Szczyt UE: Kijów i Kiszyniów bliżej akcesji
23 czerwca 2022Decyzja przywódców 27 krajów UE zapadła w czwartek (23.06.2022) wieczorem.
– Szczyt UE zdecydował o przyznaniu Ukrainie i Mołdawii statusu kandydatów do UE. To historyczna chwila. Dzisiejszy dzień stanowi ważny krok na drodze do UE. Naszą przyszłością jest bycie razem – ogłosił Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej.
Długa droga do akcesji
Przed zaledwie kwartałem przywódcy 27 krajów Unii na szczycie w Wersalu nie potrafili uzgodnić jednomyślnej deklaracji, że przyszłość Ukrainy leży w Unii Europejskiej. Natomiast w ten czwartek szczyt w Brukseli nie tylko uznał „perspektywę europejską” Ukrainy, Mołdawii oraz Gruzji („przyszłość tych krajów i ich obywateli leży w UE), ale też w przypadku Kijowa i Kiszyniowa poszedł o krok dalej, nadając im status kandydatów do Unii.
W przypadku Polski od podobnych decyzji Brukseli do wejścia do UE akcesji minęło blisko dziesięć lat, ale w przypadku Ukrainy to początek zapewne dłuższej, bo – jeśli dobrze pójdzie – kilkunastoletniej drogi do akcesji.
Status kandydacki dla Ukraińców i Mołdawian to ogromy symbol i zarazem potwierdzenie przełomu w patrzeniu Zachodu, który – na razie bez nadawania żadnych uprawnień w UE czy dodatkowego dostępu do funduszy unijnych – jest gotów, przynajmniej w ramach swych politycznych deklaracji, uznać ich za podobnych sobie Europejczyków. To koniec ponad dekady starań ze strony m.in. kolejnych rządów Polski, które w unijnych dokumentach żmudnie upychały zapisy o „europejskich aspiracjach”, „ambicjach”, „marzeniach” Ukraińców, ale w brukselskim języku to nie oznaczało choćby teoretycznego uchylenia drzwi do UE.
Lęki i granica
– Ukraina jest członkiem rodziny europejskiej i jej przyszłość jest związana z Europą – to była granica, za którą Herman van Rompuy, ówczesny szef Rady Europejskiej, nie mógł wyjść w czasach Euromajdanu, czyli „rewolucji godności” z lat 2013-14.
Ukraińcom nie chciano robić nadziei na UE, bo wielu polityków w Europie – oprócz lęku przed rozszerzeniowym zmęczeniem własnych wyborców – uważało, że tak wielkie połacie obszaru poradzieckiego geograficznie i kulturowo nie nadają się na część Zachodu. Ponadto dawali wiarę – a polityczny rozgardiasz w Kijowie nie pomagał – podsycanej przez Moskwę propagandzie, że Ukraińcy nie są w stanie zbudować sprawnego i zdrowego państwa. A niektórzy bali się eskalowania relacji z Rosją.
– Moskwa ujrzy w ukraińskiej perspektywie członkostwa UE przedsionek do NATO – tłumaczyli zachodni dyplomaci w Brukseli już przed dekadą.
Ale ogromne znaczenie miał też pogląd, że – rozszerzona o Polskę i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej – Unia potrzebuje teraz paru dekad wewnętrznej konsolidacji. A zatem wschodnia granica Polski musi pozostać limitem rozszerzenia w tym kierunku.
Kijowska wyprawa Scholza
Jednak walka Ukraińców z rosyjskim najazdem nie tylko pokazała Zachodowi żywotność ukraińskiego państwa, ale też uzmysłowiła Europie, że dla własnego bezpieczeństwa musi nie tylko wrócić na poważnie do tematu powiększenia Unii o sfrustrowane impasem rozszerzeniowym kraje Bałkanów Zachodnich (dziś odbył się także szczyt UE z Bałkanami), lecz także – łamiąc swe wcześniejsze tabu polityczne – choćby na razie „tylko” symbolicznie uchylić drzwi Ukraińcom. Na tę ukraińską falę zręcznie wskoczyła Mołdawia, a także z nieco gorszym efektem – Gruzja.
Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał już 28 lutego, pięć dni po napaści Rosji, wniosek o członkostwo w UE, który – od strony technicznej – powstał w bliskiej współpracy z prawnikami polskiej ambasady przy UE. Potem instytucje UE, w tym nieoglądająca się na ogromny sceptycyzm Berlina szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, w ekspresowym tempie wzięły się za kolejne etapy tej procedury. I Komisja już w ostatni piątek (17.06.2022) zarekomendowała wobec Ukrainy, Mołdawii i Gruzji decyzje, które dziś zatwierdził szczyt UE.
Swoją zgodę na status kandydacki od dłuższego czasu sygnalizował prezydent Emmanuel Macron, ale kanclerz Olaf Scholz, najważniejszy przedstawiciel obozu sceptyków, powiedział swoje „tak” dopiero w ubiegłym tygodniu w Kijowie. I dopiero taka zgodna linia Paryża i Berlina zaczęła bardzo szybko łamać opory m.in. krajów Beneluksu. W rezultacie już od początku tego tygodnia było niemal pewne, że wśród 27 krajów UE wyłania się konsensus.
Ciężka droga z warunkami
Dzisiejsza zgoda szczytu UE jest powiązana ze wsparciem dla propozycji Komisji Europejskiej, by kolejne kroki Unii, w tym np. zgodę na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych, powiązać z żądaniami reform. A teoretycznie w Unii jest nawet możliwe odebranie statusu kandydackiego krajom, które lekceważą obietnice dane Brukseli.
Komisja Europejska zaleciła Ukrainie m.in. uchwalenie i wdrożenie procedury wyboru sędziów Sądu Konstytucyjnego oraz procedury wyboru członków komisji kwalifikacyjnej dla sędziów, które będą zgodne z zaleceniami Komisji Weneckiej, czyli zajmującej się prawem konstytucyjnym i wyborczym agendy Rady Europy. Ponadto Kijów powinien sfinalizować nominacje w swych instytucjach antykorupcyjnych oraz przyjąć – znów wedle wskazówek Komisji Weneckiej – przepisy wymierzone w „nadmierny wpływ oligarchów na życie gospodarcze, polityczne i publiczne”.
Bruksela chce też od Ukraińców przyjęcia europejskich reguł w kwestii prania brudnych pieniędzy, powołania niezależnego regulatora do spraw mediów, a także reformy przepisów co do mniejszości narodowych wedle wytycznych Komisji Weneckiej.
– Będziemy monitorować postępy Ukrainy w realizacji tych działań i przedstawimy sprawozdanie na ten temat wraz ze szczegółową oceną kraju do końca 2022 roku – zapowiada Komisja Europejska.
„Deoligarchizacja” Mołdawii i Gruzji
Również w przypadku Mołdawii pilnym zaleceniem Brukseli jest sfinalizowanie głównych punktów „kompleksowej reformy systemu wymiaru sprawiedliwości we wszystkich instytucjach w systemie wymiaru sprawiedliwości i prokuratury, by zapewnić ich niezależność, rzetelność, skuteczność i przejrzystość”. Kiszyniów powinien usprawnić instytucji antykorupcyjne i zająć się „deoligarchizacją”.
Bruksela również przed końcem roku sprawdzi, jak idzie Gruzji spełnianie warunków nieodzownych, by Tbilisi mogło dostać status kandydacki.
Oprócz wymogów związanych z praworządnością, deoligarchizacją, walką z korupcją, bezpieczeństwem dziennikarzy Unia oczekuje też „rozwiązania problemu polaryzacji politycznej” w duchu – wynegocjowanego przy udziale Brukselę – porozumienia z kwietnia 2021 roku, które ma hamować odwrót Gruzji od demokracji.
Kanclerz Scholz jest wśród przywódców UE, którzy obecnie głośno przekonują, że Unia przed rozszerzeniem potrzebuje reform instytucjonalnych, m.in. ograniczenia prawa weta. Nasi rozmówcy w instytucjach UE wskazują, że nawet ważniejsze byłyby zmiany w polityce spójności, rolnej, w dziedzinie unijnego budżetu, by przygotować Unię głównie na przyjęcie dużej Ukrainy mocno odstającej od średniej UE pod względem PKB.