państw i szefów rządów na weekend do Bawarii kosztować będzie podatników - łącznie z kosztami zatrudnienia 19 tys. policjantów, którzy zabezpieczają obiekt spotkania - 360 milionów euro.
Rozmowy bez ogródek w zaufanym gronie
Tematycznie szczyt ma się koncentrować na aktualnych kryzysach politycznych i katastrofach humanitarnych. Konflikt wojenny konflikt na Ukrainie, epoka lodowcowa w stosunkach z Rosją, walka przeciwko Państwu Islamskiemu oraz dwa miliardy ludzi, którzy cierpią wskutek głodu i niedożywienia- lista tematów jest długa. "Kto wątpi w sens takich szczytów, musi tylko spojrzeć na aktualne ogniska konfliktów na świecie, aby dostrzec konieczność, a nawet obowiązek szukania wspólnych rozwiązań", przekonywała przed szczytem grupy G7 kanclerz Merkel w gościnnym artykule na łamach dziennika "FAZ".
Rzeczywiście G7 jest jedynym tego typu forum dyskusji najważniejszych przedstawicieli największych gospodarek światowych, którzy w zaufanym gronie mogą bezpośrednio wymienić opinie. Dla Angeli Merkel spotkanie w Garmisch-Partenkirchen jest jednak czymś więcej, niż dyplomacją w czasach kryzysu. Jest zdaniem od G7 muszą wyjść konkretne sygnały i impulsy do przemyśleń.
Od BIP po ochronę środowiska
Po wyrzuceniu Rosji z G8 grupa G7 postrzega się jeszcze bardziej jako wspólnota wartości i przejmuje rolę pioniera. Chodzi o to, aby poprawić warunki życia na świecie oraz umożliwić możliwie wielu ludziom dobrobyt. Dlatego właśnie w programie dyskusji znalazły się zarówno zmiany klimatyczne, jak i ochrona środowiska w wodach morskich, odporność na antybiotyki oraz walka z takimi epidemiami jak ebola.
Grupa G7 powinna się opowiedzieć za eliminacją głodu i nędzy do roku 2030, zażądała Angela Merkel. Tylko wówczas będą miały szanse powodzenia także inne przedsięwbzięcia rozwojowe.
W poniedziałek, w drugim dniu szczytu, przy stole obrad zasiądą również prezydenci Nigerii i Tunezji, a także premier Iraku. W rozmowach z ich udziałem będzie chodziło głównie o walkę z islamskim terroryzmem, ale także o udział islamskiego społeczeństwa w kształtowaniu jego przyszłości politycznej.
Lepsze warunki pracy w krajach rozwijających się
Z inicjatywy Angeli Merkel na G7 będą dyskutowane takie tematy, jak oświata, samodzielność oraz perspektywy zawodowe dla dziewcząt i kobiet, jak również ochrona pracowników. Konkretnie chodzi o wprowadzenie światowych standardów w ochronie środowiska oraz właściwych warunków socjalnych w łańcuchu produkcyjnym takich dóbr jak odzież, czy żywność. Jest to reakcją na pożary i ciężkie wypadki, jakie miały miejsce w fabrykach odzieży w Bangladeszu.
Podczas szczytu ma też dojść do zainicjowania prewencyjnego funduszu tzw. "Vision Zero Fund". Ma on finansować instalacje ochrony przeciwpożarowej, zatrudnianie inspektorów pracy oraz ubezpieczenia przeciwko wypadkom w pracy. Na zamku Elmau w Bawari szefowie państw i rządów mają zdecydować, jak duży będzie ten fundusz oraz jak będzie finansowany.
Krytycy są obecni
Krytycy szczytów najbardziej uprzemysłowionych państw świata uważają takie postanowienia jedynie za gołosłowne deklaracje. Bez wprowadzenie zobowiązujących zasad dla globalnie działających koncernów, bez obowiązku wypłacania odszkodowań dla ofiar wypadków przy pracy w ich zakładach pracy, jak również bez przepisów kodeksu karnego, z których można skazać nieuczciwych przedsiębiorców fundusz "Vision Zero" stanowi propagandową fikcję, twierdzi frakcja partii Lewica w Bundestagu.
Około tysiąca przeciwników G7 zadomowiło się na okres szczytu w namiotach na łące w Garmisch-Partenkirchen. Gmina wprawdzie początkowo tego zabroniła, ale sąd w Monachium uchylił tę decyzję i pozwolił przeciwnikom szczytu przekształcić malowniczą łąkę w pole namiotowe. Dla polityków regionalnych szczyt jest przede wszystkim okazją do pokazania krajobrazu Bawarii i zareklamowania jej jako atrakcyjnego celu turystycznego. Dlatego też Angelę Merkel i Baracka Obamę przywitają w drodze na rozmowy na szczycie G7 Bawarczycy ubrani w stroje ludowe i grający bawarską muzykę ludową.
Sabine Kinkartz / Róża Romaniec